Wszystko za życie

Już sam tytuł filmu pozwala nam przypuszczać, że Krzysztof Zanussi znów jest w świetnej formie i możemy oto mieć do czynienia z dziełem wyjątkowym. "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona
Już sam tytuł filmu pozwala nam przypuszczać, że Krzysztof Zanussi znów jest w świetnej formie i możemy oto mieć do czynienia z dziełem wyjątkowym. "Życie jako śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową" to fraza prowokacyjna, lecz jeśli do żywota naszego podejdziemy z pewną rezerwą i zabarwionym ironią dystansem, to czyż odmówimy jej słuszności?

Na ekranie mamy do czynienia z przejmującym dramatem o cechach traktatu filozoficzno-etycznego na temat postawy człowieka w obliczu nieuchronnie zbliżającej się śmierci. Wszakże ludzkie wybory moralne, rozważania natury egzystencjalnej, sfera eschatologii, słowem: pytania o cel i sens życia – stanowią problematykę przez Zanussiego podejmowaną nieomal w każdym kolejnym filmie; są w zasadzie znakiem rozpoznawczym jego twórczości. Podobnie nie pierwsza to już współpraca reżysera ze Zbigniewem Zapasiewiczem, który stworzył tu kreację wybitną, może nawet najznakomitszą w całej swej filmowej karierze i z pewnością jedną z najlepszych w polskim kinie ostatnich kilkunastu lat. Wprawdzie aktor znowu – jak raczył był napisać swego czasu Zygmunt Kałużyński – "gra Zapasiewicza grającego Zapasiewicza", ukazując manierę cynicznego racjonalisty, egocentrycznego moralisty, zgorzkniałego inteligenta, jednakże w tym filmie jest wyjątkowo przekonujący, a sceny, w których grany przezeń lekarz imieniem Tomasz cierpi z powodu nasilającej się choroby nowotworowej są do bólu sugestywne.

Wielkim atutem dzieła Krzysztofa Zanussiego są również wyborne dialogi. Zawarte w świetnym scenariuszu kwestie rozpisane dla przepełnionego życiową mądrością doktora – który u kresu swego życia staje się wewnętrznie rozdarty, ulega sceptycyzmowi, wątpi – intrygują przenikliwą wizją rzeczywistości, frapują niebagatelną wymową, zdumiewają dosadnością i przekąsem. "Ale pan musi gdzieś mieszkać..." – stwierdza młoda dziewczyna, bliska znajoma Tomasza, będąc zaskoczona, iż otrzymuje odeń, wraz ze swym partnerem, mieszkanie na własność. "Mówią, że tam, gdzie ja teraz zamieszkam, to wystarczy jeden metr kwadratowy" – brzmi wyśmienicie sarkastyczna riposta naszego bohatera; bardzo osłabionego fizycznie, ale wciąż błyskotliwego intelektualnie. I takich perełek odnaleźć można znacznie więcej. Wszelako warstwa słowna filmu nie byłaby tak zajmująca, gdyby nie mistrzowski kunszt odtwórcy głównej roli. Fenomenalna dykcja, niepowtarzalny tembr głosu, specyficznie beznamiętny wyraz twarzy, oszczędna mimika – od Zapasiewicza trudno w tym filmie oderwać wzrok, a tym bardziej słuch.

Co prawda nie każdemu do gustu musi przypaść długi wstęp filmu z akcją umiejscowioną w średniowiecznej Francji, jednakowoż jest on integralną częścią fabuły – przecież wyrok śmierci ciążący nad koniokradem (motyw filmu w filmie) wkrótce dopadnie i doktora Tomasza. Ponadto przepyszne walory estetyczne początkowej sekwencji oferują nam urokliwe pejzaże przyrody malowane kamerą Edwarda Kłosińskiego. O manierze aktorskiej Zbigniewa Zapasiewicza już wspomniałem; bardzo podobną rolę zagrał zresztą już niemal 30 lat wcześniej u Edwarda Żebrowskiego – notabene współpracownika Zanussiego – w "Ocaleniu" (tutaj oschłym, oziębłym emocjonalnie pacjentem szpitala, na którym ciężka choroba wymusza przewartościowanie dotychczasowej postawy życiowej oraz stosunku do innych ludzi – jest nie lekarz, a naukowiec, wybitny biolog).

Naturalnie dla nie tak małego wcale grona kinomanów filmy Zanussiego wciąż oznaczać będą pretensjonalną dydaktykę zgnuśniałego kaznodziei. Wszakże do obejrzenia "Życia jako śmiertelnej choroby przenoszonej droga płciową" zachęcam i tę grupę osób. Bowiem twórcy "Barw ochronnych" udało się tym razem wspiąć na szczyty swych możliwości (może nie są to Himalaje czy nawet Alpy, ale Tatry wysokie – na pewno), tworząc obraz niezwykle poruszający, intelektualnie pasjonujący i po prostu szczery. Jest w nim prawda. Do czego również przyczyniła się swoją rolą (mimo, że epizodyczną) jak zwykle wspaniała Krystyna Janda.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Krzysztof Zanussi to czołowy przedstawiciel tzw. "kina moralnego niepokoju". W "Życiu..." gigant... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones