Recenzja filmu

Amarcord (1973)
Federico Fellini
Pupella Maggio
Bruno Zanin

Symboliczny traktat o sobie samym

Na wstępie na ekranie pojawiają się pyłki - to z jednej strony wszędobylscy gapie i ciekawscy, a z drugiej - rozprzestrzeniający się faszyzm. Palona kukła to Mussolini, Hitler. Niesamowite obrazy
Na wstępie na ekranie pojawiają się pyłki - to z jednej strony wszędobylscy gapie i ciekawscy, a z drugiej - rozprzestrzeniający się faszyzm. Palona kukła to Mussolini, Hitler. Niesamowite obrazy ściany dymu, która przywodzi na myśl krematoria. Teatralnie przerysowane postacie - typowe dla twórczości Federico Felliniego (grajek-akordeonista-ladacznica). Wypowiedzi prosto do kamery (widzu patrz i podziwiaj) to po prostu uwiarygodnienie opowiadanej historii. Wspaniałe sceny w szkole to nutka autobiograficzna samego Felliniego. Zresztą lubił wplatać elementy własnej historii do fabuły. Małe dziecko pamięta tylko obrazy i uczucia bez szczegółów i dlatego też nauczyciele są aż tak przerysowani - widziane oczami dziecka. Sytuacje, sceny zmieniają się i przenikają jak w kalejdoskopie. Szkoła-dom-ulica. Wszystko to to wspomnienia, sentymentalna podróż w czasie. Mimo że scena obiadu jest naładowana bardzo emocjonalnie i dynamiczna, to nie brakuje jej ciepła. Tak samo jak po dłuższym czasie wspominamy wydarzenia ze swojego życia, niekoniecznie te najmilsze - tracą swoją ostrość, jaskrawość. Blakną emocje, sytuacje - zostaje tylko pamięć emocjonalna. W filmie pojawia się motocyklista - jako zapowiedź czegoś nowego, zmian i inicjator postępu. A to jeździ po prochach kukły (Marzanny), a to przejeżdża obok latarni morskiej, inicjując scenę na plaży, innym razem pojawia się nocą na rynku. Jest czarnym, tajemniczym jeźdźcem wnoszącym w ten rytualny porządek - niepokój. Niczym jeździec Apokalipsy. Nawet scena masturbacji młodych chłopców w garażu jest przedstawiona z ciepłym humorem. Zaraz po niej jest scena defilady i powitania Duce. To faszystowski samogwałt, scena biegu i monologi potwierdzają intelektualny bełkot i onanizm. Portret Mussoliniego z kwiatów, który porusza ustami i recytuje przysięgę małżeńską. Młodych ludzi tak naprawdę nie interesuje ideologia, a jedynie piękne dziewczyny. Marzą o inicjacji seksualnej i wszystko im o tym przypomina i się z tym kojarzy. Motorem ich działań nie są szczytne idee, lecz chęć zdobycia niewiasty, chłopaka. Fellini analizuje to z zaskakującą precyzją i wyrafinowaniem. Cała fabuła ujęta jest w nawias symbolizmu. Koncepcja teatralnego, przerysowanego przedstawienia wydarzeń wzbudza poczucie groteski i nierealności, przez co przemoc i totalitaryzm zyskują jeszcze większe, wyraźniejsze, metaforyczne znaczenia. Do Grand Hotelu przyjeżdża emir z 30-toma żonami. Zapędzane są one jak bydło batami do hotelu. Narrator - alter ego Felliniego. Piękna plastycznie scena budzenia 30-tu żon fletem, gdy budzą się na dźwięk fletu i tańczą. Fascynacja kobietami ("Osiem i pół", "Miasto kobiet"). "Życie to jest teatr" a "my aktorami na jego scenie" - taniec "na niby" przed pałacem księcia. Kompozycja klamrowa - pyłki na końcu. Dodatkowo na końcu filmu dowiadujemy się, co znaczy tytuł filmu - "PAMIĘTAM".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones