Recenzja filmu

Narzeczona potwora (1955)
Edward D. Wood Jr.
Paul Marco
George Becwar

Złe złemu nierówne

Edward D. Wood Jr. w annałach zapisał się jako "najgorszy reżyser w historii kina". To zaszczytne miano przypadło mu w udziale zwłaszcza ze względu na "Plan 9 z kosmosu", wariację na temat zombie
Edward D. Wood Jr. w annałach zapisał się jako "najgorszy reżyser w historii kina". To zaszczytne miano przypadło mu w udziale zwłaszcza ze względu na "Plan 9 z kosmosu", wariację na temat zombie i inwazji kosmitów okrzykniętą "najgorszym filmem w dziejach". To, czy taka ocena jest sprawiedliwa, można roztrząsać na wielu płaszczyznach. Nie da się jednakowoż ukryć, że w czasach Wooda co drugi twórca specjalizujący się w kinie grozy i fantastyce posiadał talent podobny do jego umiejętności (tudzież ich braku), czasem jedynie dysponował po prostu większym budżetem i możliwościami. Wszak czy można winić biednego zapaleńca, że kręcić chciał, a nie potrafił?

To pytanie powróciło do mnie jak bumerang w trakcie seansu "Narzeczonej potwora", dosyć typowej jak na lata 50. opowieści o szalonym naukowcu pragnącym stworzyć rasę nadludzi. Film zły jak diabli, jednak odznaczający się, podobnie jak większość produkcji spod ręki Eda, nieodpartym urokiem i wdziękiem. Autor "Nocy upiorów" swoim zwyczajem zatrudnił tu do kluczowej roli swego idola, Belę Lugosiego, by, jako wywodzący się zza Żelaznej Kurtyny doktor Vornoff, siał strach wśród publiki. Dorzucił do tego garść gumowych efektów "specjalnych", tu i ówdzie wzbudził dreszcz błyskawicą na nocnym niebie.

Ed Wood był bez cienia wątpliwości prawdziwym pasjonatem. On po prostu kochał to, co robił. Nie odstawiał celowej fuszerki obliczonej na łatwy zysk. Dawał z siebie wszystko, po prostu to "wszystko" nie było wystarczające. I to w jego dziełach czuć aż nadto wyraźnie. Dlatego, pomimo że koślawe, naiwne i tandeciarskie, budzą u widza sympatię i swego rodzaju rozrzewnienie. Istnieją filmy w takim stopniu pozbawione polotu i dobrego smaku, że ich oglądanie jest dla widza istną męczarnią. Przypadków są setki, niektóre z nich realizowane są nawet za całkiem duże pieniądze. Twórczość "najgorszego ze złych" nie zalicza się do tego grona, można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Jest przyjemna w odbiorze, bawi, ale nie budzi chęci wykpienia. Jak widać, złe złemu nierówne.

Co się zaś tyczy samej "Narzeczonej potwora" - niedostatki warsztatu nadrabia klimatem, brak sensu maskuje wartką akcją. Kiedy zaś zmutowana ośmiornica atakuje swe nieszczęsne ofiary za pomocą bezwładnych macek, każdy wytrawny znawca campu oblizuje się ze smakiem. Dla tych zaś, którzy chcieliby od niechcenia zdyskredytować reżyserskie wysiłki Edwarda, mam jedną myśl pod rozwagę: iluż twórców może pochwalić się współpracą z wampirem wszech czasów?
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones