W kręgu wiedeńskiego piekła

W "Pęknięciach…" tylko na pozór niewiele się dzieje – wokół Ertana i Mikaila od początku zaciska się pętla. Z czasem krępuje ich coraz mocniej, zmuszając do radykalnych posunięć. Dag potrafi
W "Pęknięciach w betonie" Umut Dag klei ze sobą wyświechtane filmowe klisze: opowiada o brudnym życiu przedmieść, gangsterskich porachunkach i próbach wyrwania się z zaklętego kręgu przemocy. Bierze trochę z "Ulic nędzy", pożycza co nieco z kopenhaskiej trylogii Refna i "Proroka" Audiarda. Ale mimo to opowieść austriackiego reżysera żyje własnym życiem. "Pęknięcia w betonie" opowiedziane są nieśpiesznie i z wiarą we wrażliwość widza. Wygrywają emocjonalną intensywnością, która gangsterską dykteryjkę zmienia w przypowieść o miłości i odpowiedzialności.



"Możesz wyjść z ulicy, ale ulica nigdy nie wyjdzie z ciebie" – słyszy co rusz Ertan (bardzo dobra rola Murathana Muslu). Dziesięć lat temu trafił za kraty. Oskarżony o zabójstwo i posiadanie narkotyków dostał 15-letni wyrok. Dzięki dobremu sprawowaniu wyszedł pięć lat wcześniej. Dziś jest żywym dowodem na skuteczność resocjalizacji – wraca przepełniony żalem, z mocnym postanowieniem, że od teraz będzie wiódł uczciwe życie. W dzielnicy Wiednia, którą niegdyś trząsł, niewiele się zmieniło. Dawni koledzy wciąż rządzą tu silną ręką, a młodzi, którzy marzą o wyrwaniu się z przedmieść, pracują jako narkotykowi dilerzy. Jednym z nich jest piętnastoletni Mikail (Alechan Tagaev) domorosły raper-marzyciel wychowywany przez samotną matkę.

Umut Dag nie od razu ujawnia, co łączy Ertana i Mikaila – buduje swą opowieść powoli, świadomie dozując informacje o bohaterach. "Pęknięcia w betonie" opowiadane są bez narracyjnej gorączki – akcja rozwija się metodycznie, a kolejne sekwencje pozwalają zrozumieć relacje między Mikailem i Ertanem. Austriak opowiada swoją historię za pomocą emocji, a nie ekranowych wydarzeń – zagląda w oczy filmowych bohaterów, dostrzegając w nich dramatyczne rozdarcia. Z wyczuciem dramaturgii i tempa prowadzi nas przez ich historie: wie, kiedy należy zwolnić, a raz po raz odważnie przetrzymuje ujęcia, by nadać im dodatkowe znaczenie.



W "Pęknięciach…" tylko na pozór niewiele się dzieje – wokół Ertana i Mikaila od początku zaciska się pętla. Z czasem krępuje ich coraz mocniej, zmuszając do radykalnych posunięć. Dag potrafi stworzyć na ekranie fatalistyczny nastrój – widz ani przez chwilę nie ma wątpliwości, że nad jego bohaterami wisi fatum. Od pierwszych scen wyczuwamy nadchodzącą katastrofę, czekamy na nią, mając nadzieję, że bohaterom "Pęknięć…" jednak uda się jej uniknąć.

Ale Austriak nie oszczędza swoich bohaterów – przeprowadza ich przez wszystkie kręgi skarlałego piekła gangsterskich przedmieść. Opowiada o miłości i odpowiedzialności, o wybaczeniu  i nadziei. Melodramatyczny finał jego filmu tylko na pozór osładza tę gorzką historię o ludziach wykluczonych. I choć scenariusz "Pęknięć w betonie" zbudowany jest z lekko zużytych półproduktów, sam film broni się dzięki umiejętnie naszkicowanym psychologicznym portretom i dobrej roli Murathana Muslu.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones