Recenzja filmu

Obce ciało (2014)
Krzysztof Zanussi
Riccardo Leonelli
Agnieszka Grochowska

Wciąż bardziej obcy

Stara śpiewka, nowy przebój: kiedyś Krzysztof Zanussi burzył pomniki, dziś sam je stawia. Kiedyś kręcił filmy i nonkonformistyczne, i o nonkonformizmie, dziś chwyta się tematu, który z
Stara śpiewka, nowy przebój: kiedyś Krzysztof Zanussi burzył pomniki, dziś sam je stawia. Kiedyś kręcił filmy i nonkonformistyczne, i o nonkonformizmie, dziś chwyta się tematu, który z powodzeniem ograły thrillery erotyczne dwie dekady temu. Ciałem przebywa w warszawskich biurowcach, gdzie korporacyjne harpie w jednoczęściowych kostiumach snują intrygi rodem z bazarowych powieści szpiegowskich. Duchem wciąż jest na ambonie.



Zaczyna po włosku i we Włoszech: Kasia (Agata Buzek) i Angelo (Riccardo Leonelli) szusują na rowerach po piaszczystej drodze, by następnie "skraść sobie pocałunek", oblać się pąsem i wytarzać w piasku. Chłopak jest katolikiem, lecz zadowala go codzienna praktyka, dziewczyna idzie na całość i zapowiada klasztorne życie w Polsce. Zachęcany przez ojca Kasi Angelo przyjeżdża do Warszawy i w oczekiwaniu na ostateczną decyzję ukochanej zatrudnia się w międzynarodowej korporacji. Tam czeka już na niego, cytując reżysera, "rząd kobiet wyzwolonych, które w cynizmie i brutalności postępowania prześcigają mężczyzn". Korowodowi wampirzyc przewodzi zapięta po szyję i wymachująca pejczykiem Kris (Agnieszka Grochowska). Stylizowana na postransformacyjną femme fatale, która dorobiła się na przetwórni mięsa, teraz przetwarza facetów. Angelo tymczasem, zafrasowany jak Faust, zagubiony jak Ricci ze "Złodziei rowerów", stawia jej zakusom opór. Walka o duszę trwa.

Na pytanie Kasi, w jakiejże to korporacji pracuje Angelo, ten odpowiada: "po prostu w korporacji". Dialog niepozorny, lecz istotny - uświadamiający, że ideologia zawsze będzie dla "późnego Zanussiego" ważniejsza niż kontekst, w którym zostaje osadzona. Jego film ma być, jak przypuszczam, szpilką wbitą zarówno feministkom, jak i korpolandowi. I pewnie ktoś by ją poczuł, gdyby ekranowa rzeczywistość nie została wzięta z kosmosu. Filmowa korporacja to fantomowy twór, w którym pracują trzy osoby na krzyż, w wolnych chwilach jeździ się konno, a wyścig z konkurencją wygląda jak przygody Jamesa Bonda. Bohaterki uwodzą, kradną dane z komputerów, wrabiają w szpiegostwo, a po pracy dzwonią po facetów w skórzanych gaciach i okładają ich pejczem. Gdy z kolei akcja przenosi się do klasztoru, mamy polskie nunsploitation: pełną złowróżbnych tonów i niestety niedokończoną z powodu śmierci Wojciecha Kilara partyturę, czarne chmury aż po horyzont i transowe szepty sióstr zakonnych. Brakuje tylko napisu: "Tymczasem w Transylwanii".



Tym stylistycznym i retorycznym kilofem Zanussi wykuł również bohaterów. Angelo zapewnia nas o swoim duchowym rozdarciu, ale musimy mu wierzyć na słowo, bo jako arbiter moralności pozostaje nieskompromitowany. Grochowska jest postacią z horroru, a psychologiczne uzasadnienie jej motywacji okazuje się śmiechu warte: z przybraną matką nie łączą jej więzy krwi, na domiar złego stojąca nad grobem kobieta wydawała wyroki w stalinowskich sądach. Jak włoska rodzina, to obcałowywana promieniami słońca mama połączona telepatycznie ze swoim synem. Jak polska rodzina, to gwałtowny, miotający na prawo i lewo dobrymi radami Sławomir Orzechowski. Korporacyjny relaks? Hipnoza oczywiście. Dziennikarz? Pies gończy, biegający z aparatem nawet na pogrzebie. Kościelna wspólnota? Ruch oporu inkantujący przy świecach.

Atrakcji jest zresztą więcej: spacerniak w moskiewskim więzieniu, pościg samochodowy, nieskonsumowana, lesbijska fascynacja. Wszystko oczywiście grzeczne, ułożone, będące rezultatem estetycznego planu minimum. Rozegrane w świecie fabularnych klisz, myślowych banałów i wygłaszanych ex cathedra sądów. Definiująca swoją rasę jako "ludzi jutra, a nawet pojutrza" Kris to taki sam fantazmat jak symbolizująca strach przed konsekwencjami pozamałżeńskiego seksu Glenn Close z "Fatalnego zauroczenia" Adriana Lyne'a. Tyle że ta druga przynajmniej polowała na faceta z nożem i wzbudzała jakieś emocje. Stawiam figurkę z Lichenia i kartę magnetyczną, że od filmowej psychomachii Zanussiego ciekawsza jest zarówno praca w korporacji, jak i posługa w klasztorze.
1 10
Moja ocena:
2
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jest w "Obcym ciele" intrygująca scena – przez komentatorów nowego filmu Zanussiego, w szczególności tych... czytaj więcej
"Obce ciało" z pewnością będzie częściej komentowane i recenzowane, niż oglądane. Śmiać się z samego... czytaj więcej
Gdyby przyznawać punkty za zasadność użycia określonego tytułu, "Obce ciało" Zanussiego miałoby szansę... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones