Recenzja filmu

Avengers (2012)
Joss Whedon
Waldemar Modestowicz
Robert Downey Jr.
Chris Evans

Universum Avengersum

Skupmy się na chwilę na motywie stworzenia dzisiejszego filmowego uniwersum bohaterów Marvela, które to przecież jest już znane czytelnikom komiksów serwowanych nam od ponad siedemdziesięciu lat.
Skupmy się na chwilę na motywie stworzenia dzisiejszego filmowego uniwersum bohaterów Marvela, które to przecież jest już znane czytelnikom komiksów serwowanych nam od ponad siedemdziesięciu lat. Ostrzegam, że może być trochę w stylu Tony'ego Starka. W superprodukcji "Avengers 3D" (2012) mamy taką oto sytuacje: zagrożenie ze strony Rosji sprowadza się do pokątnego handlu czołgami (w tej scenie Skolimowski dostaje wycisk za zgarnięcie "Róży" (2011) nagród w Gdyni), super agencja wywiadowcza TARCZA prowadzi wyścig zbrojeniowy na wypadek ataku kosmitów (samemu wyglądając przy tym na wielkich fanów złego Imperium z "Gwiezdnych wojen"), przy okazji kontrolując całe nasze oprogramowanie i kamery w laptopach zwykłych ludzi (to akurat przestaje być motywem sci-fi) a ich przewijającymi się w tle, tajemniczymi przeciwnikami jest natomiast HYDRA. Czarne charaktery nie pozdrawiają się już zawołaniem "Hail, HYDRA" natomiast skupiają absolutnie wszystkich przeciwników Stanów Zjednoczonych i zapewne w tym momencie są to głównie Europejczycy. Mimo to agencja posiada ogromny mandat zaufania ze strony ONZ i Chińczyków reprezentowanych przez członków Światowej Rady Bezpieczeństwa u których w filmie nigdy nie pali się mocne światło (z listy obsadowej można jednak wyczytać, że zasiada tam postać odgrywana przez Powersa Boothe, może będzie to kontynuowane). Kupujecie taki przebieg wydarzeń ze sprywatyzowanym pokojem na świecie?

Dodajmy do tego smaczki typu obywatele Niemiec są zmuszeni do padnięcia na kolana, a mimo wszystko zawsze znajdzie się postać, która będzie ich odcinać od zapędów dyktatorskich, za sprawą Starka do łask wraca natomiast rockowy czad AC/DC i Black Sabbath oraz nagle największym zagrożeniem stają się dla nas istoty wyższe, których niegdyś zwaliśmy bogami. Dorzućmy teraz zapytanie czy scenarzysta Joss Whedon (przy pomocy Zaka Penna, którego obecność nigdy nie zwiastuje nic dobrego) łącząc wątki z kilku poprzednich filmów o super herosach nie pozostawił rozrywki tylko dla wtajemniczonych? Na zmianę puszcza do nas oko, aby próbować uderzać w patetyczne tony. Brzmi to co najmniej jak komediodramat wpleciony w widowisko. Tylko czy odnajdą się w nim zwykli śmiertelnicy nie obcujący do tej pory z poprzednimi produkcjami ze Studia Marvel czy za młodu niewgłębiających się w komiksowe kadry? Może uniwersum przestało być uniwersalne. Ja nie wiem, ja się po prostu bawię dobrze. I to znowu obserwując ludzi w trykotach... oraz Hulka.

Jako reżyser Whedon jest w stanie przyjrzeć się każdemu członkowi Mścicieli z szacunkiem za pomocą rodowodu serialowego jak i fantastycznego. Na arenę słownych potyczek zróżnicowanych charakterów, a na drugim miejscu scen akcji wprowadza wpierw Nicka Fury'ego (Samuel L. Jackson), u którego nie widać zbytnio stawki do walki, następnie jego agentów w składzie Czarna Wdowa (Scarlett Johansson), która robi kilka zniewalających, ale nie wiadomo czy potrzebnych póz do kamery, nieco mało wyostrzonego na jej wdzięki Hawkeye'a (Jeremy Renner), plus Marię Hill (Cobie Smulders - dobra, wiecie pewnie z jakiego serialu) oraz agenta Phila Coulsona (przez połowę fabuły prezentującego się tak, że można by mieć nadzieję, że dostanie kiedyś osobny film). Międzynarodowe uczucia Nataszy i Clinta zresztą pełnią tutaj jakąś niezrozumiałą, ale nawet przyjemną rolę, mimo to są tylko tłem dla popisów czterech głównych bohaterów: kochanego egocentryka Roberta Downey'a Jr., najlepszego Hulka w dziejach Marka Ruffalo, retro amerykańskiego Chrisa Evansa i bosko urokliwego Chrisa Hemswortha, który nie ma okazji rozbrajać nas ponownie swoim gromkim śmiechem. Tak naprawdę jedynym czarnym charakterem okazuje się pretekstowy Loki (Tom Hiddleston - zrobił swoje, mimo to trzeba zauważyć deficyt charyzmy u większości dzisiejszych aktorów zdolnych w ogóle podjąć się tego wyzwania).

Trochę boli z jaką łatwością reżyser zarzuca pewne wątki (najbardziej szyderczy okazuje się ponowny problem z podniesieniem młota przez Thora - po prostu się urywa, najbardziej pożądaną zobaczenie sceny kiedy Bruce Banner niczym swój poprzednik Edward Norton w "Podziemnym kręgu" wkłada sobie lufę do ust i przeżywa postrzał), jakby nie miał takiej potrzeby, albo zostawiał to sobie na nieskończony ciąg kolejnych części. Powodem zawsze jest wyrzucenie ośmiu godzin przy montażu, ale ja tu oceniam gotowy produkt. Znakiem rozpoznawczym tych produkcji jest scena po napisach zwiastująca kolejne odsłony - w następnej części czeka nas najazd jeszcze jednego "ufoka", co nie zwiastuje zbytniej oryginalności. Już teraz występują tu czysto komiksowe zagrywki. Ale trzeba mu przyznać - jego widowisko nie jest męczące na tle innych letnich rozwałek.

Strona techniczna... Na pewno od strony montażu, dźwięku, efektów specjalnych wygrywa ze wszystkim co do tej pory widzieliśmy (ale to dopiero maj). Można wypatrywać czegoś sztucznego, aby później uchylić czoła dla sposobu wkomponowania elementów CGI. Sceny pojedynków wręcz w wykonaniu aktorów są nieco bardziej wyraziste niż zawodowców z "Niezniszczalnych" (2010). Za to Hulk wygrywa jedną taką potyczkę z Czarną Wdową za pomocą chwytów z filmu grozy. Praca operatora i kompozytora tworzy nieprzeszkadzający, a nawet miły dla oczu i uszu efekt - dwie sławy Seamus McGarvey oraz Alan Silvestri. No tak - film jest w konwertowanym 3D... czasami to się nawet przydaje, swobodna kamera pokazuje do kilkunastu przecznic miasta. Z powodów historycznych, bo jednak niestety nie muzycznych, należy odnotować iż Soundgarden żyje i wypuściło pierwszy od 15 lat singiel specjalnie dla Mścicieli. Czy ktoś jeszcze tęskni za czasami, kiedy to kapele robiły teledyski, aby promować kinowy przebój? Wszystkie te elementy składają się na widowisko do którego chciałoby się przyczepić, ale w rozrachunku nagle okazuje się, że właściwie tylko z powodu aby pozostać w tym uniwersum nieco dłużej. Stara magia zadziałała. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na najnowszy film Jossa Whedona czekał niemal każdy fan sci-fi. Ale nie dlatego że jest to jeden z... czytaj więcej
Szumnie zapowiadany hit "Avengers" w końcu wchodzi do kin. O nowej ekranizacji komiksu Marvela... czytaj więcej
Bonnie Taylor śpiewała kiedyś, że "potrzebuje bohatera". Tutaj mogłaby ich znaleźć. Dokładnie sześciu.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones