Recenzja filmu

Truman Show (1998)
Peter Weir
Jim Carrey
Laura Linney

Wielki Brat byłby pod wrażeniem

Przy okazji kultowego już "Pikniku pod Wiszącą Skałą" do Petera Weira przylgnęło wiele górnolotnych, ale i prawdziwych określeń. "Czarodziej" i "mistyk kina" to tylko niektóre z nich. Nie sposób
Przy okazji kultowego już "Pikniku pod Wiszącą Skałą" do Petera Weira przylgnęło wiele górnolotnych, ale i prawdziwych określeń. "Czarodziej" i "mistyk kina" to tylko niektóre z nich. Nie sposób się z tym nie zgodzić, bowiem ten niepozorny człowiek z antypodów zawsze miał swój styl, który zrobił z niego jakby bardziej romantyczną i wrażliwszą wersją Petera JacksonaBaza Luhrmanna razem wziętych. "Truman Show" zapisze się w historii jako jedna z najpiękniejszych opowieści o samotności człowieka w wielkim świecie. Jest to opowieść o typowym i do bólu przeciętnym Trumanie Burbanku (Jim Carrey). Ma pracę, wspaniałą i kochającą żonę (Laura Linney) oraz przyjaciela, który zawsze wie kiedy wpaść z piwem. Można więc sądzić, że do szczęścia niczego mu nie brakuje. Truman nie wie jednak, że od urodzenia jest bohaterem reality show transmitowanego na cały świat. Miasteczko, w którym mieszka jest niczym wielki plan filmowy, a każdy jego bliski to aktor. Główny bohater w końcu poznaje prawdę... Wielu reżyserów było przymierzanych do nakręcenia "Trumana". Wśród nich znaleźli się tacy twórcy jak chociażby znany z "Historii przemocy" David Cronenberg czy Sam Raimi. Dobrze się jednak stało, że za kamerą usiadł Peter Weir. Dzięki niemu film nabrał wielkiej wrażliwości. Już w "Pikniku" czy "Stowarzyszeniu Umarłych Poetów" Weir udowodnił z jak wielkim pietyzmem potrafi odmalowywać ludzkie uczucia. Tak jest i teraz. Śledząc podróż Trumana ku prawdzie towarzyszy nam wiele silnych emocji. Czasami wręcz bolesnych, bowiem reżyser ukazuje nam nasze życie w konsumpcyjnym świecie, czyli świecie pustych gestów i słów, gdzie wszystko jest na sprzedaż, a miłość czy przyjaźń często bywają jedynie grą. Smutny to wniosek, ale czy nie prawdziwy? Co można powiedzieć o kondycji dzisiejszego człowieka w dobie takich programów jak "Big Brother", czy Internetu, w którym pary decydują się pokazywać nawet intymne chwile ze swego życia.    Jednakże film Weira zasługuje na uznanie nie tylko ze względu na stronę psychologiczną. Zachwycają bowiem i aspekty czysto techniczne. Znakomita, poruszająca muzyka, która stanowi tylko kolejny element składowy świata Trumana. Nie męczy ucha, ale jest zauważalna. Nie mówiąc już o świetnym montażu i zdjęciach z perspektywy ukrytych kamer, dzięki którym czujemy się obserwowani niczym sam Burbank! Nic to jednak przy kreacji jaką stworzył Carrey. Mimo serii głupiutkich komedii Weir zaufał mu, a ten nie zawiódł, pokazując się od dramatycznej strony i od razu zachwycając cały świat. Jego Truman jest niezwykle ludzki i bliski, mimo niecodziennej sytuacji w jakiej się znalazł. Jim Carrey zagrał go w sposób niezwykle wyważony, ale i przejmujący. Sprawia, że widz od początku mu kibicuje, bo tak naprawdę widzi w nim siebie. Warto zauważyć, że to właśnie po tym filmie, zaczęła się dla Carreya seria świetnych dramatów, w których wypadł równie rewelacyjnie jak chociażby w znakomitym "Człowieku z księżyca". Tutaj w Trumanie jest złodziejem ekranu. Świetna Laura Linney czy demoniczny Ed Harris, mają niewiele do powiedzenia. A Peter WeirPeter Weir jest niczym Mickiewicz filmu. Ponadto nie boi się mówić o brutalnym świecie w sposób wrażliwy, dzięki czemu znajduje się w gronie najlepszych.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Literacka metafora życia jako sceny oraz człowieka jako aktora sięga korzeniami greckiego antyku, kiedy... czytaj więcej
Na pewno każdy z nas ma czasem wrażenie, że jest obserwowany, że śledzą go kamery, że ktoś natrętnie... czytaj więcej
Film Petera Weira jeszcze kilka lat temu byłby u nas bardzo na czasie, kiedy to miliony Polaków namiętnie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones