Recenzja filmu

Rogi (2013)
Alexandre Aja
Daniel Radcliffe
Max Minghella

Sympathy for the Devil

"Rogi" z całą pewnością nie są filmem skierowanym do szerokiego grona odbiorców. To raczej ten typ obrazu, który zyska sobie wąskie grono zwolenników, dumnych z tego, że znają tę pozycję, bo i
Daniel Radcliffe ze swoją karierą aktorską jest w bardzo dobrej i bardzo złej sytuacji jednocześnie, a wszystko to za sprawą głównej roli w serii "Harry Potter". Pozytywy są takie, że zapewniła mu ona finansowe zaplecze i rozpoznawalne nazwisko. Negatywne aspekty płyną z kolei z faktu, że młodzieżowa franczyza przylgnęła do niego na tyle mocno, że jako aktor musi na nowo wypracować sobie markę, gdyż nazwisko Potter, występuje z nim nawet na plakatach filmów zupełnie nie związanych z czarodziejskim uniwersum. Wygląda jednak na to, że wie jak sobie z tym poradzić.

W "Rogach" Radcliffe wciela się w Iga Perrisha, outsidera z małej miejscowości, w której ludzie mają wielkie marzenia, ale niewielkie możliwości. O Perrishu robi się głośno, gdy jego dziewczyna Merrin (Juno Temple) zostaje zamordowana, a wszyscy mieszkańcy widzą w nim mordercę. Po pewnej nocy, podczas, której pod wpływem alkoholu Ig poddaje w wątpliwość boską sprawiedliwość, wyrastają mu rogi. Okazuje się, że za ich sprawą ludzie są podatni na jego sugestie i chcą wyznawać mu swoje najgorsze pragnienia.

Pomysł na głównego bohatera, któremu wyrastają rogi, zmuszające innych do mówienia najskrytszych, nieczystych pragnień, choćby nie wiadomo jak dziwny, jest intrygujący. Połączenie tego z wątkiem szukania zabójcy swojej ukochanej wydaje się dobrym punktem wyjścia dla fabuły mrocznego kryminału-fantasy. Zamiast tego twórcy skłaniają się raczej w kierunku horroro-melodramatu. Opowieść wydaje się przez to dosyć niespójna. Z jednej strony motywacje Iga są jasne, a jego akcje podążają z góry wyznaczonym torem. Z drugiej, częste retrospekcje do perypetii w relacji Merrin-Ig kojarzą się raczej z filmidłem dla nastolatek. Ten dysonans potęguje jeszcze zakończenie, które przez zbytnie efekciarstwo i pewną niekonsekwencję w związkach przyczynowo-skutkowych zdaje się wynikać z innych przesłanek niż te, które obecne były w filmie.

Daniel Radcliffe przez swoją aparycję pasuje do roli wyrzutków, outsiderów czy dziwaków. W "Rogach" udaje mu się jednak tchnąć w swojego bohatera coś więcej. Ig Perrish z trochę zagubionego i wyobcowanego chłopaka, przytłoczonego dodatkowo rzucanymi w niego oskarżeniami, przeradza się w bezwzględnego mściciela, który nie zawaha się wymierzyć kary ludziom chcącym mu zaszkodzić. Ta zmiana, którą obserwujemy w bohaterze została przedstawiona przekonująco, głównie za sprawą gry aktora, autorzy nie szczędzą mu jednak dodatkowych efektów. I tak wyjście rogatego Iga z zadymionego baru przy dźwiękach "Personal Jesus" dodaje epicki rys tej postaci.

"Rogi" z całą pewnością nie są filmem skierowanym do szerokiego grona odbiorców. To raczej ten typ obrazu, który zyska sobie wąskie grono zwolenników, dumnych z tego, że znają tę pozycję, bo i warto ją znać. Choć film nie uchronił się od pewnych niespójności w psychologicznym prowadzeniu bohaterów drugoplanowych, a zakończenie jest przykładem taniego efekciarstwa, to z kina wychodzi się z zadowoleniem i jeszcze większą sympatią do Radcliffe'a. To w końcu na jego rogach film stoi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Długo wyczekiwana ekranizacja książki "Rogi" autorstwa Joe’ego Hilla, syna niekwestionowanego mistrza... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones