Recenzja filmu

Zbuntowana (2015)
Robert Schwentke
Shailene Woodley
Theo James

Zrównoważona

Twórcy "Zbuntowanej" zadbali o to, by film oglądało się dobrze także tym osobom, które nie widziały pierwszej części. Bohaterowie często wracają do wydarzeń z "Niezgodnej" i tłumaczą
Książkową serię "Niezgodna", wielokrotnie porównywaną do "Igrzysk śmierci", łączy z cyklem Suzanne Collins rzeczywiście sporo: mają podobne fabuły, a do tego ich głównymi bohaterkami są silne nastolatki, które biorą na swoje barki misję ratowanie świata. Co więcej, Veronica Roth napisała "Niezgodną" właśnie na fali niesamowitego sukcesu "Igrzysk", mając zaledwie 21 lat, o 25 lat mniej niż Collins w momencie debiutu jej pierwszych "The Hunger Games". W dystansie wiekowym obu pisarek można zauważyć przyczynę największych różnic między oboma cyklami: podczas gdy w "Igrzyskach" na plan pierwszy wysuwa się głęboko przemyślana satyra na show biznes i masową rozrywkę, dominującym wątkiem "Niezgodnej" jest bardzo burzliwa wewnętrzna walka głównej bohaterki. W związku w czym więcej w niej emocji niż logiki.



W ekranizacji "Zbuntowanej", drugiej części serii, Tris Prior (Shailene Woodley) próbuje poradzić sobie z poczuciem winy po śmierci matki. Gnębi ją do tego myśl, że jest powodem nieszczęść wszystkich, którzy znajdą się w jej pobliżu. Dziewczyna nie ma jednak zbyt dużo czasu na wewnętrzny rozrachunek – razem ze swoim chłopakiem o imieniu Cztery (Theo James) musi uciekać przed bojówkami rządzącej całą społecznością Jeanine (Kate Winslet). Bezwzględna Jeanine rozkazuje wyłapać wszystkich Niezgodnych, by wykorzystać ich umiejętności do otworzenia tajemniczej szkatułki, która odegra znaczącą rolę w dalszym rozwoju wydarzeń.

Twórcy "Zbuntowanej" zadbali o to, by film oglądało się dobrze także tym osobom, które nie widziały pierwszej części. Bohaterowie często wracają do wydarzeń z "Niezgodnej" i tłumaczą ewentualne niejasności. Gorzej, że niektórych "niejasności" w fabule nie da się zrozumieć, a duże uproszczenia są ceną za umieszczenie w filmie najważniejszych wątków z oryginału. W "Zbuntowanej" liczy się przede wszystkim to, co dzieje się we wnętrzu Tris: jej strach, ból, wyrzuty sumienia i miłość do Cztery. Jako zagubiona, ale jednocześnie waleczna i niezależna bohaterka jest świetnym wzorem dla dorastających nastolatek. Już sam fakt, że jako Niezgodna łączy w sobie cechy pięciu frakcji: Serdeczności, Erudycji, Prawości, Nieustraszoności i Altruizmu, może być wskazówką dla młodych widzów, że jej siła tkwi w równowadze.



Dużą wartością "Zbuntowanej" jest też bardzo dobra obsada i widowiskowe efekty specjalne. Zarówno Shailene Woodley, jak i Theo James potraktowali swoje role bardzo poważnie; wczuwając się w konwencję, postarali się, by rozterki ich bohaterów były możliwie wiarygodne. Ale i tak największym mistrzem "Zbuntowanej" jest Miles Teller. Jego podły Peter wyjęty jest jakby z innego porządku, przez co tworzy w filmie odrębną jakość. Dodatkowo, dystans, z jakim gwiazdor "Whiplash" stworzył swoją postać, sprawił, że sceny z jego udziałem rozbrajają humorem. W tle natomiast rozgrywa się walka między dwiema silnymi kobiecymi osobowościami – bohaterkami Winslet i Naomi Watts.

Odczytywanie "Zbuntowanej" jako manifestu feministycznego to zdecydowanie za dużo, ale potraktowanie jej jako metafory zagubienia dojrzewających nastolatków jest jak najbardziej na miejscu. I to właśnie im film spodoba się najbardziej.  
1 10
Moja ocena:
5
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones