Recenzja filmu

Kevin sam w Nowym Jorku (1992)
Chris Columbus
Macaulay Culkin
Joe Pesci

Znowu sam

Dwa lata po ogromnym sukcesie "Kevina" reżyser produkcji – Chris Columbus – postawił na kontynuację filmu. Tym razem głównym tłem wydarzeń stał się Nowy Jork. Rodzina McCallisterów
Dwa lata po ogromnym sukcesie "Kevina" reżyser produkcji – Chris Columbus – postawił na kontynuację filmu. Tym razem głównym tłem wydarzeń stał się Nowy Jork.

Rodzina McCallisterów postanawia spędzić Święta Bożego Narodzenia na Florydzie. Podczas zamieszania na lotnisku mały Kevin (Macaulay Culkin) wsiada jednak do innego samolotu. W efekcie tego sam jak palec trafia do Nowego Jorku, gdzie ponownie będzie musiał zmierzyć się z podrzędnymi włamywaczami, chcącymi zemścić się za zeszłoroczną wpadkę i pobyt w więzieniu...



Jak widać, fabuła nie odbiega zbytnio od swego pierwszego schematu. Zmienia się jedynie miejsce akcji filmu. Sam scenariusz również nie powala. Spora ilość gagów i przeróżnych kwestii to zwyczajnie istna powtórka z rozrywki. Czy ma to jednak jakieś większe znaczenie? Oczywiście że nie! Po co oryginalność, skoro żołądek i tak skręca się ze śmiechu? Tymczasem pomijając absolutny brak nowości, film zachwyca przede wszystkim wspaniałym aktorstwem. Po raz kolejny znakomicie spisali się Macaulay Culkin, John HeardCatherine O'Hara, nie wspominając już o świetnych kreacjach Pesciego i Sterna w roli fajtłapowatych, choć bardzo ambitnych włamywaczy. W stałą obsadę rewelacyjnie wpasował się również Tim Curry i nie mniej zabawny Rob Schneider. Wielkim atutem produkcji można nazwać także fantastyczny klimat i świetny świąteczny nastrój. To właśnie dzięki nim film co roku przyciąga przed ekrany wiele milionów widzów.



Ponadto ciekawie prezentuje się miła dla ucha ścieżka dźwiękowa Johna Williamsa jak i niezwykłe zdjęcia Julio Macata. Sama reżyseria również bez zarzutów. Columbus po raz kolejny pokazał nam precyzyjne ujęcia, piękne scenografie i naprawdę dobrze nakręcone sceny na długo zapadające w pamięci.

"Kevin sam w Nowym Jorku" to najogólniej pozbawiony większych wad sequel, który wraz z poprzednikiem wprost emanuje świątecznym ciepłem, tworząc prawdziwą bożonarodzeniową klasykę dla całej rodziny. Film wprost bombarduje widza humorem i różnymi gagami, dowodząc przy tym, że prawdziwa miłość jest w stanie przezwyciężyć wszelkie przeciwności losu. Serdecznie polecam więc wszystkim sympatykom Świąt i tego fantastycznego, szczerze magicznego klimatu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zrealizowany w 1990 roku „Kevin sam w domu” stał się ikoną kina familijnego. Ogromny sukces kasowy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones