Recenzja filmu

Jackie Brown (1997)
Quentin Tarantino
Pam Grier
Samuel L. Jackson

Z lekką nutką romantyzmu

"Jackie Brown" to historia oparta na postmodernistycznej powieści Elmore’a Leonarda "Rum Punch". Jej adaptacją na szklany ekran zajął się Quentin Tarantino. Kto zetknął się z kinem, jakie
"Jackie Brown" to historia oparta na postmodernistycznej powieści Elmore’a Leonarda "Rum Punch". Jej adaptacją na szklany ekran zajął się Quentin Tarantino. Kto zetknął się z kinem, jakie serwuje nam ów artysta, może spodziewać się specyficznie pogmatwanej opowieści, wypełnionej groteską, intrygą, retrospekcją, barwnymi i pikantnymi dialogami, a także pedantycznie dopracowanymi scenami. Czy znajdzie to wszystko w jednym z najmniej popularnych filmów Tarantino? Z pewnością tak. Może nie w takim natężeniu jak w najwybitniejszym dziele tego reżysera ("Pulp Fiction"), ale wystarczająco często, by nadać "Rum Punch" Leonarda autorskiego, zaiste tarantinowskiego charakteru. Ale jest jeszcze coś. Tarantino zawsze wyciąga z rękawa niespodziankę, potrafiącą zaskoczyć nawet najwytrawniejszego fana jego kina. W "Jackie Brown" jest nią z pewnością - nad wyraz częsta - obecność wartości moralnych, etycznych i estetycznych, takich jak: elegancja, melancholia, muzyka, zauroczenie, miłość, przyjaźń, szacunek czy wreszcie zaufanie. Tyle romantyzmu u Tarantino? Kto by pomyślał...

O czym tak sensu stricto jest "Jackie Brown"? To historia czterdziestoczteroletniej stewardessy (w tej roli Pam Grier) pracującej dla tanich linii lotniczych. Tytułowa bohaterka nie może dostać pracy w renomowanej firmie ze względu na swoją przeszłość, która, mówiąc krótko, nie jest nieskazitelna. Nie posiadająca perspektyw, tkwiąca w martwym punkcie Jackie, postanawia "dorobić coś na boku". Regularnie szmugluje z Meksyku do USA brudne pieniądze dla handlarza broni, niejakiego Ordella Robbiego (jak zwykle przebojowy Samuel L. Jackson). W końcu wpada w pułapkę zastawioną na nią przez dwóch agentów FBI (Michael Keaton i Michael Bowen). Z aresztu wyciąga ją jej "przełożony" za pośrednictwem poręczyciela Maxa Cherry’ego (Robert Forster). Ordell Robbie wykłada na kaucję i zatrudnienie Maxa aż 11000$. Czyni to nie ze względu na współczucie czy wyrzuty sumienia, lecz po prostu dla własnego bezpieczeństwa. Tuż po powrocie na wolność główna bohaterka po raz pierwszy wykazuje się niesamowitym sprytem i intuicją po mistrzowsku wychodząc z opresji. Uświadamia sobie jednak, w jak trudnej sytuacji się znalazła. Musi szybko wybrać pomiędzy zachowaniem milczenia i odsiedzeniem wyroku a pójściem na układ z "federalnymi", wsypaniem Ordella, powrotem do pracy i co za tym idzie - życiem w strachu przed zemstą do końca swoich dni. Decyzja, jaką podejmie Brown, rozpoczyna frapującą i pełną zwrotów akcji kryminalną intrygę.

Całość zaserwowana jest w stylistyce blaxploitation, przeznaczonej dla czarnoskórej ludności USA, święcącej największe triumfy na przełomie lat 70. i 80. Gatunek ten zalicza się do tzw. kina klasy B, do którego bardzo często sięgał, będąc jeszcze na dorobku, Quentin Tarantino. Muzyka także jest "czarna" (głównie acid jazz i soul) i trzeba przyznać, że doskonale wpasowuje się w opowiadaną historię, tworząc tym samym znakomite tło dla obrazu. Aktorstwo jest co najmniej równie silną stroną filmu. Odtwórcy głównych ról stanęli na wysokości zadania. Ponadto wyróżnić należy Roberta De Niro i Bridget Fondę, którzy znakomicie wcielili się w drugoplanowe kreacje - odpowiednio Louisa i Melanie.

"Jackie Brown" jest bez wątpienia najspokojniejszą pozycją w całym dorobku Tarantino. Czy może przez to nudzić? Raczej nie. W zamian za zmniejszenie skali przemocy i ciętego języka oraz odejście od kina akcji otrzymujemy stylowość dzieła. Kto z "Pulp Fiction" najlepiej zapamiętał sceny z udziałem Pani Wallace i Vincenta, będzie usatysfakcjonowany. Pozostałym film może wydać się nieco za długi. Opus magnum Tarantino można w pewnym sensie uznać za syntezę krwawych, typowo męskich "Wściekłych psów" i subtelnej, pełnej kobiecości "Jackie Brown". Pomimo tej korelacji widzowie raczej nie będą cytować kwestii pochodzących z "Jackie Brown", reżyserzy raczej nie powinni wyciągać z tego filmu patentów na sukces swojego obrazu, a już na pewno specjaliści do spraw reklamy i marketingu nie zrobią z Ordella i Louisa duetu dwóch parówek...

Charakterystyczny klimat, jaki ma w sobie "Jackie Brown", nie pozwala jednak zniechęcać do sięgnięcia po tę pozycję.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pozornie nietypowym dla swej twórczości kryminałem "Jackie Brown" Quentin Tarantino wprawił wielu fanów w... czytaj więcej
Zacznijmy od tego, że filmy Tarantino mają to do siebie, że przeważnie wyróżniają się spośród innych... czytaj więcej
Niewiele osób w branży filmowej wzbudza tyle skrajnych emocji coQuentin Tarantino. Dla jednych wizjoner,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones