Recenzja filmu

Piorun (2008)
Grzegorz Pawlak
Chris Williams
John Travolta
Miley Cyrus

Stary Disney w nowych szatach

"Piorun" łączy w sobie typową historię Disneya z nowoczesną formą narracji i dynamiczną animacją. Rezultat jest iście piorunujący.
Osiemdziesiąt lat temu narodziła się Myszka Miki. Dziś Disney kojarzy się głównie z animacjami realizowanymi przez Pixar. Od czasu do czasu studio  wprowadza jednak swoje własne filmy rysunkowe i, jak widać na przykładzie "Pioruna", sporo nauczyło się od twórców "Aut" i "Toy Story". "Piorun" łączy w sobie typową historię Disneya z nowoczesną formą narracji i dynamiczną animacją. Rezultat jest iście piorunujący – zachwycone powinny być nie tylko dzieci, ale i towarzyszący im rodzice. Piorun to superpies. Zmodyfikowany przez genialnego naukowca odznacza się niespotykaną siłą, prędkością, laserami w oczach i głosem, który zmiata z nóg. Problem w tym, że wszystko to jest tylko wytworem telewizji, jednak pies o tym nie wie. Aby osiągnąć całkowity realizm, twórcy postanowili wykreować takie warunki, by pies całkowicie uwierzył w swoją nadzwierzęcą moc. Wszystko idzie zgodnie z planem, do dnia, w którym przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności Piorun wydostaje się ze studia. Zderzenie z rzeczywistością będzie nad wyraz bolesne. Jednak Piorun nie od razu zorientuje się, że nie jest żadnym psem superbohaterem. Żyjąc tylko obsesyjną myślą uratowania swojej pani, zrobi wszystko, by ją odnaleźć. Pomogą mu w tym kocica, która zwiąże się z nim, nie do końca dobrowolnie, oraz chomik - obsesyjny miłośnik telewizji. Podczas wędrówki przez całe Stany Zjednoczone Piorun nauczy się, jak być prawdziwym psem i zostanie bohaterem nawet bez supermocy. Najnowsza animacja Disneya nie grzeszy oryginalnością, jednak zauważą to tylko stali bywalcy kin. Większość dzieci zobaczy jedynie dynamiczną akcję, sympatycznych bohaterów i kolorową, bardzo przyjazną dla młodych widzów animację. Niektóre sekwencje akcji są zrealizowane z pieczołowitością, której mogliby twórcom pozazdrościć Brett Ratner czy Michael Bay. Cała sekwencja otwierająca jest tak znakomita, że aż chciałoby się obejrzeć cały film o fikcyjnym Piorunie walczącym z Doktorem Zło. Film jest narracyjnie nierówny, niczym przypływ i odpływ – najpierw zalewani jesteśmy dynamicznymi scenami akcji i znakomity skeczami sytuacyjnymi, by po chwili nudzić się z braku czegokolwiek interesującego na ekranie. I tak w kółko. Na szczęście jest kocica Marlena – źródło wszystkich najlepszych scen komediowych. Dzięki niej było się z czego pośmiać. Nie wykorzystano natomiast w pełni potencjału gołębi, które zamiast śmieszyć w końcu zaczęły irytować. "Piorun" koniec końców okazał się nadzwyczaj solidną rozrywką. Nie jest to żadne dzieło przełomowe, nie wyznacza nowych standardów, lecz dzieciakom film powinien naprawdę się spodobać.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Disney na przestrzeni lat zmienił swój styl. Jego bajki nie przypominają już musicalowych opowieści. Są... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones