Recenzja wyd. DVD filmu

Wallander (2005)
Kathrine Windfeld
Mikael Marcimain
Krister Henriksson
Fredrik Gunnarsson

Szwedzkie kluchy

Szczerze – delikatnie mówiąc – nie do końca rozumiem fenomen prozy Henninga Mankella i magnetyzm jego bohatera – lekko styranego życiem komisarza Kurta Wallandera. Jak dla mnie,  prozie Mankella
Szczerze – delikatnie mówiąc – nie do końca rozumiem fenomen prozy Henninga Mankella i magnetyzm jego bohatera – lekko styranego życiem komisarza Kurta Wallandera. Jak dla mnie,  prozie Mankella brakuje  precyzji i uroku Agathy Christie, pazura czarnych kryminałów spod znaku Hammetta, Chandlera czy Ellroya i egzystencjalnego zmęczenia rodem z Simeona. Przygody inspektora szwedzkiej policji są mdłe i bezbarwne, ale nie oznacza to, że taki musi być serial na podstawie twórczości współczesnego klasyka. I trzeba uczciwie powiedzieć, że tak nie jest, bo skandynawski "Wallander" to żaden tam kryminał z gęstą atmosferą, ale absurdalna komedia. Choć zapewne nie to było intencją twórców. Aby wiadomo było o czym mowa, przeanalizujmy sobie pierwszy odcinek serialu, który pojawił się w kinach także jako film pełnometrażowy i stał się przebojem. Cała fabuła jest tak mroczna, jak mroczne są odmęty duszy obywateli jednej z najlepiej urządzonych socjaldemokracji na świecie. Otóż nawet w tak spokojnym kraju jak Szwecja, gdzie psy szczekają w ustalonych urzędowo porach, nie brak fanatyków, psychopatów i innych popaprańców. Im wszystkim czoła stawić musi komisarz Wallander, który do pomocy ma swoją córkę oraz młodego detektywa. Wszystko fajnie, tylko że na podstawie całego serialu można odnieść wrażenie, że komisarz Wallander równie dobrze mógłby być listonoszem (być może odbyłoby się to ze szkodą dla poczty, ale na pewno z zyskiem dla policji), jego córka przy zachowaniu, jakie prezentuje, powinna już dawno nie żyć, a pomocnik, nie wiadomo po co, nosi ze sobą sztucer, z którym obnosi się jak z karabinem snajperskim. Chociaż z drugiej strony to dobrze, że ktokolwiek w tym całym policyjnym towarzystwie umie strzelać, bo na dedukcje z ich strony nie ma co liczyć. Skandynawski "Wallander" nie sprawdza się praktycznie na żadnym filmowym polu. Nie jest to z całą pewnością dobry kryminał. Nie dość, że nie trzyma w napięciu i nie intryguje, to nawet najbardziej wyrozumiałego widza w końcu zirytuje bezdenna głupota prowadzących śledztwo. Nie jest to też dobry film akcji, bo sensacji mimo całkowicie odjechanych pomysłów jest w nim jak na lekarstwo. A jak już jest jakaś akcja, to eksploduje jak dwie tony ładunku wybuchowego, które robią takie samo „bum” jak dwa kilo (zobacz odcinek pierwszy).  Jako dramat obyczajowy jest on raczej przeciętny, wątki trudnych relacji między córką a ojcem prezentują się na poziomie polskich tasiemców... Inaczej mówiąc, jeżeli kogoś satysfakcjonują produkcje na poziome Hallmarku, to pewnie będzie zadowolony, jeżeli ktoś jednak szuka czegoś więcej, to serial na podstawie najpopularniejszego obecnie autora kryminałów będzie rozczarowaniem. Wydanie DVD zawiera siedem odcinków serialu, każdy z nich trwa dziewięćdziesiąt minut. Niestety dystrybutor nie tylko nie zadbał o umieszczenie na płycie jakichkolwiek dodatków, ale do tego nie postarał się nawet o zapewnienie możliwości obejrzenia filmu z napisami. W ten sposób, tak jak w telewizji, wszyscy jesteśmy skazani na oglądanie filmu z lektorem. No cóż, jaki serial, takie i wydanie DVD.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones