Choć 3D ma wielu zawziętych przeciwników, którzy upatrują w nowym trendzie tylko sposobu na wydzieranie od widzów jeszcze większej ilości pieniędzy, nie da się zaprzeczyć, że bułka z masłem,
Studio Disneya postanowiło umilić fanom serii oczekiwanie na trzecią część "Toy Story" i wprowadzić do kin przekonwertowaną do trzech wymiarów jedynkę. Chwyt to czysto marketingowy – pozwoli producentom wytrząsnąć z bajki ostatnie baksy, które przyczepiły się gdzieś do dna skarbonki, i w dodatku narobi apetytu na kontynuację – ale prawdziwi miłośnicy Chudego i jego świty nie powinni mieć im tego za złe. Bez "Toy Story" nie można być szczęśliwym dzieckiem. A w 3D jest jeszcze fajniej.
Od piętnastu lat nic się nie zmieniło. Chudy jest taki sam. W kowbojskim stroju zarządza zabawkami, które ożywają, gdy tylko zostają same w pokoju. Nie trudno sobie wyobrazić, że biedactwa opanowuje straszliwa trwoga, gdy chłopiec, który się nimi bawi, obchodzi urodziny, odpakowuje świąteczne prezenty lub gdy odwiedzają go kochani krewni. Nigdy nie wiadomo, co z takiej okoliczności wyniknie. Może się przecież zdarzyć, że Andy dostanie nową zabawkę i to ją obdarzy całą swoją miłością. Dla pozostałych to by oznaczało śmierć… albo co najmniej wielkie nieszczęście. Kiedy do kompanii dołączy Buzz Astral, kosmonauta z wypasionymi bajerami, będzie naprawdę gorąco. Chudy nie pozwoli, żeby ktoś ukradł mu pozycję. Z rozpaczy posunie się do czegoś naprawdę obrzydliwego, ale zgodnie z disnejowską maksymą, że dobroć i piękno zawsze zwyciężają, jeszcze tego pożałuje.
"Toy Story" jest mądrą bajką uczącą dzieci nie tylko szacunku do rzeczy materialnych, ale też absolutnego przekonania, że w życiu najważniejsza jest przyjaźń, szczerość i uczciwość. Nie jest to jednak lekcja nachalna. Dzieci same wyciągną słuszne wnioski, a będą się przy tym bawiły wyśmienicie. Polska wersja językowa w równym stopniu co oryginalna pełna jest cytatów-perełek, którymi dzieciaki żonglują niezmiennie od piętnastu lat. Mnóstwo zabawnych scen i dialogów to powód, dla którego starsi amatorzy animacji uwielbiają tę bajkę tak samo jak dzieci, infantylny morał nie razi ani trochę. W dodatku obraz, który powstał jeszcze w minionym wieku, w konfrontacji z najnowszymi produktami Pixara nie ma się czego wstydzić. Świetnie wykonana animacja wypełniona ciepłymi kolorami teraz połączona z trójwymiarowymi efektami to już synonim pełni szczęścia. Choć 3D ma wielu zawziętych przeciwników, którzy upatrują w nowym trendzie tylko sposobu na wydzieranie od widzów jeszcze większej ilości pieniędzy, nie da się zaprzeczyć, że bułka z masłem, owszem, może być smakowita, ale z górą rozkosznych dodatków to dopiero niebo w gębie.
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu