Recenzja filmu

Silent Hill (2006)
Christophe Gans
Radha Mitchell
Laurie Holden

Welcome to Silent Hill

"Silent Hill" - gra komputerowa, która zrewolucjonizowała rynek, nadała ton i była początkiem nowej ery horrorów, opartych - nie na lawinie potworów i strzelanin - lecz na przerażającej historii
"Silent Hill" - gra komputerowa, która zrewolucjonizowała rynek, nadała ton i była początkiem nowej ery horrorów, opartych - nie na lawinie potworów i strzelanin - lecz na przerażającej historii i psychodelicznym klimacie. Każdy, kto wkroczył do tego miasta, stale pokrytego mgłą i zmieniającego się pod wpływem syren, nie wyszedł już z niego taki sam. O ekranizacji tej (bez wątpienia) kultowej gry mówiło się już od kilku lat i wymieniono kilku reżyserów. Wielbiciele gry (do których i ja należę) modlili się (niezależnie od religii), by reżyserem nie został, znany z produkcji swych gniotów, "super star from germany" Uwe Boll, który po kolei marnował adaptacje m.in.: "Alone in the Dark", "House of the Dead", a ostatnio "BloodRayne'a". Mniejsza jednak o dokonania tego "wybitnego" reżysera, ponieważ na owy stołek trafił Francuz Christophe Gans, autor (dość przeciętnego) "Braterstwa wilków". Większość graczy zaczęła kręcić nosem, ze względu na możliwie nieobliczalny efekt tego, niezbyt wybitnego twórcy. Swoja drogą takim marzeniem wszystkich fanatyków gry i jednocześnie jedyną odpowiednią osobą do tego projektu był David Lynch - mistrz klimatu, suspensu i kreowania alternatywnych światów. Wystarczy spojrzeć choćby na jego "Zagubioną autostradę" czy "Mulholland Drive", które atmosferą przypominają wycieczkę do innych, zagadkowych, wrogich przestrzeni, które mieszają się z realnością, tworząc wielorakie możliwości interpretacji każdej z nich. Takie oniryczne wizje w porównaniu z psychodelicznym klimatem były jakby stworzone dla niego. Niestety producenci zdecydowali inaczej. Gra (powstała w 1999 roku) odniosła na swojej platformie oszałamiający, (choć stopniowy) sukces, przez krytykę okrzyknięta została najlepszą grą w historii i udoskonaloną wersją "Resident Evil" (stwierdzenie dziwne, gdyż obie gry będące bliskie gatunkowo, są zupełnie różne) doczekała się 3 kolejnych części, z których zresztą producenci filmu też trochę czerpali, lawiny stron internetowych i rzeszy oddanych fanów. "Silent Hill" stał się inspiracją dla rzeszy tzw. "survival horrorów", krótkometrażowych filmów, czy opowiadań o tym przerażającym miasteczku. Doszukiwano się w nim odniesień do "Miasteczka Twin Peaks" Lyncha czy "Drabiny Jakubowej" Adriana Lyne'a, co tylko dodawało grze wartości. Jaki natomiast jest film? Na wstępie powiem, że mocno średni, gdyż reżyser z ekipą zdali się twierdzić, że lekka modyfikacja i zwiększenie fabuły, poszerzenie jej o epizody z kolejnych części gry podniesie jej poziom. Tak się niestety nie stało. Siłą "Silent Hill", jak już pisałem, był jego scenariusz i atmosfera ciągłej alienacji, bytowania w świecie koszmaru, a także pozostawianie aury niedopowiedzeń, tajemniczości, co do pochodzenia miasta. Tymczasem Christophe Gans większość dopowiada, uzupełnia przeszłością miasta i tragicznych wydarzeń, jakie się tam rozegrały. Poza tym scenariusz mocno kuleje, do połowy projekcji operuje głównie zdaniami typu: "Oh my God!", "What is this?" czy "What the fuck?". Nie do końca w taki sposób należało ukazać reakcje na miejsce rodem z naszych najgorszych koszmarów. Gdyby reżyser przełożył historię tak, jak ją fizycznie pokazał, byłby to horror dekady, ponieważ główną siłą jest tu scenografia. Wymuskana, wypieszczona, świetnie odwzorowująca lokacje z gry, dobrana wręcz genialnie. Wyludnione, opustoszałe miasto, powybijane szyby, ohydne, brudne wnętrza, wszechogarniająca mgła i padający śnieg robią niezwykłe wrażenie na sali kinowej. Do tego dochodzą jeszcze świetne, ponure zdjęcia i sposób "nerwowego" prowadzenia kamery analogiczny do tego z serii konsolowej, także jest, czym cieszyć oko. Jednak, aby nie było tak dobrze technicy musieli przedobrzyć z efektami specjalnymi, których w wersji "komputerowej" prawie nie korzystano. Film jest nie tyle nimi przeładowany, co nasączony i przez to, niestety, słabo straszy, co jest w tego rodzaju gatunku grzechem ciężkim. Broni się sama, (choć trochę zniekształcona) historia, która wciąga, a nawet nad kulminacyjnym punktem i decyzją Rose karze się zastanowić. Ciekawe jest także już samo zakończenie, które, rozegrane w ciszy, na przestrzeni dwóch płaszczyzn, uświadamia nam, że z Silent Hill nie ma powrotu. Główną zmianę, którą zastosowali producenci względem fabuły gry (oprócz braku dr Kaufmanna), było (jak to nazywali gracze) sfeminizowanie bohatera, czyli zamiast Harry'ego, pojawia się Rose i wątek miłości ojcowskiej zastąpiony przez wątek miłości matczynej. To, co w grze byłoby niewybaczalne, w filmie uchodzi, dzięki porządnej roli Radhy Mitchell, która potrafiła ukazać emocjonalne przywiązanie do dziecka, poza tym "nieźle krzyczy". Głównym pomysłem twórców było tu podniesienie dramatyzmu historii, gdy "matka jest Bogiem w oczach dziecka". Znów próba ulepszenia czegoś, co jest doskonałe. Ogólnie film Christophe'a Gansa przypomina perfekcyjne od strony technicznej zaprojektowaną psychozę, która jednak wewnątrz pozbawiona jest głównego elementu tego gatunku, czyli strachu. Nie dana nam będzie także głębsza myśl, czy metafora ludzkiego losu skazanego na życie w świecie ogarniętym przez zło, z którego nie ma wyjścia i które prędzej czy później jego duszę pochłonie. Z wielkiego potencjału na ekranizację, jaki zostawili twórcy gry, reżyser przejął tylko scenografię, muzykę i historię, w którą niepotrzebnie ingerował pozbawiając ją głębi. Jeśli jednak popatrzeć na inne przykłady adaptacji to okazuje się, że "Silent Hill" jest najlepszym filmem na podstawie gry, potrafiącym przy zalewie tandety wzbudzić zainteresowanie. Nawet, jeśli dzieje się to w niedoskonały sposób. Sebastian Pytel
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy mamy do czynienia z ekranizacją gry komputerowej, widzów możemy podzielić na dwie grupy -... czytaj więcej
Niemalże jednocześnie do polskich kin weszły dwie bardzo wyczekiwane ekranizacje - kontrowersyjny "Kod da... czytaj więcej
Strach. Cichy towarzysz życia, pozostający zazwyczaj kilka kroków z tyłu, czający się w zakamarkach... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones