Recenzja filmu

Kamienie na szaniec (2014)
Robert Gliński
Tomasz Ziętek
Marcel Sabat

Stracona szansa na świetną produkcję

Jeszcze przed premierą wywołał on sporo kontrowersji. Środowiska prawicowe bojkotowały oraz oskarżały go o "szarganie bohaterów". Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej utrzymuje, że film jest
Jeszcze przed premierą wywołał on sporo kontrowersji. Środowiska prawicowe bojkotowały oraz oskarżały go o "szarganie bohaterów". Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej utrzymuje, że film jest obraźliwy dla harcerzy. Gazety mocno rozdmuchiwały informacje o "seksie i kłamstwach", które prezentuje film. Gdzie seks? W tym filmie są jedynie dwie (!) delikatne sceny, z których w pierwszej z nich Rudy z Halą tylko zbliżają się do siebie (i do niczego nie dochodzi), lecz całe zdarzenie przerywa im nagły powrót rodziców. W drugiej, to jedynie Zośka leży z dziewczyną w łóżku. Nie ma więc mowy o jakimkolwiek przekroczeniu granic w tej kwestii. Oburzenie powodują jednak same insynuacje, bo przecież "harcerz jest czysty w mowie i czynach"... Starsze pokolenie w rzeczywistości boli raczej to, że zakwestionowana została postawa patriotyzmu i romantycznej walki. 
 

Reżysera oskarżono także o brak poprawności historycznej. Historia, którą zaprezentował, różni się od zdarzeń opisanych w książce Aleksandra Kamińskiego (która jest przecież ku chwale bohaterom). Gliński nie miał na celu kolejnego "postawienia pomników" ludziom walczącym podczas okupacji. Przedstawia on zatem młodych ludzi, którym wojna odebrała wolność i spokój. Pokazuje (lub próbuje pokazać) wagę przyjaźni i poświęcenia. Ludzi, którzy zakochiwali się, mieli swoje rozterki oraz się bali. 
 
Pytanie jednak, na ile twórcom udało się to przekazać? Od strony wizualnej film wypada rewelacyjnie. Paweł Edelman spisał się znakomicie, radząc sobie w szczególności z scenami akcji oraz przesłuchań Rudego. Tam zastosował rodzaj subiektywnego obrazu (z perspektywy torturowanego bohatera), który wzmacnia przekaz. Również organizacja planu, efekty pirotechniczne oraz komputerowe, jak na polskie kino wypadają dobrze i nie psują przyjemności z oglądania, a nawet stanowią zaletę. Chwaląc póki co jeszcze ten film – młodzi (niemal debiutujący na wielkim ekranie aktorzy) wypadli bardzo dobrze! Nie każdy zniósłby ciężar poprowadzenia niełatwej roli Rudego. Gratulacje dla Tomasza Ziętka oraz Marcela Sabata. O wiele słabiej wypada reszta młodych postaci. Co do gry aktorskiej doświadczonych aktorów – Andrzeja Chyry, Krzysztofa Globisza, Danuty Stenki czy Artura Żmijewskiego nie mam cienia wątpliwości. Wolfgang Boos jako okrutny hitlerowiec to postać perfekcyjna, pełna charakteru. W kwestii muzyki, nie wyróżnia się ona w szczególności, oprócz jednego rockowego motywu, podczas akcji Małego Sabotażu, który nadaje filmowi wymiaru nieco współczesnego. Całość jednak nie robi na mnie wrażenia. 
 

I tutaj koniec słodzenia. Ogromnie ważny jest scenariusz, który w przypadku filmu pozostaje niedopracowany, a bohaterowie są potraktowani powierzchownie. Nie mam żadnych zarzutów co do wizji (odbrązowienie bohaterów) reżysera. Nie wymagam pełnego patosu, przepełnionego patriotyzmem filmu! Ba! Cieszyłem się z powodu przyjętej koncepcji. W końcu warto jest pokazać tamtych ludzi jako normalnych. Nie byli oni przecież maszynami, także mieli uczucia. W filmie prawie w ogóle nie ma Alka, który przecież stanowił barwną postać i był ważny dla Rudego i Zośki. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by opowiedzieć historię bez niego. Niestety, film nie spełnił w pełni moich oczekiwań. Być może spełni tych, którzy od kina oczekują przede wszystkim dobrej rozrywki i porywającej historii. Próba ukazania "ducha" przyjaźni nie udała się do końca, pozostawiając spory niedosyt. Trochę płytko przedstawiona została relacja pomiędzy Rudym a Zośką. Pomógłby filmowi wstęp (można było chociażby pokusić się oto, by poprowadzić historię od momentu sprzed wybuchu wojny) , dobrze poprowadzona narracja do momentu aresztowania Rudego, tak aby pokazać, jak zaprzyjaźniają się bohaterowie i podkreślić ich przywiązanie. Film cierpi również na niepoprawnym przedstawieniu charakterologicznym głównych postaci. Jacy byli, jak się zmienili i jacy są. Niewątpliwie los wojny i dojrzewanie odgrywało w nich znaczącą rolę.
 

Nie żałuję czasu spędzonego w kinie. Serdecznie polecam, by każdy zapoznał się z tą produkcją i samemu ocenił, czy jest udana. Z pewnością nie można się na niej zawieść, tak jak na filmie "Sierpniowe niebo. 63 dni chwały", na którego myśl przechodzą mnie niemiłe dreszcze. "Kamienie na szaniec" to profesjonalna i dobra produkcja. Moment przesłuchań Rudego i oczekiwania na jego odbicie przez przyjaciół to główne atuty filmu, które trzymają w napięciu. Niestety jako całość jest to dzieło raczej średnie. Próbowano stworzyć odrębną historię, o przyjaźni, o bohaterach, którzy po prostu byli ludźmi. Popełniono jednak błędy, pisząc taki, a nie inny scenariusz. Ten film miał ogromny potencjał być jednym z lepszych filmów historycznych ostatnich lat w Polsce. Być może i tak miano pewność, że film dobrze się sprzeda (tytułując go tak samo jak książka, mimo że od niej odbiega i nie przedstawia trójki bohaterów!), więc po co było starać się, by historia była szeroka i głęboka... Docenić warto jednak pokazanie historii w nieco inny sposób.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nasze rodzime kino od zawsze słynęło z widowiskowych ekranizacji kultowych, powszechnie znanych powieści.... czytaj więcej
Pamiętam to jak dziś (albo tylko mi się wydaje), lekcje o "Kamieniach na szaniec". Wyryło się we mnie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones