Recenzja filmu

Człowiek z księżyca (1999)
Miloš Forman
Jim Carrey
Danny DeVito

Thiank you veddy much

Andy Kaufman lubił rozśmieszać ludzi na swój sposób. Wiedział, czego oczekuje publiczność i dawał jej to, na co mieli akurat ochotę. Jednak w życiu każdego artysty nadchodzi taki okres, kiedy on
Andy Kaufman lubił rozśmieszać ludzi na swój sposób. Wiedział, czego oczekuje publiczność i dawał jej to, na co mieli akurat ochotę. Jednak w życiu każdego artysty nadchodzi taki okres, kiedy on sam musi wyrazić coś, co on sam czuje. Coś, co sprawi przyjemność głownie jemu... Milosa Formana znają chyba wszyscy, gdyż jest on jednym z najznakomitszych reżyserów europejskich, kręcących w Hollywood. Warto wspomnieć np. "Lot nad kukułczym gniazdem", "Amadeusza" czy "Hair", oraz jego wczesne debiuty rodzime: "Miłość Blondynki", "Pali się moja panno" i "Czarny Piotruś". Jest on specem od opowiadania historii outsiderów, postaci o mrocznej przeszłości, ale i specyficznym, wesołym poglądzie na życie. Dobrze, teraz o filmie... "(..) nawet go nie lubię. Wypacza on artystycznie całe moje życie. A więc... Powycinałem wszystkie głupoty i teraz film jest znacznie krótszy. W zasadzie... To właśnie się kończy... Bardzio wam dziąkuję. To nie żarty... Żegnam..." Właśnie tak zaczyna się film. Prawda, że ciekawie? Po tej kwestii, którą Andy wypowiada (kapitalny Jim Carrey), widzimy, jak włącza on adapter, z którego płynie piękna, nastrojowa muzyka z filmu o przygodach Lassie. Z boku stopniowo przewijają się napisy końcowe, a komik nadzoruje ich przebieg. Po niefortunnej usterce związanej z synchronizacją dźwięku i obrazu, Andy wyłącza adapter i przez paręnaście sekund przed naszymi oczami ukazuje się czarne tło. Jednak Andy nas zmylił. Zamierzał opowiedzieć swoją historię tylko tym, którzy nie czekają na płaskie dowcipy i wygłupy, tylko tym, którzy rozumieją go i naprawdę chcą go zrozumieć. Andy spędził swe młodzieńcze lata na Long Island, gdzie od dziecka marzył, by zabawiać ludzi. Dostał pracę w kabarecie, ale publiczność nie była nim specjalnie zachwycona. Andy wolał śpiewać zabawne piosenki i wierszyki, niż stać nieruchomo na scenie i opowiadać dowcipy. W końcu jednak przezwyciężyła publika i Andy chcąc utrzymać się w pracy, wyszedł na scenę i rzekł ze śmiesznym, wschodnioeuropejskim akcentem: "Bardzio wam dziąkuję" (Thiank you veddy much). Tam zwrócił na niego uwagę George Shapiro (Danny DeVito), znany menedżer aktorów komediowych i tak zrodziła się ich wieloletnia współpraca. Andy wyjaśnił George'owi, że nie jest zwykłym komikiem - on woli tańczyć i śpiewać. W końcu przekonał do siebie Shapiro, który docenił jego talent (może za sprawą sztucznego gluta, którego Andy przykleił sobie do nosa podczas rozmowy). Shapiro załatwił mu rolę ekscentrycznego, niezbyt inteligentnego mechanika samochodowego w sitcomie "Taxi", jednak Kaufman postawił warunki: - musi mieć swój własny talk show - wystąpi tylko w połowie odcinków - potrzebuje półtorej godziny na medytacje - w czterech epizodach wystąpi niejaki Tony Clifton. Tony Clifton odgrywa ważną rolę w życiu Andy'ego, gdyż tak naprawdę jest jego wymyślonym alter ego. Shapiro zamierzający poznać Cliftona, z którym odbył wcześniej "nieciekawą" rozmowę telefoniczną, udaje się na jego występ. Okazuje się, że Tony Clifton to w rzeczywistości podtatusiały grubas z podwójnym podbródkiem, ciemnymi okularami, w kolorowym smokingu i okropnie śpiewający "Volare". Na dodatek nie grzeszy uprzejmością - jest cyniczny, irytujący i wykorzystujący wszelkie rozmaite podteksty, by ośmieszyć widza. Zrozpaczony George w końcu odkrywa prawdę: Tony Clifton to Andy Kaufman. Nasz bohater bierze udział w serialu, jego show zostaje zdjęty z anteny, ale nadal próbuje swoich sił na scenie. Po kilku nieudanych występach odkrywa, że jego pasją jest wrestling. Tworzy więc program, w którym mierzy się z zapaśnikami płci... żeńskiej. Szybko zdobywa tytuł "mistrza wrestlingu międzypłciowego", lecz jego przeciwniczki nie są tym zadowolone. Powstają coraz bardziej zacięte komplikacje. Andy ściąga na siebie gniew "króla" wrestlingu - Jerry'ego Lawlera i poznaje swą miłość - Lynn (Courtney Love). Jak można łatwo zauważyć, Forman obsadził w tym filmie swoich dawnych aktorów, z którymi kręcił min. "Lot nad kukułczym gniazdem". Da się tu rozpoznać Danny'ego DeVito, Vincenta Schiavelli'ego, Sydneya Lassicka oraz Christophera Lloyda (który grał również w oryginalnych odcinkach "Taxi"). Wiele pomniejszych ról zagrali również ludzie, będący przyjaciółmi Kaufmana - w tym sam George Shapiro i Jerry Lawler. Uważam, że każdy twórca spisał się doskonale. Zakończenie jest nieco przygnębiające, ale zarazem szczęśliwe - to sztuka zrobić to tak, by widz równocześnie się cieszył i odczuwał żal. W każdym razie zakończenia już nie zdradzę, pokaże wam je "Człowiek z księżyca". Thiank you veddy much.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zawsze uważałem Jima Carreya nie tylko za genialnego komika, ale również wspaniałego dramaturga. Po... czytaj więcej
Milos Forman lata 90-te XX wieku postanowił poświęcić na mniej podniosłe - nieskazane wcale na zajęcie... czytaj więcej
Właśnie skończyłem oglądać film pt. "Człowiek z księżyca". I wiecie co? To był chyba jedyny... Nie,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones