Recenzja filmu

Starsza pani znika (1938)
Alfred Hitchcock
Margaret Lockwood
Michael Redgrave

Zanim Hitchcock wyjechał do USA

Chociaż określenie "mistrz suspensu" przy twórczości Brytyjczyka może być czasem nadużywane, tak nie można podważyć, że w tym filmie historię prowadzi w bardzo przemyślany sposób. Widz cały czas
Filmy Alfreda Hitchcocka sprzed wyjazdu do Stanów Zjednoczonych są mało popularne. Swoje najbardziej uznane dzieła jak "Psychozę", "Ptaki", "Zawrót głowy" czy "Okno na podwórze" zrealizował właśnie w Ameryce. Jeśli jednak chcecie poznać twórczość legendarnego reżysera sprzed emigracji z Wielkiej Brytanii, to "Starsza pani znika" będzie chyba najlepszym wyborem.

Trudno jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo ten film, szczególnie teraz, kiedy od jego powstania minęło niemal 80 lat i inaczej patrzy się na pewne sceny. Niewątpliwie posiada cechy thrillera i kryminału, ale jednocześnie podany jest w lekkiej formie. Obraz pozbawiony jest charakterystycznej dla twórczości Hitchcocka muzyki, która buduje gęstą atmosferę i tworzy suspens. Bohaterom udaje się wpleść również subtelne żarty, a przy tym jednak nie sposób oderwać oczu od ekranu, ponieważ fabuła tak trzyma w napięciu.

Historia dość wolno się rozkręca, Hitchcock nie zdecydował się na przejście od razu do faktycznej części opowieści, która raczej nie straciłaby na wartości, jeśli swój początek miałaby na peronie, tuż przed odjazdem pociągu. Brytyjczyk postanowił przyjrzeć się najpierw bliżej bohaterom, nawet tym drugoplanowym, którzy w oczekiwaniu na podróż, spędzają noc w hotelu. Po jakimś czasie znajdujemy się jednak na peronie i od tego momentu akcja nie zwalnia tempa. Główna bohaterka, Iris (Margaret Lockwood), w wyniku uderzenia w głowę mdleje, a gdy budzi się już w przedziale, spostrzega naprzeciwko siebie tytułową starszą panią (Dame May Whitty), którą wcześniej poznała i która jej pomogła. Razem jedzą obiad, rozmawiają, po czym bohaterka zapada w sen. Po przebudzeniu nie spostrzega swojej towarzyszki w przedziale, a gdy postanawia ją znaleźć, okazuje się, że nikt nie wie o istnieniu staruszki.

Wyłączając początek filmu, niemal cała reszta odbywa się w pędzącym pociągu. I tutaj wychodzi kunszt reżyserski Hitchcocka, który z opowiedzeniem historii poradził sobie doskonale, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę datę powstania tego dzieła i minimalistyczną przestrzeń. Siłą filmu jest już sam pomysł. Staruszka poznała w pociągu kilka osób, ale mimo to żaden pasażer nie przyznaje się, że ją widział. Jedni skrywają własne tajemnice, a inni nie chcą, by pociąg się zatrzymał z tak "błahego" powodu, bo chcą zdążyć z realizacją własnych planów. Bohaterka - więc także i widz - nie może nikomu ufać. Raz, że każdy z nich może być podejrzany, a dwa, że nie możemy mieć do końca pewności, czy starsza pani naprawdę zniknęła czy to tylko skutki uderzenia w głowę i pani Froy może nawet nie istnieć. Iris wierzy tylko jeden z pasażerów, poznany w nocy Gilbert (Michael Redgrave) i razem próbują rozwiązać tajemniczą zagadkę.

Już w trakcie seansu byłem tak zafascynowany tym, co oglądałem, że chciałem napisać później swoje przemyślenia, jednak ostatecznie nie jestem do końca tak usatysfakcjonowany. Dziełom Hitchcocka przypisuje się często słowa: "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć." i tak faktycznie jest, ale niestety tylko do pewnego momentu, ponieważ rozwiązanie zniknięcia pani Froy rozczarowuje. 

Zanim jednak ono następuje, widzów czeka fascynująca opowieść, doskonale napisana i mimo lżejszej formy, cały czas trzymająca w napięciu. W trakcie seansu należy pamiętać, że to wczesne kino Hitchcocka, który swoje skrzydła rozwinie dopiero po wyjeździe do Stanów Zjednoczonych, ale to wciąż godne polecenia kino.

Chociaż określenie "mistrz suspensu" przy twórczości Brytyjczyka może być czasem nadużywane, tak nie można podważyć, że w tym filmie historię prowadzi w bardzo przemyślany sposób. Widz cały czas nie może być ufny wobec intencji pasażerów, którzy swoim zachowaniem mylą główną bohaterkę. Takiej gry publiką niejeden reżyser może tylko pozazdrościć.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones