Recenzja filmu

Edi (2002)
Piotr Trzaskalski
Henryk Gołębiewski
Jacek Braciak

To jest nasze życie i to jest najważniejsze

Ranek. Dwóch złomiarzy pcha wózek załadowany różnymi rurkami, kaloryferem, a na wierzchu telewizor, podparty książkami. Któż nie miał przed oczami takiego obrazka, ludzi starających się jakąś
Ranek. Dwóch złomiarzy pcha wózek załadowany różnymi rurkami, kaloryferem, a na wierzchu telewizor, podparty książkami. Któż nie miał przed oczami takiego obrazka, ludzi starających się jakąś dożyć do następnego, nieważne czy tym spoiwem jest chleb czy spirytus. Dla dwójki przyjaciół z filmu Trzaskalskiego, Ediego i Jureczka, takim spoiwem jest przyjaźń, która trzyma ich razem od kilkunastu, prawdopodobnie, lat. Jureczek przed problemami ucieka w alkohol, Edi w świat słów, w książki, które są stałe i jeśli czegoś nie zrozumie, może spróbować przeczytać to później. Może zrozumie wtedy. Obracają się w świecie takich samych wyrzutków i uciekinierów jak oni sami. Niemal każdy stara się schować swoją prawdziwą twarz za alkoholem. Niemal każdy, za wyjątkiem Ediego. Jest on uosobieniem stoickiego spokoju, przyjmującego od życia wszystko, co ono mu daje. Nieważne, czy jest to skrzynka wódki i kilogram kiełbasy, czy też nóż i buty miejscowych gangsterów. Przechodzi przez swoje życie niczym mnich, gotowy odpokutować za swoje zamierzchłe grzechy w sposób, w jaki tylko bóg czy też los sobie zamyśli. Tak żyjąc, z dnia na dzień, Edi zostaje wciągnięty w świat małomiasteczkowych gangsterów, Braci, handlarzy wódką, przed którymi drży całe miasto. Ma się zająć edukacją ich krnąbrnej siostry, która przygotowuje się do matury, myśląc raczej o Cyganie. Księżniczka zachodzi w ciążę, o co oskarża Ediego. Wtedy zaczyna się historia iście filozoficzna, prowadząca do finału wywołującego mimo wszystko uśmiech. Film zwraca uwagę dwoma szczegółami: świetnymi zdjęciami oraz udanym doborem aktorów. Krzysztof Ptak za pomocą długich ujęć, czasami wręcz jakby wyciągniętych z bajki, ukazuje nam świat złomiarzy jako niemal krainę łagodności, z rzadka tylko przetykaną codzienną brutalnością. Rdzawe kolory ożywiają codzienny ponury krajobraz miasta. Świetnie też ukazano sielankowy urok wsi, pełen zieleni oraz drobnych kwiatków. Zebranie aktorów spełniających wymogi historii to już połowa sukcesu. Trzaskalskiemu ten trik się udał, zebrał aktorów nieopatrzonych w filmach, wobec których nie ma się żadnych wyobrażeń, więc idealnie spełniających swoją rolę pionków losu. Wśród nich mamy Henryka Gołębiewskiego, w roli tytułowej, z początku trochę drażniącego swoim głosem i jednozdaniowymi mądrościami, wyciągniętymi prosto z podręcznika filozofii buddyjskiej. Z czasem jednak ta postać zaczyna budzić coś w rodzaju respektu, gdyż pomimo swej bierności, stawia opór losowi. Ten rzuca mu pod nogi kłody, a Edi z uporem je omija, starając się żyć swoje życie. Z drugiego planu patrzy na nas Jacek Braciak, czyli jąkający się kompan od butelki, Jureczek. Jest idealnym łącznikiem widza z mądrościami Ediego. Jako taki trochę powolny umysłowo uczeń pozwala swemu mistrzowi przedstawiać świat takim, jakim jest. Jednocześnie też dojrzewa wewnętrznie, by przeciwstawić się tym złym. "Edi" przedstawia świat takim, jakim jest. Najważniejszy jest człowiek jako jednostka. Jego życie jest ważne z tego tylko powodu, że to jest jego życie. Tak więc ilu ludzi, tyle różnych historii do opowiedzenia, tyle ważnych słów do wypowiedzenia.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
<b>"<a href="fbinfo.xml?aa=34692" class="text">Edi</a>"</b> <a href="lkportret.xml?aa=48268"... czytaj więcej
Dominik Kubacki
Wręczając Grand Prix Nescafe, nagrodę przyznawaną po raz pierwszy w ramach komkursu "Nowe filmy, nowi... czytaj więcej
Ewelina Nasiadko

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones