Recenzja filmu

Dracula: Historia nieznana (2014)
Gary Shore
Luke Evans
Sarah Gadon

Umarł król i niech martwy pozostanie

"Dracula Historia Nieznana" to rzemieślniczy twór jakich wiele, po prostu szybki skok na kasę. Taka strategia producentów bardzo boli, szczególnie dlatego, iż mieli naprawdę niezły pomysł,
Producenci filmowi nie potrafią bądź też nie chcą uczyć się na własnych błędach. Za przykład mogą posłużyć tuziny nieudanych sequeli, remake'ów czy rebootów popularnych serii. Zamiast wyciągnąć wnioski z wcześniejszych niepowodzeń, dalej zażarcie brną w obranym przez siebie kierunku, wypuszczając na rynek kolejne obrazy, które już w momencie wejścia do kin okazują się ogromną finansową klapą. Z podobną praktyką mamy do czynienia w przypadku "Draculi. Historii nieznanej". Nie tak dawno na srebrnym ekranie pojawił się "Ja, Frankenstein" – dzieło będące próbą powołania do życia nieco zapomnianego już, legendarnego czarnego charakteru, i przedstawienia go w pozytywnym świetle. Niestety krytycy nie zostawili na filmie suchej nitki; produkcja okazała się porażką. Nie minął nawet rok, a twórcy odkurzają następnego wielkiego antagonistę, Draculę, ponownie próbując szczęścia. Czy tym razem poszli po rozum do głowy i wyciągnęli wnioski z poprzedniej klęski?


"Dracula. Historia nieznana" to opowieść o Vladzie "Palowniku", księciu Transylwanii, który staje przed trudnym dla siebie wyborem. Albo w ramach trybutu odda pod dowództwo Sułtana tysiąc zdolnych do walki chłopców (w tym jedynego syna), których to władca Turcji wyszkoli i wcieli do swojej armii, albo zdecyduje się uwolnić własnych poddanych od jarzma bezdusznych prześladowców, zaprzedając duszę diabłu.
 
"Dracula. Historia nieznana" mocno rozczarowuje od strony fabularnej. Miało być interesująco, oryginalnie i kreatywnie, jednak element innowacyjności, polegający na połączeniu prawdziwej historia Vlada "Palownika" z mitem Draculi, został kompletnie zmarnowany. Potencjał drzemiący w samym pomyśle był ogromny i dawał niemałe pole do popisu; wystarczyło jedynie zwinnie wpleść w życiorys okrutnego władcy, fikcyjny wątek dotyczący jego wampirzej natury. Tymczasem twórcy spłycili i uprościli swoją historię do granic możliwości. Tak po prawdzie, przedstawiona przez nich opowieść nie ma zasadniczo nic wspólnego z życiorysem Vlada (z wyjątkiem zaczerpniętych z kart historii postaci), bowiem przeinaczono wiele wydarzeń, a nawet zmieniono wiek bohaterów, natomiast konkretnych nawiązań do mitu Draculi można ze święcą szukać. Historii nie pomaga również zbyt szybkie tempo akcji. Twórcy po prostu z uporem maniaka prą naprzód, odhaczając po drodze kolejne sceny. Nie wpływa to zbyt pozytywnie na odbiór filmu, który wydaje się rwany i bezpłciowy. Mimo że "Dracula. Historia nieznana" niesie ze sobą emocjonalny ładunek w postaci samego Vlada, który jest bohaterem postawionym przed trudnymi decyzjami i wyborami – jego oddanie poddanym naprawdę potrafi chwycić za serce – to wspomniane tempo akcji nie pozwala się widzom zaangażować w śledzoną produkcję, a tym bardziej utożsamić się z protagonistami, co jeszcze mocniej podkreśla nijakość i miałkość scenariusza. Ponadto obraz jest wtórny, do bólu schematyczny oraz bardzo przewidywalny. Jedynie młodsi kinomani mogą poczuć się zaskoczeni niektórymi zwrotami bądź też rozwiązaniami fabularnymi. Jednakże "Dracula…" jako prosty, nastawiony przede wszystkim na dynamiczną i widowiskową akcję, film rozrywkowy, posiada umiarkowanie wciągającą oraz niezobowiązującą fabułę, która tak naprawdę jest tylko tłem. Mimo kilku niekonsekwencji w scenariuszu czy też niekiedy braku spójności, produkcja i tak wypada lepiej niż inne podobne jej obrazy (jak np. "Ja, Frankenstein"), a tym samym do zabicia nadmiaru wolnego czasu jest jak znalazł.


Fabularne mielizny przysłania oprawa audiowizualna filmu, która jest naprawdę imponująca. Pojedynki Draculi z wojskiem Sułtana robią piorunujące wrażenie. To samo można powiedzieć o scenach batalistycznych, które zapewniają dreszczyk emocji i niewątpliwie uatrakcyjniają seans. Prezentując niecodzienne zdolności młodego księcia, Vlada Tepesa, twórcy wykazali się kilkoma udanymi pomysłami inscenizacyjnymi – jednak podczas seansu miałem nieodparte wrażenie, że wszystkie najlepsze sceny zostały już zawarte w trailerze produkcji. Jest widowiskowo, a czasem efekciarsko (ostatni pojedynek Vlada z Sułtanem Mehmedem wydaję się trochę zbyt przekombinowany), jednak z naciskiem na to pierwsze. Całość dopełnia niezłe udźwiękowienie – odgłosy walki wydają się bardzo realistyczne. Na uwagę zasługuje również duża brutalność obrazu. Jak na PG-13 jest całkiem przyzwoicie. Ponabijane na pale ludzkie zwłoki robią wrażenie, lecz "Dracula. Historia nieznana" to opowieść o jednym z najokrutniejszych władców Transylwanii i legendarnym wampirze z powieści Brama Stokera. Film powinien być bardziej krwawy; krew powinna bryzgać na wszystkie strony, zaś polegli wojownicy tonąć we własnej posoce – niestety, takich scen w produkcji nie uświadczymy – wymagania wiekowe zrobiły swoje.


Ogromnym zaskoczeniem jest bardzo dobra gra Luke'a Evansa ("Kruk. Zagadka zbrodni", "Szybcy i wściekli 6", "Hobbit: Pustkowie Smauga"). Walijczyk ze wszystkich swoich sił stara się  tchnąć życie w słabo zarysowaną przez scenarzystów postać Vlada "Palownika". Wkłada w odgrywanego bohatera cząstkę siebie, dzięki czemu wykreowany przez niego protagonista nie jest nam obojętny. Potrafi wzbudzić w widzach emocje, szczególnie podczas scen, w których widać jego ogromne poświecenie dla podanych lub we fragmentach, gdzie walczy z własnym pragnieniem, chcąc zachować człowieczeństwo, aby móc po skończonej wojnie powrócić do swojej rodziny. Jednakże, nawet mimo szczerych chęci i zapału Luke'a Evansa, przemiana wewnętrzna Draculi, mająca być głównym motorem napędzającym produkcję, jest niezwykle pretekstowa i mało istotna. Celem filmu było przedstawienie Vlada jako antybohatera, który z pokorą przyjmuje powierzony mu los, odmiennie od powszechnie znanego mitu o charakterystycznym wampirze, który był pełnokrwistym czarnym charakterem. Niestety przedsięwzięcie udało się twórcom jedynie połowicznie. Oprócz genialnego Luke'a Evansa, z obsady trudno wyłonić kogoś jeszcze, kogoś, kto wyróżniałby się na tle ogółu. Pozostali aktorzy zagrali na tyle, na ile wymagała od nich produkcja, czyli poprawnie, lecz bez rewelacji.


"Dracula. Historia nieznana" to rzemieślniczy twór jakich wiele, po prostu szybki skok na kasę. Taka strategia producentów bardzo boli, szczególnie dlatego, iż mieli naprawdę niezły pomysł, mnóstwo solidnego materiału do obróbki, aktorów (a przynajmniej jednego) z niezłym warsztatem, jednak poszli po linii najmniejszego oporu. Mógł powstać film z ambicjami na coś więcej, niestety dostaliśmy niezobowiązujący obraz rozrywkowy. W tym wszystkim najbardziej szkoda debiutującego Gary'ego Shore'a, który nie dostał okazji by się wykazać. Jednakże nie zrozumcie mnie źle, na produkcji wspomnianego reżysera można się przyzwoicie bawić – mimo wymienionych wad, to ciągle relaksujący i przyjemny w odbiorze film - jednak niedosyt oraz poczucie zmarnowanego potencjału pozostaje.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Nosferatu - symfonia grozy", "Nieustraszeni pogromcy wampirów", "Wywiad z wampirem", "Drakula", "Od... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones