Recenzja filmu

Jaśniejsza od gwiazd (2009)
Jane Campion
Abbie Cornish
Ben Whishaw

Strawa dla duszy

Takich filmów już się nie robi. Nie jest to bynajmniej zarzut pod adresem najnowszego działa Jane Campion "Jaśniejsza od gwiazd", a nostalgia za kinem refleksyjnym. Kiedy reżyser decyduje się na
Takich filmów już się nie robi. Nie jest to bynajmniej zarzut pod adresem najnowszego działa Jane Campion "Jaśniejsza od gwiazd", a nostalgia za kinem refleksyjnym. Kiedy reżyser decyduje się na zobrazowanie pierwszej miłości przedwcześnie zmarłego poety tworzącego w XIX-wiecznej Anglii, pierwszym skojarzeniem jest łatwo przyswajalny melodramat. Jeśli tym reżyserem okazuje się być Jane Campion, możemy być pewni, że film pozostawi w nas uczucie niejednoznaczności dzieła.

Tak stało się i tym razem. Obraz Campion to subtelnie wystylizowana historia miłości, dla której tłem jest dobrze oceniana do dzisiaj poezja Johna Keatsa. Reżyserka nie boi się poświęcić dużej części swojego obrazu na oddanie go recytowanym wierszom. Nie boi się także poświęcić chwili na zgłębienie warsztatu lirycznego. Dzięki temu film wprowadza nas w arkana procesu twórczego jednego z wybitniejszych poetów romantycznych. Scena, kiedy wiersz jest recytowany przez dwójkę głównych bohaterów, przypomina nam, że poezja jest dla ludzi. Że poezja to pełnokrwisty dialog i wielowymiarowy sposób na wyrażenie stanu ducha. Częsta obecność poezji w filmie powoduje, że już przy drugim, trzecim czytaniu wiersz staje się zupełnie naturalnym sposobem na prowadzenie rozmowy.

Poza próbą zobrazowania poezji "Jaśniejsza od gwiazd" to także historia miłosna, która nie raz stanowiła punkt wyjścia dla wielu powieści wiktoriańskich. Skromnego pochodzenia kobieta zakochuje się bezwarunkowo w ubogim, chorym na suchoty poecie. Jakże prosto byłoby popaść w banał, obrazując tę historię. Campion z właściwą dla siebie cierpliwością pokazuje tę miłość z niezwykłą elegancją i prawdopodobieństwem. Początkowo kochanków dzieli wszystko, od charakteru i priorytetów w życiu zaczynając, na problemach finansowych kończąc. Stopniowo jesteśmy świadkami wpływania na siebie obu tych postaci. Obserwujmy wzajemną fascynację. Kobietę rozkochującą się w poezji. Mężczyznę, który znalazł swoją muzę, dzięki której powstały być może najlepsze wiersze Johna Keatsa. Historia biegnie niespiesznie z właściwym dla tamtego okresu rytmem. Towarzystwo w saloniku, spacery w lasach i ogrodach, pisanie listów, oczekiwanie na listy. Tempo narracji tworzy niezwykłe poczucie obecności tamtych czasów. Prawdopodobnie bardziej trafne niż w jakimkolwiek innym filmie opowiadającym o epoce romantyzmu. Miłość i rozpacz w filmie Campion jest bardzo ludzka. Nie widzimy egzaltacji, melodramatu, namiętności. W zamian podglądamy subtelne, skradzione pocałunki. Skrywane trzymanie się za ręce. Wyczekiwanie i obecność. Wysoce prawdopodobnym jest, że w XIX wieku tak właśnie wyglądały zaloty.

"Jaśniejsza od gwiazd" to film na każdym poziomie liryczny. W pierwszej warstwie z powodu obecnych tam wierszy. W następnej odsłonie naszym oczom objawiają się zupełnie magiczne kadry. Powiewająca zasłona, szczeciny traw, niekończący się fiolet polnych kwiatów, liczne zbliżenia oczu, twarzy, włosów. W końcu pokój wypełniony motylami. Każdy z tych obrazów uzupełniany jest smyczkową muzyką, która dodatkowo uszlachetnia przedstawiane sceny. Wszystko to składa się na osobny wers tego filmowego wiersza.

Kiedy przeczytałam w jednym ze źródeł, że Jane Campion uznała, że w kinie opowiedziała już wszystko i nie ma potrzeby dalszego reżyserowania, pomyślałam, jaką niepowetowaną stratę poniesie XXI-wieczna kinematografia. Jakże się ucieszyłam, czytając pierwsze informacje o zamiarze nakręcenia "Jaśniejszej od gwiazd". Po seansie mogę tylko mieć nadzieję, że Campion co kilka lat znajdzie historię, która nie pozwoli jej przejść na filmową emeryturę. Takich filmów się już nie robi. Więc każde pojawienie się obrazu tak kontemplacyjnego jest nieprzecenioną ucztą dla zmysłów i duszy.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W dzisiejszych czasach sięgający po melodramat twórca musi być albo bardzo pewny, że materiał, którym... czytaj więcej
Vincent Vega, wchodząc wraz z Mią Wallace do restauracji Jack Rabbit Slim's, powiedział: "to miejsce... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones