Recenzja filmu

Gwiezdne wojny: Część II - Atak klonów (2002)
Jacek Rozenek
George Lucas
Ewan McGregor
Natalie Portman

Uczucie zrodzone z nut

Po obejrzeniu "Ataku Klonów" mogę z całą stanowczością stwierdzić jedno – George Lucas nie umie uczyć się na własnych błędach. Więcej – popełnia coraz to nowe błędy. Przez to "Atak Klonów" – film
Po obejrzeniu "Ataku Klonów" mogę z całą stanowczością stwierdzić jedno – George Lucas nie umie uczyć się na własnych błędach. Więcej – popełnia coraz to nowe błędy. Przez to "Atak Klonów" – film którego potencjał był ogromny – skończył podobnie jak "Mroczne Widmo" (czytaj: stoczył się niemal na samo dno). Film jest nudny, pełen drętwych dialogów i nieciekawy fabularnie. Mimo kilku świetnych scen i sekwencji akcji, film rozczarowuje niemal pod każdym względem. Na szczęście jeden z głównych twórców sukcesu gwiezdnej sagi, kompozytor John Williams, potrafi uczyć się na własnych błędach, mimo iż popełnia je stosunkowo rzadko. Muzyka z "Mrocznego Widma", choć rewelacyjna, miała kilka drobnych wad. Przy okazji sequela kompozytor zdołał je poprawić, choć przy okazji popełnił kilka nowych, choć niezbyt znaczących gaf. Ale o tym za chwilę. Film poświęca bardzo dużo czasu uczuciu rodzącemu się między Anakinem a Padme. Z przykrością to stwierdzam, ale Lucas nakręcił jedne z najbardziej miałkich, cukierkowych i sztucznych scen romantycznych, jakie kiedykolwiek widziałem w kinie. Muzyka, którą John Williams napisał do tych fragmentów filmu, jest ich dokładnym przeciwieństwem. "Across The Stars" to jedna z najlepszych melodii miłosnych jakie miałem okazję dotąd usłyszeć! Piękna, wzruszająca, pełna energii i rozmachu – dokładnie taka jaka powinna być w przypadku romansu osadzonego w uniwersum Gwiezdnych Wojen. "Across The Stars" to takie małe arcydzieło, zdecydowanie najlepszy utwór na tej płycie oraz – nie zawaham się tego powiedzieć – jedna z najlepszych melodii miłosnych jakie kiedykolwiek powstały na potrzeby filmu. Cudeńko! To właśnie na podstawie tego utworu kompozytor zbudował większość drugoplanowej muzyki tła (jest to tak zwany underscore) jaką możemy usłyszeć w filmie. Jest on bardzo solidny, do czego John Williams zdążył nas przez lata przyzwyczaić, jednak ma pewną wadę , która niestety nie pozwala go nazwać wybitnym. Otóż underscore przewijający się w tle filmowych wydarzeń jest zaskakująco nudny i powtarzalny. Przykładem może być "The Meadow Picnic" – jakkolwiek ładnie nie była to melodia (a jest naprawdę urokliwa), to w filmie i na płycie pojawia się chyba odrobinkę za często, przez co miejscami może nużyć. Sporą część płyty stanowi muzyka akcji, i ta niestety również prezentuje dość nierówny poziom. "Zam The Assassin And The Chase Through Coruscant" to bardzo ciekawe połączenie orkiestry i muzyki elektronicznej (w tym również pojawiającej się od czasu do czasu gitary elektrycznej), jednak jest to bardziej ciekawostka niż pełnoprawna muzyka do słuchania poza filmem – w kontekście wydarzeń na ekranie w filmie brzmi bardzo dobrze, jednak w odcięciu od nich nie każdemu się spodoba.  Jeszcze bardziej dyskusyjny jest "Jango’s Escape" -  w filmie dopasowuje się do sceny pojedynku pomiędzy Obi–Wanem a łowcą nagród, jednak poza nim… cóż, nie nazwałbym go muzyką specjalnie ciekawą i odkrywczą. Do tego utwór ten jest bardzo toporny, choć ironią jest fakt, że po przesłuchaniu całej płyty "Jango’s Escape" okazuje się jednym z najbardziej zapadających w pamięć fragmentów tej ścieżki, choć to zapewne zasługa prostoty, a nie słuchalności, która w tym przypadku nie należy do najlepszych. Znacznie lepiej jest z "Bounty Hunters Pursuit" i "Love Pledge And The Arena" które prezentują o wiele wyższy poziom. Zwłaszcza ten drugi to taka mała perełka jeśli chodzi o muzykę akcji - "Love Pledge And The Arena" to fantastyczny popis tego, jaką energię i dynamikę może stworzyć orkiestra poprowadzona przez doświadczonego dyrygenta. Dodatkowo bardzo ciekawie żongluje motywami muzycznymi z całego filmu, w tym głównie "Across The Stars". Warto jeszcze wspomnieć o jednej dosyć ważnej dla filmu melodii, będąc w gruncie rzeczy jednym z jego tematów przewodnich. Jest nim "Ambush on Coruscant", który towarzyszy planecie Kamino, a później również głównemu czarnemu charakterowi filmu, Hrabiemu Dooku. Na płycie pojawia się w "Main Titles", zaraz po głównym motywie przewodnim całej sagi. Ten niezwykle ciekawy i tajemniczy, choć niestety bardzo krótki fragment muzyki jest jednym z najmocniejszych punktów tej kompozycji, zaraz po "Across The Stars" i "Love Pledge And The Arena". Warto również dodać, że John Williams zaserwował widzom bardzo miły bonus w postaci pojawiającego się w filmie i na płycie Marsza Imperialnego (na dodatek w fantastyczny sposób przechodzącego w "Across The Stars"), i to do tego w o wiele bardziej rozbudowanej i bogatszej wersji niż ta, którą mogliśmy poznać w starej trylogii. Czy lepsza – tu zdania są podzielone. Co by jednak nie powiedzieć o tej wersji (mi podobała się bardzo) – to wciąż "Imperial March"! Najbardziej rozpoznawalny muzyczny motyw filmowy, jaki dotąd powstał! Czy trzeba czegoś więcej? Album z "Ataku Klonów" to kompozycja bardzo trudna do jednoznacznej oceny. Nie licząc fantastycznego "Across The Stars", jest to moim zdaniem najgorsza odsłona muzycznej sagi, jednak wcale nie oznacza to, że jest zła. Wręcz przeciwnie – to bardzo dobra ścieżka muzyczna, choć nie pozbawiona wad. Warto wziąć to pod uwagę i nie oczekiwać po kompozycji z "Ataku Klonów"  ponadczasowego muzycznego arcydzieła na miarę "Imperium Kontratakuje", a wówczas dostarczy Wam wielu miłych chwil. Z czystym sumieniem polecam
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Gwiezdne wojny: Mroczne widmo" były z pewnością jedną z najbardziej oczekiwanych premier nie tyle roku,... czytaj więcej
George Lucas po nakręceniu niezbyt udanego epizodu pierwszego, zatytułowanego "Mroczne Widmo", po długich... czytaj więcej
Powiedzmy to sobie prosto w oczy - "Gwiezdne wojny" nie są jakimś szczególnie wybitnym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones