Recenzja filmu

Pirania 3DD (2012)
John Gulager
Danielle Panabaker
Matt Bush

Więcej znaczy mniej

To, co twórcom udało się najlepiej, to wykorzystanie Davida Hasselhoffa. Jest naprawdę zabawny i wyluzowany, a do tego świetnie bawi się swoim wizerunkiem.
Kiedy nie tak dawno temu "Pirania 3D" wchodziła na ekrany, był to powiew świeżości. Film bawił i szokował całkowitym brakiem zahamowań. Był czystym pastiszowym żywiołem i sprawił, że widownia nie pozostawała obojętna. Jedni, w tym ja, byli wniebowzięci. Inni zmieszali tytuł z błotem. W przypadku "Piranii 3DD" nie będzie już (chyba) tak ekstremalnie rozbieżnych opinii. Twórcy poszli bowiem w kierunku standardowej parodii, której zdecydowanie bliżej jest do "wielkiego kina" niż do pierwszej "Piranii".

Fabularnie reżyser do spółki ze scenarzystami dość sprawnie połączyli sequel z oryginałem. Szkoda tylko, że bliżej nie przyjrzeli się samemu filmowi. "Pirania 3DD" ma więcej silikonowych piersi, ale mniej naprawdę zabawnych gagów. Te, które wywołają największe salwy śmiechu, można policzyć na placach jednej ręki. Aby być całkiem fair, muszę przyznać, że kiedy w końcu pada jakiś zabawny dowcip, to trafia w samą dziesiątkę. Dlatego też mimo prymitywnej fabuły i idiotyzmów, które z przewrotnym pastiszem nie mają wiele wspólnego, jest w "Piranii 3DD" wystarczająco humoru, by zapewnić niezobowiązującą rozrywkę.

To, co twórcom udało się najlepiej, to wykorzystanie Davida Hasselhoffa. Jest naprawdę zabawny i wyluzowany, a do tego świetnie bawi się swoim wizerunkiem. Nawet jego nienaturalnie naciągnięta twarz wypada tu lepiej niż chociażby w "Hop", gdzie jego obecność była pozbawiona sensu, a tym bardziej humoru.

Największą pomysłowością twórcy "Piranii 3DD" wykazali się przy napisach końcowych. Dobrze Wam radzę, nie wychodźcie z kina. Napisy końcowe są bowiem kilkakrotnie przerywane różnymi scenkami z realizacji filmu. Wtedy też pada kilka z najzabawniejszych tekstów (w tym mój ulubiony o selekcji naturalnej). Naprawdę polecam pozostać na miejscach, nawet jeśli obsługa kina pospieszy się z zapaleniem światła.

W porównaniu z jedynką jest to oczywiście duży spadek formy. Na szczęście nie jest aż tak źle, jak mogłoby być, gdyby za film wzięli się Jason Friedberg i Aaron Seltzer.
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nienasycone, słodkie rybiątka o ostrych jak brzytwa ząbkach, którymi ogołocą cię do kości w ułamki... czytaj więcej
Przez cały seans nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że film został stworzony tylko po to, by pokazać jak... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones