Recenzja filmu

Dwie mamy (2015)
Maïmouna Doucouré

Wielożeństwo jest całkiem spoko...?

Poprawnie zrobiona proislamska propagandówka prosto z Arabii Francuskiej.
Film o obyczajach współczesnych Francuzów. Może być szokujący dla tych, którzy ciągle naiwnie sądzą, że Francuzi to ten naród od języka francuskiego, Edith Piaf, wina, żabich udek i malarstwa impresjonistycznego. Tym bardziej warto obejrzeć, żeby się przekonać, że wielożeństwo jest właściwie spoko. Baby oczywiście - jak to baby - trochę się będą krzywić na początku, ale wystarczy spokojnie przeczekać focha i wszystko się ułoży. Jak Allah da, to się przyzwyczają. Może nawet bez użycia pasa się obejdzie. Allah akbar!

A tak serio, to jest to już drugi "francuski" film obejrzany przeze mnie w ciągu ostatniego roku (ten pierwszy to "Fatima", nagrodzona Cezarem [sic!] ), który jest filmopodobnym tworem propagandowym, mającym oswajać niewiernych z obyczajami nowych - już wkrótce - gospodarzy. Goebbels i Stalin byliby pełni uznania. Kalifat Europy coraz bliżej. Allah akbar!

Film jest rzekomo autobiograficzny, oparty na doświadczeniach reżyserki Maïmouna'y Doucouré, więc można by się spodziewać, że będzie on dobitnie przedstawiał potępienie muzułmańskiej poligamii. Nic bardziej mylnego. Teoretycznie jest jeszcze możliwość, że taki zamysł rzeczywiście przyświecał autorce, tylko kompletnie nie ogarnęła ona materii filmowej. Nawet jeśli tak było w rzeczywistości, nie zmienia to wiele w ocenie filmu - liczy się to, co "wyszło", a nie jaki był zamiar. Od strony technicznej film jest zrealizowany poprawnie, jest też świetnie zagrany, podobnie jak znakomite były nazistowskie dokumenty Leni Riefenstahl.

I jeszcze słówko dla tych, którzy będą zbulwersowani, bo sami odebrali ten film zupełnie inaczej. Niech zgadnę - uważacie, że ten film potępia obyczaje dzikich, bo pokazuje, jak sprowadzenie przez pana i władcę drugiej żonki unieszczęśliwia pierwszą żonę i nastoletnią córkę. Czyżby? Oczywiście, twórcy filmu nie ukrywają, że to jest dla obu kobiet (a właściwie dla wszystkich trzech, bo i drugiej żonie nie jest łatwo) trudna sytuacja, ale gdzie tam jest choćby słowo potępienia wobec tego dzikusa - pana męża? Czy ja czegoś nie zauważyłem, czy może Wy sobie dopowiedzieliście, bo było dla Was oczywiste, że potępiać musi? Zachęcam do ponownego obejrzenia pod tym kątem. Film de facto przedstawia, jak wszystko się powoli "dociera", a barbarzyńca cierpliwie czeka aż jego dobytek pogodzi się z nową sytuacją. Wyraźnie na to wskazuje końcówka,

*** UWAGA SPOILER ***


gdzie po wywołanej przez córkę kulminacji, obie żony zgodnie ruszają na ratunek niemowlakowi, a ta pierwsza uświadamia sobie, że przesadziła z tym fochem, po czym mamy scenę wieczornej "ciszy po burzy" ze znamiennym końcowym dialogiem:

- Mamo, czy tata cię jeszcze kocha?
- Tak, oczywiście.

I w ostatniej już scenie filmu uśmiechnięta już teraz córka zapala "kadzidło miłości". Wszystko się ułoży - mam dwie mamusie zamiast jednej. Allah akbar!
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones