Recenzja filmu

Hardkor Disko (2014)
Krzysztof Skonieczny
Marcin Kowalczyk
Jaśmina Polak

Stylistyczna mieszanka (nie)wybuchowa

Jeśli spojrzeć na polskie kino, da się zauważyć, że spora część rodzimych produkcji opowiada dramatyczne historie. W naszym kraju powstają głównie biografie, filmy wojenne lub gorzkie adaptacje
Jeśli spojrzeć na polskie kino, da się zauważyć, że spora część rodzimych produkcji opowiada dramatyczne historie. W naszym kraju powstają głównie biografie, filmy wojenne lub gorzkie adaptacje książek. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że na naszym podwórku brakuje pełnokrwistego głównego bohatera i oryginalnej filmowej historii. Krzysztof Skonieczny postanowił przełamać wieloletni trend i opowiedzieć prostą historię z prostym, aczkolwiek charyzmatycznym bohaterem, którego w naszym rodzimym kinie tak bardzo brakuje.

Po samej ekspozycji filmu widać, że reżyser pragnie iść pod prąd i zrobić coś swojego, świeżego i w rezultacie również – nie dla każdego odbiorcy. Z jednej strony jesteśmy atakowani dynamicznymi scenami imprez pełnych zepsutych dzieci nowobogackich rodziców, a z drugiej – wyciszonymi, wręcz nostalgicznymi ujęciami szarej codzienności oczyma zamkniętego w sobie, zbuntowanego mężczyzny. Operator (Kacper Fertacz) karmi nas świetnie dobranymi kadrami, często stosując długie ujęcia, co dla przeciętnego zjadacza popcornu może okazać się nudne, lecz również w tym tkwi nieoceniona wartość, jaką Skonieczny wprowadza na polski rynek filmowy.


W "Hardkor Disko" można dostrzec wiele inspiracji kinem autorskim. Od bezpośrednio wspomnianego w jednym z dialogów Jarmuscha (Marcin Kowalczyk) i Ola (Jaśmina Polak) rozmawiający niczym Jun i Mitsuko w "Mystery Train"; trzymanie scen na jednym ujęciu), przez Hanekego (napięcie wynikające z brutalności zilustrowanej mastershotem), na Refnie (Kowalczyk jest równie cichy jak Gosling w "Drive") i von Trierze (podział na rozdziały oraz przebłyski tragedii antycznej) kończąc. Fascynaci przez owe naleciałości stylistyczne mogą potraktować dzieło jako swego rodzaju odę do kina niezależnego. Mamy dobrze zagranego protagonistę (pomimo zła, którym emanuje, da się go lubić), doskonale zrealizowane zdjęcia, dźwięk i najzwyczajniej mówiąc – styl. Tarantino czerpał z produkcji klasy B, więc nie mam nic przeciwko, by ktoś zaczerpnął z filmów smacznej śmietanki reżyserskiej.

Wracając do historii – Marcin poznaje kipiącą młodzieńczym buntem Olę, a napięcie pomiędzy "młodymi gniewnymi" szybko owocuje seksem i zapoznaniem się cichego kawalera z bogatszą klasą średnią, czyli rodzicami swojej przelotnej miłości. Jak się okazuje, Marcin nie trafił do tego domu przypadkowo i z biegiem czasu próbuje realizować pewien plan. Konstrukcja nie jest zaskakująca i film w pewnym momencie staje się przewidywalny, a na koniec jedna z myśli, która przechodzi przez głowę, to: "No ładne, ale trochę płytkie". Czytając samą eksplikację, czyli autoreklamę "Hardkor Disko", widać wysoko zawieszoną poprzeczkę. Miało być z głębokim przekazem, portretowaniem młodzieży oraz ich staromodnych rodziców i całego szeregu morałów z dzieła płynących, a jednak treść zostaje całkowicie przyćmiona formą. Można tę wadę usprawiedliwić brakiem doświadczenia w fabule samego autora, który zresztą odnosi spore sukcesy w produkowaniu teledysków, lecz scenariusz pozostawia z nieprzyjemnym uczuciem zawodu i niedosytu. Wszak mógł trwać dłużej, by opowiedzieć historię lepiej i rozkochać widzów w bohaterach! Niestety, w porównaniu do wybitnych twórców X muzy Skonieczny wypada blado. Dążący do zemsty tajemniczy autsajder (co ciekawe – motywacja bohatera nie jest widoczna w filmie, a we wspomnianej eksplikacji autora filmu) jest przebłyskiem zachodniego spojrzenia na kino, ale w pełni zrozumiałym jedynie dla twórcy, ale niekoniecznie dla widza.


Jeżeli Skonieczny nauczy się sprawniej przybliżać widza do idei płynącej z historii, to w przyszłości stanie się jednym z najbardziej docenianych polskich reżyserów, bo takiego wizjonera (nie boję się tego słowa) kraj leżący nad Wisłą bardzo potrzebuje.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Marcin (Marcin Kowalczyk) – tajemniczy i introwertyczny chłopak – bezgłośnie zajmuje całą przestrzeń... czytaj więcej
Przyjęło się myśleć, że film dobry to film "z przesłaniem", który coś nam "przekazuje" i "zmusza do... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones