Spotkania w centrum świata

Herzoga w technologii najmniej interesuje to, co w niej faktycznie czysto techniczne. Wbrew często całkowicie skupionym na tym rozmówcom reżyser pyta o społeczne, moralne, filozoficzne konteksty
Chyba F.S. Fitzgerald napisał gdzieś, że w najdalsze podróże wcale nie trzeba wyprawiać się na morza południowe – często można je odbywać w miejscu. Dobrym na to przykładem jest najnowszy film Wernera Herzoga "Lo i stało się". Herzog na tle swoich wcześniejszych filmowych podróży – po Amazonii, Syberii, piaskowych i lodowych pustyniach – niemal nie rusza się w nim z miejsca: całość w zasadzie rozgrywa się na kilku amerykańskich uniwersytetach. Pozostając w miejscu, reżyser wychyla się do tego co zawsze najodleglejsze – ku przyszłości. 

 

Tematem "Lo i stało się" są bowiem technologie, które z istotnym prawdopodobieństwem najsilniej kształtować będą świat za 30, 40, 50 lat: robotyka, technologie kosmiczne, technologie informacyjne, sztuczna inteligencja. Herzog przychodzi do tego świata bez z góry ustalonego planu. Jako widzowie mamy wrażenie, że pomiędzy kolejnymi laboratoriami i uniwersyteckimi gabinetami, jakie odwiedzamy, prowadzi nas tylko ciekawość reżysera, jego żywy, zadający pytania intelekt.

Zadając je angielszczyzną z ciężkim, niemieckim akcentem, reżyser nie ukrywa swojej ignorancji. Nie wstydzi się być naiwny i zdumiony. A może tylko ironicznie ogrywa naiwność; widać, że poszczególne sceny skonstruowane są też tak, by wytworzyć komiczny efekt, jaki powstałby, gdyby jaskiniowiec z jakiejś produkcji o fantastycznej, hollywoodzkiej prehistorii, trafił nagle do świata przedstawionego "Star Treka". Ale ta komiczna gra w naiwność Herzoga ma w filmie filozoficzny wręcz wymiar. Jest sokratejską metodą, przy pomocy której zaopatrzony w kamerę reżyser zadaje światu najważniejsze pytania.

O co? Najbardziej oczywista odpowiedź brzmi: o nowe technologie. Herzoga w technologii najmniej interesuje to, co w niej faktycznie czysto techniczne. Wbrew często całkowicie skupionym na tym rozmówcom reżyser pyta o społeczne, moralne, filozoficzne konteksty techniki. Między kolejnymi spotkaniami z zabawnymi ekscentrykami z Doliny Krzemowej Herzog każe nam się zastanowić, czy coraz bardziej rozwinięte badania nad sztuczną inteligencją nie zmuszą nas w bliskiej przyszłości do rewizji, a przynajmniej bardzo poważnego przemyślenia podstawowych kategorii filozoficznych, moralnych, a nawet prawnych. Np., w jaki sposób mamy zdefiniować odpowiedzialność (prawną i moralną) za śmierć dziecka, przejechanego przez kierowany przez sztuczną inteligencję samochód? 

Film zadający takie pytania mógłby popaść w nieznośną pretensję, Herzog stawia je jednak z wdziękiem lekko ekscentrycznego, amatorskiego filozofa przechadzającego się nieśpiesznie po parku i na głos formułującego swoje myśli. W swoich rozważaniach jest niekonsekwentny i dyletancki, ale w tym tkwi jego urok.  W filmowym wywodzie "Lo" nie ma moralnej paniki, zadęcia, łatwych konserwatywnych nostalgii. W innym dokumencie, poświęconym swoim złożonym relacjom z aktorem Klausem Kinskim, "Moim ukochanym wrogu", Herzog mówi na planie w Amazonii "kocham dżunglę – wbrew rozsądkowi". Umiejętność pokochania tego, czego rozsądek nakazywałby się obawiać, jest być może podstawową umiejętnością dobrego dokumentalisty – widać ją i tutaj.

   

"Lo i stało się" wpisuje się w pewien ciąg filmów Herzoga, w których zabiera on widzów na spotkania z małymi, zamkniętymi, żyjącymi według nieco innych reguł niż reszta społeczeństwa grupami ekscentryków. W "Spotkaniach na krańcach świata" byli to członkowie naukowej społeczności z antarktycznej stacji. Postaci, jakie spotykamy w "Lo i stało się", bardzo ich przypominają. Wydają się podobnie odklejeni, nieprzystosowani do życia poza laboratorium czy kampusem. A jednak to właśnie w tej ekscentrycznej społeczności od kilku dekad powstają innowację zmieniające nasz świat – tu bije dziś jego centrum. Trzeba umieć patrzeć, by jak Herzog dostrzec, że może być ono równie pod wieloma względami egzotyczne, co lodowa pustynia. 
1 10
Moja ocena:
8
Filmoznawca, politolog, eseista. Pisze o filmie, sztukach wizualnych, literaturze, komentuje polityczną bieżączkę. Członek zespołu Krytyki Politycznej. Współautor i redaktor wielu książek filmowych,... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones