Recenzja filmu

Surogaci (2009)
Jonathan Mostow
Bruce Willis
Radha Mitchell

Upadek syntetycznych bogów

Niedaleka przyszłość. Człowiek w końcu stał się absolutnie wolny. Może być kim tylko zechce i robić co tylko zechce, a jego czyny nie mają praktycznie żadnych negatywnych konsekwencji.
Niedaleka przyszłość. Człowiek w końcu stał się absolutnie wolny. Może być kim tylko zechce i robić co tylko zechce, a jego czyny nie mają praktycznie żadnych negatywnych konsekwencji. Przestępczość spada, a o morderstwach czyta się już tylko w książkach historycznych – jednym słowem: raj. A jednak ludzka natura daje o sobie znać. Urażone ambicje, nadużycia i lęk sprawiają, że pod piękną zasłoną syntetycznych snów, rozprzestrzenia się odwieczna zgnilizna, która wstrząśnie fundamentami społeczeństwa. Wszystko zacznie się od morderstwa. Komiks Roberta Vendittiego i Bretta Weldele'a, na podstawie którego twórcy "Terminatora 3: Buntu maszyn" zrealizowali "Surogatów", to prawdziwa żyła złota. Jest tam tyle różnych wątków fabularnych, że spokojnie można byłoby nimi obdarować cały tuzin filmowych produkcji. Jest więc to staromodna opowieść detektywistyczna w duchu Asimova. Jest to też egzystencjalna przypowieść o granicach człowieczeństwa w stylu Dicka oraz opowieść o proroku, która na myśl przywodzi serię Franka Herberta. W rękach utalentowanego reżysera materiał wyjściowy mógł zostać przekuty w fantastyczną wizję z angażującą fabułą i niepokojącymi pytaniami, które pozwoliłyby widzom inaczej spojrzeć na gatunek homo sapiens. W rękach Jonathana Mostowa, Michaela Ferrisa i Johna D. Brancato stał się on po prostu kolejną widowiskową produkcją z Hollywood. "Surogatów" nie postawi się obok "2001: Odysei kosmicznej" czy "Łowcy androidów", bliżej im do "Johnny'ego Mnemonica" czy "Zapłaty". I taki też chyba był zamysł twórców od samego początku. "Surogaci" wyraźnie cierpią na "syndrom Titanica>". James Cameron potrzebował Jacka i Rose tylko po to, by pokazać widzom każdy zakamarek gigantycznego statku pasażerskiego. Na nieszczęście ludzie to kupili, film stał się najbardziej kasowym obrazem w historii i teraz co drugi hollywoodzki filmowiec próbuje skopiować ten sukces. Mostowowi jest tak naprawdę wszystko jedno, o czym opowiada. Wielkie korporacje, zakazane technologie, enklawy konserwatystów, utrata człowieczeństwa są dla niego tylko nic nieznaczącymi hasłami, narzędziami, dzięki którym posuwa akcję do przodu. To, co go naprawdę interesowało, to pokazanie, jak wyglądać będzie świat przyszłości zaludniony sztucznymi namiastkami ludzi. Stąd też na ekranie dominować będą zbliżenia na wymuskane twarzyczki czy popisy kaskadersko-akrobatyczne 'idealnych ludzi'. Jeżeli wybieracie się do kina dla zabicia czasu, "Surogaci" sprawdzą się idealnie. Film zrealizowany jest sprawnie i w stu procentach profesjonalnie. Czas szybko płynie, a efekty specjalne choć nie najwyższych lotów, to jednak są przyjemne dla oka. Jeżeli jednak liczyliście, że będzie to jeden z tych filmów, które pozostaną z wami na zawsze, musicie przygotować się na rozczarowanie. Mostow, podobnie jak jego uzależnieni od elektrycznego "kopa" surogaci, woli szybkie zaspokojenie.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
- Dlaczego Bruce Willis nie zagrał w "Titanicu"? - Ponieważ uratowałby ten statek. Właśnie ta anegdotka... czytaj więcej
Z okazji obejrzenia "Surrogates" usiadłem i zamyśliłem się. Tak mi się to spodobało, że zamyśliłem się... czytaj więcej
Tylko on nas może ocalić - w ten sposób monumentalne hasło z filmowego plakatu zachęca nas do obejrzenia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones