Recenzja filmu

Spider-Man 3 (2007)
Sam Raimi
Tobey Maguire
Kirsten Dunst

W sieci pająka

Od pewnego czasu twórcy spektakularnych superprodukcji prześcigają się w ich budżecie celem zapewnienia ludziom solennej rozrywki i zapewnienia sobie jak największych przychodów materialnych.
Od pewnego czasu twórcy spektakularnych superprodukcji prześcigają się w ich budżecie celem zapewnienia ludziom solennej rozrywki i zapewnienia sobie jak największych przychodów materialnych. "Spider-Man 3" jest obecnie jednym z najdroższych filmów w historii kina, którego sama realizacja wyniosła prawie 260 milionów dolarów (doliczając marketing i uroczyste premiery, suma powinna wynieść ponad 300 milionów dolarów). Tak horrendalne inwestycje finansowe niosą ze sobą spore ryzyko i nakładają na barki reżysera sporą odpowiedzialność (kto bowiem trwoni pieniądze producentów skazany jest na wygnanie z pierwszej ligi Hollywoodu). Wiadomo także, że często ogromne pieniądze nie przekładają się na efekt artystyczny, co z kolei owocuje zamknięciem dróg rozwojowych i przypięciem reżyserowi łatki „hollywoodzkiego produkcyjniaka” tworzącego kino dla mas. Konflikt więc iście tragiczny tkwi w wyśrodkowaniu własnych pomysłów z zamierzeniami tych, którzy wykładają kasę. Sam Raimi, który karierę zaczynał od kultowych dzisiaj, niskobudżetowych horrorów komediowych ("Evil Dead"), wciąż ma pomysły na pogodzenie tych dwóch przeciwstawnych racji i zrobienie rozrywki z ambicjami na najwyższym poziomie. "Spider-Man 3" zaczyna się tam, gdzie skończyła się poprzednia część. Peter Parker jest najlepszym studentem na roku, jego stosunki z Mary Jane Watson mają się coraz lepiej, a w dodatku ludzie go uwielbiają. Sielankę przerywa jednak wiadomość o ucieczce z więzienia prawdziwego mordercy jego wuja, Flinta Marco. Podczas pościgu złoczyńca wpada do molekularnego reaktora, który łączy jego ciało z piaskiem, w skutek czego Marco zmienia się w Sandmana. Do akcji włącza się także Harry Osborn (vel Zielony Goblin) pałający żądzą zemsty za śmierć ojca. Na domiar złego z kosmosu spada tajemnicza substancja, która daje naszemu pająkowi zdwojone siły i pewność siebie, odsłaniając jednocześnie ciemne strony jego charakteru. Raimi kreśli postać Petera Parkera zgodnie ze wzorem poprzednich części, wyposażając go w typowo przyziemne problemy (z dziewczyną, czynszem) zwykłego nastolatka obdarzonego niezwykłą mocą. Pozwala to po raz kolejny na asymilację z superbohaterem, na co dzień przeżywającym przyziemne rozterki. Wielka w tym zasługa samego Tobeya Maguire'a, który ma w sobie ujmującą gapiowatość i niepozorność połączone z wielką charyzmą i sercem do walki (nie tylko fizycznej). Kirsten Dunst jako jego ukochana, mimo że nie jest najlepszą aktorką, posiada ten element "zwyczajności", który świetnie komponuje się z zamierzeniem reżysera i autora komiksu. Także inne postacie naznaczone są niejednoznacznością psychologiczną. Sandmanowi (najbardziej bodaj wewnętrznie rozwinięty bohater cyklu) zależy bowiem na jak najszybszym zebraniu pieniędzy dla chorej córeczki. Popełnia przez to czyny, których tak naprawdę popełniać nie chce, lecz wymaga tego od niego sytuacja, w jakiej się znalazł. Angażując do tej roli tak świetnego aktora jak Thomas Haden Church, reżyser pokazuje nam, że najbardziej w tej opowieści zależy mu na postaciach. Efekty specjalne, choć piękne i nie raz zapierające dech w piersiach, służą do wykreowania komiksowego świata, który na świat ludzki się nakłada. Dlatego właśnie tak charakterystyczne dla tego typu produkcji ("Gwiezdne wojny" – nowa trylogia, "Superman") przeładowanie owymi efektami, u Raimiego nie występuje. Bardziej angażujący niż w poprzednich częściach jest także potencjał dramatyczny. Peter Parker musi dokonać wielu wyborów rzutujących na jego przyszłość – sporym echem odbije się także przeszłość. Owładnięty Venomem pająk stanie się egoistą skupiającym się na zemście i porzucającym gdzieś honorowe zasady, którymi się kierował. Upokarza przy tym Mary Jane, jedyną osobę w pełni go rozumiejącą. Na końcu umiera także jeden z najważniejszych bohaterów tej filmowej adaptacji. Na brak wrażeń nie możemy, więc narzekać, tym bardziej, że miarodajnie do poziomu dramatu wzrasta poziom błyskotliwego humoru, pozwalającego zachować zdrowy dystans do prezentowanej historii. Perełką jest tu występ Bruce'a Campbella w roli pracownika francuskiej restauracji. Całość składa się na niegłupią, (choć momentami nazbyt patetyczną – m.in. scena, w której Człowiek-pająk pojawia się na tle, wypełniającej cały ekran, amerykańskiej flagi) witalistyczną rozrywkę, bogatą w walory relaksacyjne i spójnie skonstruowaną. Tyczy się to zarówno poszczególnej części, jak i ogółu, gdyż w tym momencie wszystkie pomysły na temat tego komiksu zostały już wyczerpane i tworzenie kolejnych sequeli jest całkowicie zbyteczne. By, więc nie popadać we wtórność i nie zatrzeć pozytywnego wrażenia, "Spider-Man" powinien zakończyć się na trylogii. Sam Raimi mimo nakręcenia filmu za grube miliony, wciąż pozostaje sobą – wielbicielem kina, w którym odnajduje sens, inspirację, a przede wszystkim dobrą zabawę. Nieprzesadzone są słowa dotyczące wypracowanego przez niego stylu będącego połączeniem komizmu, makabreski i nietuzinkowych pomysłów realizacyjnych. W jego ujęciu "Spider-Man" zyskał ludzką twarz, z kart komiksu na kadry filmowe przelała się postać superbohatera, który kryć się może w każdym z nas. Sebastian Pytel
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Sam Raimi, znany przede wszystkim z produkcji o przygodach człowieka-pająka, powraca. Tym razem budżet... czytaj więcej
Pierwszego "Spider-Mana" dało się znieść bez zgrzytania zębami. Drugi był naprawdę dobrym filmem. Po tym,... czytaj więcej
Od pewnego czasu ekranizacje, głównie amerykańskich komiksów, powstają z częstotliwością strzałów... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones