Recenzja filmu

Jeziorak (2014)
Michał Otłowski
Jowita Budnik
Sebastian Fabijański

Za bagnami, za lasami...

Otłowski skrupulatnie odrabia swoją pierwszą lekcję, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom współczesnego widza.
Zagadkowe zniknięcie dwójki policjantów, morderstwo ukraińskiej prostytutki oraz tajemnica skrywana przez miejscowego bimbrownika. Całość brzmi jak rasowy kryminał, jednak czy podobne idee mają szanse na przetrwanie w naszych rodzimych stronach? Okazuje się, że tak, a to za sprawą upragnionej konwencji kina gatunkowego, która w Polsce pozostaje w stanie głębokiego letargu. 

W przypadku "Jezioraka" trudno uniknąć pewnych oczywistych skojarzeń, które same cisną się na usta. Podążając tropem krajów skandynawskich Otłowski nanosi smaczki znane nam między innymi z "The Killing" (czy jej duńskiego pierwowzoru "Forbrydelsen"), co może uchodzić za balansowanie na pograniczu zuchwałego plagiatu. Na szczęście konwencja kina kryminalnego nie zostaje tutaj skarykaturowana. Skrzętnie skrywane tajemnice, niewyjaśnione zbrodnie oraz szemrane układy na najwyższych szczeblach władzy - to właśnie na tych płynnie zazębiających się wątkach oparta jest fabularna oś "Jezioraka". Tym samym reżyser nie ogranicza się do tanich sztuczek, stawia za to na realizm, oszczędność oraz pomysłowe zwroty akcji. Udowadnia, że w potrzebie za pożądaną dawką filmowych emocji nie musimy obierać kursu w kierunku Stanów Zjednoczonych, czy krajów skandynawskich. Prowincjonalne miasteczko położone w otoczeniu mazurskich pejzaży wystarczająco sprawnie dozuje enigmatyczną atmosferę obleczoną w chłodne odcienie szarości.

Wielowątkowa intryga utkana z sieci poszczególnych wydarzeń płynnie przeplata się z osobistymi rozterkami bohaterów. Reżyser podejmuje w tym miejscu bardzo odważną decyzję i umieszcza w centrum swojej kryminalnej układanki kobietę. Co prawda aspirantka w zaawansowanej ciąży natychmiast przywołuje na myśl kultowe "Fargo", jednak nie stanowi to większego problemu. Wprost przeciwnie. Dzięki Otłowskiemu do głosu dochodzi nareszcie wyrazista bohaterka, co jest kolejną miłą odmianą w polskiej kinematografii. Podkomisarz Iza Dereń (Jowita Budnik) nie staje się bowiem ofiarą, jak to zwykle bywa z przedstawicielkami płci żeńskiej w tego typu produkcjach. Paradoksalnie jest postacią z krwi i kości - bezkompromisową, szorstką, niebywale konsekwentną, a zarazem stanowiącą ostoję spokoju w środowisku zdominowanym przez mężczyzn.

Gdzie tak naprawdę przebiega granica między obelżywym plagiatem a twórczą inspiracją? Czy bezpośrednie kalki nawiązujące do gatunkowych klasyków są czymś złym? Czy "Jeziorak" aby na pewno nie jest kolejnym efemerycznym tworem rozgorączkowanego debiutanta? Zdania są podzielone, jednak dla mnie Otłowski skrupulatnie odrabia swoją pierwszą lekcję, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom współczesnego widza. Tym samym reżyser wypełnia pewną bolesną pustkę, przecierając nieznane dotąd szlaki. Nie ma co się oszukiwać - solidny, przemyślany kryminał oraz wyrazista, pierwszoplanowa rola kobieca, to w polskich realiach wciąż rzadkość.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Rzadko udaje się w Polsce nakręcić naprawdę dobry film sensacyjny. Najczęściej są to przepełnione... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones