Recenzja filmu

Nad Niemnem (1986)
Zbigniew Kuźmiński
Jacek Chmielnik
Janusz Zakrzeński

Wehikuł

Chłopami być czy panami, to za jedno; ale w bydło obrócić się to smętnie i tęskno. Słowa Anzelma Bohatyrowicza z powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" trafnie odzwierciedlają to, co w tym
Chłopami być czy panami, to za jedno; ale w bydło obrócić się to smętnie i tęskno. Słowa Anzelma Bohatyrowicza z powieści Elizy Orzeszkowej "Nad Niemnem" trafnie odzwierciedlają to, co w tym utworze najważniejsze: siłę szczerych uczuć, ludzkiej pamięci i honoru, a także odważnej, prawdziwej miłości, która pojawia się i trwa mimo przeciwności obyczajów. Właśnie te wartości stoją u podstaw fabuły filmu "Nad Niemnem" w reżyserii Zbigniewa Kuźmińskiego, będącego adaptacją utworu.
 
Film z 1986 roku pozbawiony jest efektów specjalnych i innych "atrakcji" odciągających uwagę widza od fabuły. Nie byłyby one potrzebne. Historie bohaterów ukazane są w sposób interesujący i jednocześnie wierny tekstowi powieści. Dominują różnorodne emocje, refleksje i wzruszenia. Jest to możliwe dzięki konstrukcji  charakterystycznych postaci, jak również dzięki dobrej  grze aktorskiej.

W głównych bohaterów, Justynę i Jana, wcielili się mało znani artyści – Iwona Pawlak i Adam Marjański. Szczerość, młodość i siła charakterów kreowanych postaci sprawiają, że widz ogląda bohaterów z krwi i kości, w których oczach odczytywać można burzę kłębiących się w nich uczuć. Te cechy sprawiają, że ich historia nie jest ckliwym, nudnym romansem, ale wielobarwną opowieścią o bezgranicznym, ale trudnym uczuciu.

Na uwagę zasługują też bohaterowie drugoplanowi. Przede wszystkim Janusz Zakrzeński, który w roli Benedykta przekonująco ukazuje mądrego, zgorzkniałego człowieka, dzięki Witoldowi odzyskującego utracone, młodzieńcze ideały i zrozumienie w oczach syna. Jest stanowczy, ale i kochający, za maską odpowiedzialności i troski o byt rodziny skrywa niespełnione marzenia i cierpienie. Równie ciekawe są kreacje Marty Lipińskiej, której Emilia jest postacią zarówno groteskową, jak i przepełnioną tęsknotą i smutkiem, oraz Jacka Chmielnika, wcielającego się w Zygmunta Korczyńskiego. Wiele refleksji wywołuje też Michał Pawlicki jako Anzelm Bohatyrowicz.

Niezwykle piękne krainy nad Niemnem, będące wspaniałym tłem dla losów bohaterów, stają się istotnym elementem filmu dzięki zdjęciom Tomasza Tarasina. Pozwalają wręcz przenieść się w świat postaci, w którym przyroda jest niemal jednym z bohaterów. Nie byłoby to jednak możliwe bez wspaniałej muzyki Andrzeja Kurylewicza. To właśnie ona stwarza nastrój, wpływa na odbiór poszczególnych scen, wywołuje u widza określone emocje. Jest elementem spajającym całość obrazu Kuźmińskiego.

"Nad Niemnem" jest filmem kameralnym, przepełnionym emocjami. Bez zbędnych elementów mówi o tym, co w życiu ważne. Miłości, odwadze, mądrości, pamięci. Wartym uwagi choćby ze względu na to, że teraz nie robi się już takiego kina. Wszystko na świecie czasowe i przemijające..., a "Nad Niemnem", niczym wehikuł czasu, pozwala uchwycić chociaż na chwilę świat, który nie powróci. Pełen wartości, których dziś brakuje.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones