Recenzja filmu

Niepamięć (2015)
Atom Egoyan
Christopher Plummer
Dean Norris

Zemsta Zeva

"Remember" jest kolejnym filmem o zemście za holokaust – bardziej jednak niż w okolicach "Bękartów wojny" plasuje się między "Wszystkimi odlotami Cheyenne’a" a "Złotą damą". Jeżeli jednak
Zev (Christopher Plummer) cierpi na demencję. Pamięta, że jego imię po hebrajsku oznacza wilka, zapomina jednak, że jego żona zmarła, a on sam umieszczony został przez syna (Henry Czerny) w domu opieki. O tym, że był więźniem Auschwitz, przypomina mu tylko tatuaż z numerem obozowym na ręce. Biologia jest nieubłagana, jego dni dobiegają końca. Zanim jednak spotka się z kostuchą, chce pomóc sprawiedliwości stać się za dość i ukarać SS-mana, który w czasie II wojny światowej zgładził jego rodzinę, a tuż po niej wyemigrował do Stanów. Człowiek ten zmienił nazwisko i nigdy nie odpowiedział za swoje zbrodnie.

Zrealizowanie misji ułatwić ma list napisany przez Maxa (Martin Landau), który, trochę niczym w "Memento" Nolana, po każdym przebudzeniu przypomina mu plan działania. Staruszek będzie podróżował od stanu do stanu, w poszukiwaniu dawnego oprawcy przedostanie się nawet do Kanady. Przemieszczać się będzie autobusem (bo samolot jest w tym wieku niebezpieczny dla zdrowia), a płacić – tylko gotówką (by syn nie wyśledził go po tym, jak uciekł z domu opieki). Wyprawa okaże się nieustanną walką nie tylko o to, by zrealizować plan (który mógłby przerosnąć nawet zdrowego człowieka), ale i potyczką z postępującą niedołężnością. "Remember" jest zarówno filmem drogi, jak i kryminałem geriatrycznym. Oraz ucztą dla miłośników talentu Christophera Plummera, którego świetna passa trwa nieprzerwanie od występu w "Parnassusie" Terry'ego Gilliama. W małych, ale ważnych rolach zobaczyć tu można Brunona Ganza i Jürgena Prochnowa – innych mężczyzn w słusznym wieku.

"Remember" jest kolejnym filmem o zemście za holokaust – bardziej jednak niż w okolicach "Bękartów wojny" plasuje się między "Wszystkimi odlotami Cheyenne’a" a "Złotą damą". Jeżeli jednak wszystkie one miały na celu zadośćuczynienie ofiarom, obraz Egoyana pokazuje, jak trudno po latach dociec prawdy. Jest przewrotny i w tej przewrotności niepokojący. Nic więcej jednak nie sposób zdradzić, by nie psuć przyjemności z seansu, która jest spora, mimo pewnych mielizn i operowania stereotypami. Czy pies współczesnego amerykańskiego neonazisty musi być owczarkiem niemieckim? Czy Żyd musi słuchać Moszkowskiego, a nazista Wagnera?

Egoyan przeszedł długą drogę od filmów w rodzaju "Słodkiego jutra" czy "Podróży Felicji", plasujących go wśród mistrzów kina arthouse'owego. Przynajmniej od czasu "Chloe", a może już w – rewelacyjnym swoją drogą – "Gdzie leży prawda" zaczął inkorporować do swej twórczości język hollywoodzki. "Remember" jest tego kolejnym przykładem, z którego wciąż jednak przebija pewien Egoyanowski rys dyskomfortu. Reżyser dalej twierdzi, że ludzi nie da się do końca przeniknąć, a skażonego złem świata – naprawić. Zawsze coś zazgrzyta i nawet demencja nie pomoże w zapomnieniu i ukojeniu.
1 10
Moja ocena:
6
Filmoznawca, dziennikarz, krytyk filmowy. Publikuje m.in. w "Filmie", "Ekranach", "Kwartalniku Filmowym". Redaktor programu "Flaneur kulturalny" dla Dwutygodnik.com, współautor tomów "Cóż wiesz o... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones