Recenzja wyd. DVD filmu

Rok pierwszy (2009)
Harold Ramis
Jack Black
Michael Cera

Wstyd się śmiać

W filmie Harolda Ramisa dzieje homo sapiens są zarazem historią ludzkiej głupoty. Komedia amerykańskiego twórcy jest zresztą hołdem dla tej ostatniej. Oglądając obraz Ramisa, można odnieść
W filmie Harolda Ramisa dzieje homo sapiens są zarazem historią ludzkiej głupoty. Komedia amerykańskiego twórcy jest zresztą hołdem dla tej ostatniej. Oglądając obraz Ramisa, można odnieść wrażenie, że ktoś pluje nam w twarz. "Rok pierwszy" obraża naszą inteligencję, dobry smak, poczucie przyzwoitości. Nielogiczna, żenująco nieśmieszna komedia to jeden z najgorszych filmopodobnych produktów minionego roku.   

Zed (Jack Black) oraz Oh (Michael Cera) to nieudacznicy czystej krwi. Należą do prymitywnego plemienia żyjącego dzięki zbieractwu i łowiectwu. Nie są przodownikami pracy – tłuściutki brodacz nie potrafi samodzielnie upolować zwierzyny, zaś Oh, chuderlak o dziewczęcym głosie i wiecznie niewyraźnej minie, okazuje się niezbyt sprawnym zbieraczem jagód. Choć są społecznymi wyrzutkami, liczą na to, że uda im się poderwać dwie atrakcyjne dziewczyny, założyć rodziny i zyskać uznanie. Zanim jednak do tego dojdzie, obaj panowie zostaną wyrzuceni z wioski za zjedzenie owocu z drzewa poznania, po czym udadzą się w długą podróż śladami biblijnych bohaterów.

Pisząc scenariusz "Roku pierwszego" Harold Ramis myślał zapewne, że nie ma prostszej drogi do kasowego sukcesu, niż wywołanie skandalu poprzez humorystyczne spojrzenie na biblijne opowieści. Jego najnowszy film jest wykwitem takiej właśnie cynicznej logiki. Mamy tu kpiny z Kaina i Abla, mało dowcipne historyjki o Abrahamie oraz pochodzeniu rytuału obrzezania, wreszcie – pseudohumorystyczne wykorzystanie przypowieści o Sodomie i Gomorze. Tyle tylko, że film Ramisa ani nie bawi, ani nie oburza – po prostu pozostawia widza obojętnym.

Reżyser takich filmów jak "Dzień świstaka" i "Pogromcy duchów" tym razem zamiast salw śmiechu wywołać może jedynie grymas obrzydzenia. W jego filmie aż roi się od dowcipów o fekalnych i seksualnych podtekstach, a źródłem komizmu mają być aktorskie kreacje. Mają być, ale nie są. Cera niezbyt umiejętnie gra bowiem z wizerunkiem zahukanego prawiczka, jaki stworzył w "Juno" Reitmana, Oliver Platt celuje w obrzydliwości, a pierwsze skrzypce w tej symfonii obleśności gra Jack Black. Za ich sprawą "Rok pierwszy" okazuje się traumatycznym przeżyciem. Aż dziw bierze, że wyprodukowany przez Judda Apatowa obraz nie został doceniony przez Golden Raspberry Award Foundation – jego lektura pokazuje, że powinien otrzymać nominacje do Złotych Malin w większości dostępnych kategorii. Połowę z nich zgarnąłby wówczas na pewno.

Choć sam film Ramisa nie zasługuje na słowa uznania, należą się one polskiemu wydawcy filmu. W odróżnieniu od większości rodzimych edycji DVD, płyta z "Rokiem pierwszym" prezentuje się bardzo okazale. Wszystko za sprawą pokaźnej garści dodatków. Obok komentarzy reżysera oraz aktorów, niewykorzystanych scen i reportażu z planu, na płycie znajdziemy także rozszerzoną wersję filmu, jego alternatywne zakończenie, wyselekcjonowane komediowe sceny oraz parę innych dodatków. Szkoda tylko, że ta imponująca oprawa towarzyszy filmowi tak mizernemu jak "Rok pierwszy".
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wierzył chłop w gusła, aż mu dupa uschła" - powiedziałby Bertrand Russell. "Bóg umarł" - wtórowałby mu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones