Recenzja wyd. DVD filmu

Alex - sam w domu (1997)
Raja Gosnell
Alex D. Linz
Olek Krupa

To nie jest świąteczny film

To chyba nie tajemnica, że widownię klasycznego filmu "Kevin sam w domu" stanowią w większości dorośli? Niektórzy z nas oglądają ten film, bo czują do niego sentyment, dla innych jest to
To chyba nie tajemnica, że widownię klasycznego filmu "Kevin sam w domu" stanowią w większości dorośli? Niektórzy z nas oglądają ten film, bo czują do niego sentyment, dla innych jest to obowiązkowa świąteczna pozycja, albo też, po prostu, kawał dobrego familijnego kina. Bawi nas nieporadność włamywaczy, wzrusza bożonarodzeniowy klimat, a ciepła rodzinna atmosfera całości wprawia w dobry humor. Co więcej, jest to film magiczny - możemy obserwować, jak pod wpływem wyczynu Kevina cała rodzina diametralnie zmienia o nim zdanie. Już nie jest siusiumajtkiem, ale bohaterem. McCallisterowie nawet nie są źli, że chłopiec zrujnował ich świąteczny wyjazd.

"Alex sam w domu" jest kontynuacją pomysłu chłopca broniącego domu przed włamywaczami, lecz odmienną od oryginału. Ze świeczką szukać w nim nawiązań do jakichkolwiek świąt. Nawet w ścieżce dźwiękowej, mimo obecności wielu wpadających w ucho piosenek, nie znajdziemy żadnej świątecznej. Nie jest to tylko kosmetyczna zmiana. Zmienia się znacznie więcej. Mama do początku nie traktuje Alexa po macoszemu, ale liczy się z jego zdaniem, a rodzeństwo nie robi na złość bez powodu. Ponadto synek, co w poprzednich częściach było chyba nie do pomyślenia, "nadaje na tych samych falach" co tata. Zamiast symboli religijnych typu choinka, czy wieniec na drzwi, chłopca otaczają takie przedmioty jak teleskop i kamera wideo. Różnicę obrazuje też to, że dziewięcioletni Alex ma prawo posiadać szczurka (w Kevinie tylko starszy brat, wkraczający już w buntowniczy wiek, wywalczył sobie prawo posiadania "oryginalnych" zwierzątek). Jedyna zmiana na gorsze jest chyba taka, że mały częściej zostaje sam w domu (nawet kiedy choruje na ospę wietrzną).

Twórca "Alexa" Raja Gosnell poddał historię liftingowi nie tylko pod względem usunięcia "świątecznej atmosfery" i uwspółcześnienia stosunków rodzice - dzieci. W jego wersji do domu nie zakradają się fajtłapowaci rabusie, ale wiarogodna czteroosobowa grupa agentów z wieloma gadżetami na wyposażeniu. Jedną z nich jest kobieta ze wspaniałymi zdolnościami gimnastycznymi, inni świetnie się kamuflują i posługują "tajnym językiem". Oczywiście ta szajka nigdy nie dorówna półidiotom z "Kevina", ale jest niemal równie śmiesznie i zdecydowanie bardziej widowiskowo. Co więcej, w mojej opinii, film bardziej spodoba się współczesnym dziesięciolatkom, niż klasyczny "Kevin".

Gwiazdą tego filmu jest Alex D. Linz. Był o dwa lata młodszy, niż Macaulay Culkin w trakcie kręcenia "Kevina", a mimo to zagrał równie dobrze, a może nawet lepiej. Nie ma w nim napięcia, które charakteryzowało Macaulaya. Zamiast tego chłopczyk jest wyluzowany i wydaje się, że świetnie czuje się przed kamerą. Obserwowanie jego poczynań to przyjemność.

Zdecydowanie odradzam oglądanie tego filmu, jeśli szukacie czegoś na świąteczny wieczór. Zamiast tego, jest to kawał dobrej rozrywki dla dzieciaków (szczególnie chłopców) w wieku 8-10 lat. Niestety nie mogę zarekomendować wydania DVD, bo zawiera wyłącznie napisy (brak lektora albo dubbingu), a dodatki specjalne to tylko zwiastun i parę plansz.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones