Recenzja filmu

Niewinne (1976)
Luchino Visconti
Giancarlo Giannini
Rina Morelli

W sieci społecznych i rodowych uwikłań

"Niewinne" to ostatni z filmów jednego z najbardziej znaczących włoskich reżyserów XX wieku - Luchino Viscontiego. Dla tych, którzy na srebrnym ekranie szukają nie tylko szybkiej akcji oraz
"Niewinne" to ostatni z filmów jednego z najbardziej znaczących włoskich reżyserów XX wieku - Luchino Viscontiego. Dla tych, którzy na srebrnym ekranie szukają nie tylko szybkiej akcji oraz wykorzystania wizualnych fajerwerków, ale również artyzmu i estetyki, nazwisko to jest z pewnością dobrze znane. Jego (bez przesady można tutaj użyć tego słowa) dzieła - takie jak: "Ludwig", "Zmierzch bogów" czy "Lampart" na stałe weszły do klasyki kinowej i są do dziś są odnośnikiem przy ambicjach tworzeniu kina z wysokiej półki.

Pożegnalny obraz włoskiego reżysera jest mniej znany niż przywołane wyżej tytuły, ale jego forma oraz przede wszystkim treść są nie mniej pasjonujące i warte uwagi. "Niewinne" przedstawiają historię intryg oraz romansów,  które są udziałem arystokratycznej pary - hrabiego Tullio Hermilla oraz jego żony Giuliany. W głównych rolach oglądamy tutaj znakomitego Giancarlo Giannini oraz nie ustępującą mu w kunszcie aktorskim Laurę Antonelli. Visconti na przykładzie owej pary oraz osób, które są z nią w różny sposób powiązane przedstawia styl życia, wybory moralne oraz światopogląd ówczesnej włoskiej arystokracji. Hrabia Tullio to postać pozbawiona skrupułów i pełna wyrachowania, która z zimną krwią przeprowadza swoje plany - nie licząc się z nikim i niczym - jak pięknie zaznacza to w filmie: "Nie ma nieba, do którego mógłbym dążyć i nie ma też piekła, do którego można mnie wtrącić".

Ktoś dokonujący powierzchownej wiwisekcji fabuły i zachowań bohaterów mógłby stwierdzić, iż oto mamy do czynienia z klasycznym schematem filmów melodramatycznych i kostiumowych, gdzie zły mąż mści się za zdradę niewiernej żony, a wcześniej sam swoim zimnym i odczłowieczonym zachowaniem rzuca ją w ramiona innego. Łatwo tutaj sklasyfikować wydarzenia z filmu na zasadzie fabularnych klisz, którymi do znudzenia do dzisiaj operuje kino. Jeżeli się o to pokusimy, to obraz Viscontiego będzie tylko kolejną kostiumową historyjką. Ładnie oprawioną - pedantyczna dbałość mistrza kina o szczegóły scenografii do dzisiaj wzbudza podziw widza - to fakt - ale niewiele w zasadzie wnosząca do światopoglądu widza. Podchodząc do seansu "Niewinnych" trzeba jednak mieć na uwadze korzenie filozoficzne twórczości włoskiego reżysera. Wśród nich kluczową rolę odgrywał swoiści pojęty dekadentyzm - który zakładał dystans i krytykę  wobec powszechnie przyjętych norm: społecznych, moralnych oraz religijnych i politycznych. 

W świetle dekadenckich zapatrywań reżysera (często podkreślał w wywiadach, że interesuje go dekadencka analiza chorego społeczeństwa) bohaterowie filmu nabierają nowego i bardzo głębokiego znaczenia. Jeśli będziemy mieli to na uwadze zgłębiając dzieło Viscontiego, to seans jego ostatniego filmu będzie prawdziwą ucztą dla ducha i umysłu. Obserwując bowiem bohaterów w różnych sytuacjach: na balach, w sypialni, podczas snucia intryg i podczas salonowych dysput, widz dostrzeże, iż reżyser podczas każdej ze scen ukazuje bohaterów jako marionetki społecznych i rodowych uwikłań. Są oni niczym muchy zaplątane w sieci różnego rodzaju zewnętrznych uwarunkowań. Mają swoje role: kochanków, żon, mężów, dziedziców, specjalistów - które nie tylko nie przynoszą im satysfakcji ale wypaczają odczuwanie i widzenia świata. Społeczeństwo i nasze role, które musimy w nim grać - włącznie z tymi rodzinnymi i najbardziej intymnymi to niebezpieczny labirynt, sieć, w którą wpadamy i z której trudno choć na chwilę się wydostać. Wolność jednostki jest w społeczeństwie znikoma - zdaje się krzyczeć każdy z bohaterów - "Niewinnych" i bardzo w tym wypadku blisko włoskiemu twórcy kina do takich filozoficznych guru XIX wiecznego dekadentyzmu jak: Arthur Schopenhauer czy Franz Kafka.

Na zewnątrz bohaterowie poprzez sieć konwenansów i póz starają się modelowo wypełniać swoje role: ojców, mężów, żon, matek, kochanek ale wewnątrz są puści - ponieważ wszystko, co mają to jedynie fragmenty ról, jakie odgrywają na potrzeby społecznych uwarunkowań. Kim jesteśmy jeśli z naszej osobowości wyjmiemy te narzucone z góry schematy, maski i role? Takie same pytanie zadawał  zresztą już wcześniej Visconti w innym, tematycznie analogicznym filmie "Błędne gwiazdy Wielkiej Niedźwiedzicy". Dlatego negatywni bohaterowie filmu - hrabia Tullio i jego kochanka Teresa Raffo - są z drugiej strony jedynymi pozytywnymi bohaterami obrazu, ponieważ jako jedyni mają świadomość iluzoryczności i fałszu wielu naszych tradycyjnych norm oraz zapatrywań. Swoją wolność realizują poprzez łamanie ogólnych zasad moralnych, ale ich zło jest swego rodzaju odpowiedzią na zło, które ich otacza - na kostiumy, jakie narzuca im prawo społeczne, rodowe, religijne czy klasowe. Zło według retoryki chrześcijańskiej to cena, jaką płacą za próby wyjścia ze społecznej matni przywiązań. Dobrzy bohaterowie - jak Giulliana - niewinna niczym anioł - nie mają szans w starciu ani z otaczającymi ich konwenansami,ani tym bardziej z wrogami. Robiąc tylko to, co jest przyjęte i powszechnie akceptowane, doprowadzają do własnego upadku i nieszczęścia najbliższych im osób. 

"Niewinne" to zatem pasjonująca i pożegnalna rozprawa Viscontiego. Reżyser zdaje się nas przestrzegać przed prostym wartościowaniem i prostymi podziałami na czarne i białe, dobre i złe.Tak jak hrabia Tullio - podczas mistrzowskich scen szermierki (dla nich samych warto obejrzeć obraz) trzeba czasem grać z wrogiem jego własnymi kartami. Gdzie jest granica między dobrem a złem i czy w każdej sytuacji można stosować jeden schemat wartościowania i zachowania? Włoski twórca kina zostawia nas samych z tymi pytaniami, a jego filmy były swoistą odtrutką na romantyczne i sentymentalne obrazy, w których dominują patriotyczne i uczuciowe uniesienia - czy ktoś ze zwykłych śmiertelników byłby je  stanie przenieść z życia na ekran? Nasz wielkie idee oraz klasyczne podziały: monoteistyczny obraz dobra i zła czy greckie kanony etyki i piękna - to w jego filmach nie bogowie, którym należy oddawać cześć, ale niebezpieczne trucizny, które należy dawkować z niezwykłą ostrożnością. 

"Niewinne" to z jednej strony ostatni film włoskiego artysty, ale z drugiej strony świetny wstęp do zgłębiania jego kontestacyjnej filozofii życia. To także zaproszenie widza do wolności - która nie jest nam dana raz na zawsze, tylko trzeba ją odnaleźć poza siecią społecznych i rodowych uwikłań. Jaką cenę będziemy musieli za to zapłacić, zależy już od naszej sytuacji. Czasami może być ona tak wysoka jak w przypadku bohaterów filmu.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones