Recenzja filmu

Kacper i Emma jadą w góry (2017)
Arne Lindtner Næss
Maria Brzostyńska
Oliver Dahl
Alba Ørbech-Nilssen

Z górki

Świat "Kacpra i Emmy" to z jednej strony świat analogowego kina familijnego, w dodatku skierowanego do najmłodszych widzów, a z drugiej – dramat rodzinny o trudach rozstania, poszukiwaniu
Kacper i Emma poznali się już jakiś czas temu, ale pomimo paru książek i kilku filmów na karku dzieciaki wciąż mogą się od nich uczyć, jak wygląda prawdziwa przyjaźń. Tym razem na dwoje tytułowych urwisów czeka wyprawa w góry – przygoda może niezbyt efektowna, ale o sporej mocy dydaktycznej. 

Świat "Kacpra i Emmy" to z jednej strony świat analogowego kina familijnego, w dodatku skierowanego do najmłodszych widzów, a z drugiej – dramat rodzinny o trudach rozstania, poszukiwaniu szczęścia w drobnych, codziennych rytuałach oraz budowaniu zaufania wewnątrz familii. Mamy tu więc i gadające pluszaki, i diagnozę społeczną, zarówno infantylne zabawy, jak i niegłupie przesłanie. Wszyscy są mądrzy, ładni i czyści, nikt nikomu nie robi krzywdy, a jak robi to przez przypadek i dostaje od scenarzysty szansę na rehabilitację. No i fajnie, też chcę na takie wakacje.



Narracja o rodzinie jako dynamicznym organizmie, która płynie z tych bezpretensjonalnych filmów, spełni swoje zadanie zapewne lepiej niż cała publiczna edukacja razem wzięta. Co oczywiście nie zmienia faktu, że sam seans może być dla starszych widzów przeprawą przez ucho igielne. Interludia w postaci piosenek wydrenowały mi mózg, może na pewne rzeczy jestem po prostu za stary. Strona formalna przypomniała o dość elastycznym znaczeniu takich pojęć, jak kompozycja kadru, montaż czy następstwo planów (ale – in plus – mieli na planie helikopter albo drona, w ostatniej scenie widać, bo jest z lotu ptaka). Z kolei praktyczne efekty specjalne okazały się dziełem marionetkarza w ostatnim stadium alkoholowego delirium. W ogóle łatwiej jest mówić o tym, czego twórcy "Kacpra i Emmy" nie robią źle, niż o tym, co robią dobrze – tak, to jeden z tych filmów, które doceniam (albo które po prostu "docenia się") pomimo kolosalnych wad.


Przede wszystkim, nie ma na ekranie śladu tej okropnej asekuranckiej ironii, sugerującej, że dorosłemu wypada śmiać się ze wspomnianych pluszaków i rzewnych piosenek. Po drugie, nikt nie próbuje przesłonić tego, co istotne, nadmiarem atrakcji: opowieść toczy się powoli, czas wypełniają przygody w rodzaju pluskania się w strumyku, rozstawiania namiotu albo opowieści przy ognisku. Niektórzy wezmą to za dramaturgiczną fuszerkę, ale myślę, że konsekwentne przyzwyczajanie dzieciaków do nieco innego rytmu narracji to rzecz chwalebna. Po trzecie, bohaterowie są sympatyczni, świetne zagrani przez parę młodych aktorów i nie przypominają królików z ADHD, od których roi się w podobnym kinie. Jak śpiewała gwiazda polskiej estrady, nie proszę o więcej, niż możesz mi dać.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones