Recenzja filmu

Azyl (2017)
Niki Caro
Elżbieta Kopocińska
Jessica Chastain
Johan Heldenbergh

Warto pamiętać

"Azyl" nie jest filmem na miarę swoich poprzedników, ale bardzo dobrze że powstał. Pomijając jego zaledwie poprawną stronę artystyczną. warto go zobaczyć ze względu na pamięć o historii, którą
Są historie, które zasługują na pamięć. Niewątpliwie należy do nich historia Jana Żabińskiego, dyrektora warszawskiego zoo, który w czasie nazistowskiej okupacji z narażeniem życia pomagał Żydom. Zoolog został za swoje działania odznaczony medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata. Fakt powstania filmu o nietuzinkowym polskim bohaterze cieszy tym bardziej, że "Azyl" jest produkcją amerykańską i dzięki temu historia Żabińskiego trafi do zdecydowanie większego grona odbiorców, niż gdyby powstała w Polsce.




"Azyl" - zgodnie z oryginalnym tytułem - przedstawia punkt widzenia Antoniny Żabińskiej - żony Jana. Grana przez Jessicę Chastain bohaterka z bólem przygląda się okropnym zmianom w Warszawie przyniesionym przez II wojnę światową. Począwszy od wywiezienia większości zwierząt Żabińskich do berlińskiego zoo, przez pogarszające się warunki życia mieszkańców, do powstania żydowskiego getta, Antonina dochodzi do wniosku, że nie może być więcej bierną obserwatorką i musi zacząć pomagać tym, w których represje uderzyły najmocniej. Z upływem czasu skala konspiracji rośnie, coraz bardziej narażając rodzinę Żabińskich na niebezpieczeństwo.

Pamiętne "Lista Schindlera" oraz "Pianista" pokazały, że film o wojennych losach Polski z międzynarodową obsadą może być wybitny. Mimowolnie tego samego już na wstępie chce się oczekiwać od "Azylu". Niestety Niki Caro to nie Steven Spielberg ani Roman Polański. "Azyl" jest co prawda zrealizowany poprawnie, lecz polskiemu widzowi jego tematyka może wydawać się niezwykle wręcz strywializowana. Gdzieś pod płaszczykiem rodzinnej konspiracji gubi się istota Wojny, a realia życia w okupowanej Warszawie wydają się bardzo uproszczone. Większość bohaterów filmu ma słabo rozbudowany rys psychologiczny i w związku z tym daje się każdego z nich opisać w dwóch słowach.




Poza niezawodną Jessicą Chastain wyróżnia się jedynie Daniel Brühl w roli Lutza Hecka, hitlerowskiego zoologa, który jest postacią prawdziwie niejednoznaczną. Niemiecki aktor po raz kolejny pokazał, że bardzo dobrze wychodzi mu odgrywanie odrażających postaci, do których czuje się mimowolną sympatię. Oglądając "Azyl", można mieć wrażenie że Heck został przedstawiony jako trochę mniej groteskowa wersja Fredericka Zollera - bohatera granego przez Brühla w "Bękartach Wojny" Tarantino.

"Azylnie jest filmem na miarę swoich (wymienionych wcześniej) poprzedników, ale bardzo dobrze, że powstał. Film można posądzić o to, że jest zbyt prosty i naiwny w stosunku do tematu który przedstawia, lecz mimo to ma kilka mocniejszych stron. Pomijając jego zaledwie poprawną stronę artystyczną, warto go zobaczyć ze względu na pamięć o historii, którą przedstawia.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Azyl" wydaje się być odpowiedzią na pragnienia dużej części polskiej opinii publicznej. Ze Stanów... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones