Zły skręt. Prosimy o powrót!

O "Drodze bez powrotu 5" nie można napisać wiele dobrego. O tym filmie w ogóle ciężko się rozpisać. Najnowszy obraz Declana O'Briena nie jest kreatywny i uparcie podąża tropem wcześniejszych
O "Drodze bez powrotu 5" nie można napisać wiele dobrego. O tym filmie w ogóle ciężko się rozpisać. Najnowszy obraz Declana O'Briena nie jest kreatywny i uparcie podąża tropem wcześniejszych dokonań reżysera, a więc trzeciej i czwartej odsłony popularnej sagi. Powraca lichej próby gore i wyolbrzymiona do potęgi głupota. Profanacja trwa w najlepsze...

Całą żółć, która psuła radość z projekcji ostatnich sequeli oryginalnego "Wrong Turn", znajdziecie tutaj. Jeśli bardzo udana "Droga bez powrotu 2" podniosła serii poprzeczkę, "trójka" tylko ją pogrążyła. "Wrong Turn 5" natomiast zdaje się powielać wszystkie wady swoich poprzedników i lepi z nich coś na oślep. Powstaje bardzo niekształtna horrorowa masa; jeśli ciasto, to tylko zakalec.

Fabularnie wracamy do historii znanej z "czwórki", która była dla serii miłą odmianą. Znów za "mięso armatnie" O'Brien podkłada nam chętnych szybko zginąć studentów. Młodzi kopulują ze sobą i odurzają się używkami aż miło, a zmutowanych genetycznie ludożerców – zamieszkujących terytoria, na których biwakują – poznają szybko. Co z tego? Większość bohaterów ginie w najmniej spodziewanych momentach, a potencjalna "final girl" okazuje się być... pierwszą ofiarą! Gwałt na klasycznych regułach slashera zawsze stanowi niewybaczalne wykroczenie.

Co jest z tym kultem okrutnej śmierci w ostatnich sequelach "Wrong Turn"? W "Drodze bez powrotu" Francine została zmasakrowana drutem kolczastym, a w powstałej cztery lata później kontynuacji bohaterka grana przez Crystal Lowe zginęła krwawo zaszlachtowana, jednak metody uśmierceń w trzech ostatnich pozycjach z serii przechodzą wszelkie granice – także głupoty. W 2010 roku Kevin Greutert pogrzebał sagę "Saw", jednak cykl widocznie zmartwychwstał przy pomocy Declana O'Briena. Gdyby nie bardzo tanie gore, mogłoby to nawet ucieszyć któregoś fana Jigsawa. Na pewno pułapki kanibali nie przypadną do gustu fanom pierwszej, całkiem bystrej "Piły"; łamacze kości nie wiążą się tutaj z łamigłówką.

Mądrze nie prezentują się również bohaterowie. Feministkom nie spodoba się ten ton, ale bohaterki "Drogi bez powrotu 5" to głupie dziwki! Potrafią się gzić w krzakach i każdym innym miejscu, ale nie wiedzą, jak ruszyć głową (lub nawet nogami), kiedy grozi im niebezpieczeństwo. Wszyscy mamy dość durnych panien w horrorach. Zresztą, każda niezwiązana z Maynardem Odetsem (co za nudny oponent, i co za zła kreacja Douga Bradleya!) postać to oczywista ofiara w kolejce do rzezi. Filmowi mordercy nie wnoszą w fabułę nic twórczego, drażnią kretyńskimi chichotami i pokazują się od najgorszej możliwej strony charakteryzatorskiej.

Czym przeciętny widz zasłużył sobie na tego typu film? O'Brien z upodobaniem torturuje nie tylko protagonistów swoich szmatławych horrorów.

Z lękiem wyczekuję dalszego profanowania, kolejnego kręconego w Bułgarii, przygotowywanego tylko do obiegu DVD sequelu. To kwestia czasu, kiedy O'Brien zatryumfuje w swym sadyzmie po raz wtóry.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones