Urodzeni 5 lipca

Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wstępujecie - głosił napis w... wojskowym wychodku, stojącym w na skraju arabskiej pustyni. O czym myślał żołnierz, który namazał słowa Dantego? Raczej
Porzućcie wszelką nadzieję, wy, którzy tu wstępujecie - głosił napis w... wojskowym wychodku, stojącym w na skraju arabskiej pustyni. O czym myślał żołnierz, który namazał słowa Dantego? Raczej nie skojarzenie kręgów piekielnych ze skwarną pustynią, lecz nadzieję na zostanie bohaterem, dokonanie czegoś wielkiego w życiu, odpowiada Sam Mendes. Życie rekrutów wysłanych w 1990 roku do Iraku ogranicza się do wiecznych ćwiczeń i treningów na sucho. W maskach przeciwgazowych grają w piłkę, biją się tylko dla zabawy i między sobą, a najczęstszą rozrywką jest równie sucha masturbacja. Jeśli amerykańscy chłopcy giną, to od "friendly fire", przyjaznego ognia, z rąk własnych kolegów.
Ten sprzęt jest z czasów Wietnamu czy nie mamy własnego? – irytuje się główny bohater, Swoff (Gyllenhaal). Motyw dawnej wojny wciąż powraca, bo rekruci wychowali się na legendach o wielkich czynach dokonanych w Azji Południowo-Wschodniej. Gwiżdżą i klaszczą z uciechy podczas oglądania w kinie słynnej sceny ataku na wietnamską wioskę w takt muzyki Wagnera. Pewnie żałują, że nie urodzili się o pokolenie wcześniej, bo czas apokalipsy i polowań na jelenie dawno się skończył. Teraz patroluje się i ochrania szyby naftowe oraz broni interesów ekonomicznych kraju. Swoff trafił do wojska, ponieważ nie dostał się do college'u. To intelektualista, który w czasie wolnym czytał między innymi "Obcego". I jak bohater Camusa pozostaje bierny, obojętny wręcz na rzeczywistość. Zaprzyjaźnia się z Troyem (Sarsgaard), dla którego przynależność do piechoty morskiej jest sensem i treścią życia. W domu byłbym nikim, stwierdza. Natomiast w wojsku są autorytety (przełożeni), cel (zabić Saddama) a także zasady, żołnierska Biblia z psalmami i dekalogiem. Życie "jarheada" (slangowe określenie żołnierza piechoty morskiej) to właściwie dobra zabawa – tu się z kimś poszturcham, pobiję, pożartuję, upiję. To także oczekiwanie na wojnę, która ma być ostatecznym testem. Gdy przychodzi, żołnierze zachowują się, jakby nadal oglądali film i nie bardzo wiedzą, co robić.
Mendes pokazuje smutny świat pustego śmiechu i umownych wartości, w którym trzeba szukać sobie miejsca z wielkim wysiłkiem. O ile diagnoza społeczeństwa w "American Beauty" była celna, ostra i przekonująca, o tyle w nowej produkcji nuda i pustka wykreowanej rzeczywistości przesiąkła na taśmę filmową. Oglądanie "Jarheada: żołnierza piechoty morskiej" dłuży się jak nocna warta na pustyni. Reżyser chyba to wyczuł i w drugiej połowie filmu dorzucił kilka trupów, spalonych samochodów, płonących szybów, mających wypełnić pustynny świat. Wizualnie sceny są zachwycające, zwłaszcza widok płonącego nieba i czarnego deszczu ropy. Cóż z tego, skoro bohaterowie są nudni, a ciągnący się cały komentarz Swoffa pokazuje, że jest on lepszym żołnierzem niż filozofem. Wygląda na to, że do współczesnego kina wojennego wkracza coraz śmielej temat wojen w Iraku. Miejmy nadzieję, że reżyserowie kolejnych filmów okażą się pojętniejszymi uczniami Francisa Forda Coppoli czy Olivera Stone'a niż Sam Mendes.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Każda wojna jest inna. Każda jest taka sama". To zdanie pada w filmie, który jest swoistym reportażem z... czytaj więcej
Być Marines to marzenie chyba każdego małego chłopca w Stanach. Podobnym powodzeniem cieszyli się u nas... czytaj więcej
Filmy o tematyce wojennej zazwyczaj wyglądają tak samo: reżyserzy i panowie od efektów specjalnych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones