Zabawy klockami

Stwórz podstawowe narzędzia. Pozwiedzaj trochę świata, a potem zbuduj swoją pierwszą chatkę, by przetrwać pierwszą noc. Następnym krokiem jest wykonanie repliki statku "Enterprise" w skali 1:1.
Stwórz podstawowe narzędzia. Pozwiedzaj trochę świata, a potem zbuduj swoją pierwszą chatkę, by przetrwać pierwszą noc. Następnym krokiem jest wykonanie repliki statku "Enterprise" w skali 1:1. Dlaczego? Bo "Minecraft".



Produkcja Markusa Perssona to pierwsza gra, którą sprzedawano już w wersji alfa. Gdyby nie "Minecraft", nie byłoby Wczesnego Dostępu na platformie Steam oraz biliona filmików w serwisie Youtube. Jeśli ktoś na słowo "Minecraft" nie reaguje, to znaczy, że przesiedział pod kamieniem ostatnie pięć lat.



Warto, choć w zarysie, wyjaśnić, czym jest "Minecraft", który trafił na konsolę PlayStation 3. Gracze pecetowi mogą spokojnie ominąć ten akapit. "Minecraft" to coś, co można by określić mianem sandboksa doskonałego. W grach, w których struktura rozgrywki jest otwarta, prędzej czy później napotykamy na ograniczenia. Mamy limit dostępnych przedmiotów, kończy się tryb przygody albo po prostu odkrywamy każdy zakątek stworzonego przez dane studio świata.



"Minecraft" wywraca to podejście do góry nogami. Gra ta jest raczej zestawem narzędzi do budowania niż zabawą w przechodzenie tego, co serwuje nam ktoś inny. Oczywiście w "Minecrafcie" powstała masa światów i rzeczy, które zaprojektowali gracze – to jedna z pięknych cech tej produkcji, jednak koniec końców zostajemy sam na sam ze swoją kreatywnością. I w tym tkwi prawdziwa siła tej gry.



Oczywiście w wersji na PlayStation 3 możemy grać w tryb Przetrwania, czyli budować umocnienia, dzięki którym obronimy się w nocy, by potem dzień w dzień wyruszać coraz dalej od swego obozowiska na poszukiwanie jakichś trudno dostępnych surowców czy po prostu zwiedzanie świata zbudowanego z sześcianów. W trybie "grania", bo tym tak naprawdę jest Przetrwanie, budujemy narzędzia, wydobywamy różne surowce, stawiamy odpowiednie warsztaty, by budować kolejne narzędzia – i tak aż do momentu, kiedy z kielichem wina przechadzamy się w zbudowanej przez siebie replice Królewskiej Przystani.



Ale "Minecraft" to także – dostępny od razu – tryb kreatywny. W tymże mamy dostęp do wszystkich kluczowych surowców. Tu cel, o ile można w ogóle mówić o celu w przypadku tej gry, jest zgoła inny. Możemy puścić wodze fantazji, obudzić w sobie dziecko, które właśnie dostało ogromny zestaw klocków i może z nich zbudować dokładnie tyle, na ile pozwala mu wyobraźnia bądź chęć odtworzenia czegoś, co już zbudowano.



"Minecraft" w wersji na PS3 ma oczywiście swoje ograniczenia, z których najboleśniejszym jest pole widzenia. W trybie kreatywnym, gdzie możemy latać, od razu widać, że konsola niekoniecznie radzi sobie z pokazywaniem nam ogromnych połaci terenu. Mimo wszystko wersja PC przewyższa konsolową pod tym względem. Nieco uproszczony został także system tworzenia przedmiotów i wszelakich elementów świata przedstawionego. Nie musimy już robić niczego metodą prób i błędów, gdyż w menu tworzenia mamy dostępne projekty różnych rzeczy – musimy tylko zebrać odpowiednie surowce albo stworzyć stosowne półprodukty.



Najbardziej problematyczne jednak jest to, że "Minecraft"... jest na konsoli. Brzmi to być może groteskowo, ale taka jest prawda. Pamiętacie "Skyrim"? Do piątej części "The Elder Scrolls" gracze natychmiast zaczęli tworzyć miliony modów, ulepszeń, zmiany grafiki (w internecie wciąż krążą obrazki realistycznego odwzorowania końskiego odbytu...), nowych misji, uzbrojenia, miejsc... Wyliczać można bez końca. "Minecraft" w wersji na PC także jest modyfikowalny na ogromną skalę; gracze mogą zabawiać się z grą w niemal dowolny sposób. Co z tego zostaje na konsoli? Tzw. wersja vanilla i możliwość dokupienia tekstur przez sklep. Marnie.



Czy warto zagrać w konsolową wersję "Minecrafta"? Jeśli poza konsolą posiadacie peceta, nigdy w życiu. Wersja PC "Minecrafta" to gra, która wciąż się rozwija i której możliwości testuje kilkadziesiąt milionów ludzi na całym świecie. Zabawa na PS3 przypomina zapomniane już wersje shareware. Owszem, niby mamy dostęp do wszystkich opcji (czy ich uproszczonych odpowiedników), ale nie da się osiągnąć takiej wolności tworzenia jak w wersji oryginalnej.

Jeśli posiadacie wyłącznie konsolę, "Minecraft" jest pozycją obowiązkową. Wizualnie odstrasza, ale pokazuje, jak wiele można osiągnąć za pomocą wyobraźni. Jeśli zaś w pokoju stoi zakurzony pecet, lepiej odpalić "Minecrafta" właśnie na nim.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?