Recenzja filmu

Billboard (1998)
Łukasz Zadrzyński
Rafał Maćkowiak
Andrzej Seweryn

"Bóg to spartolił, a my poprawiamy"

Zalążek kulis branży reklamowej mogliśmy obejrzeć już w produkcji "Dzieci i ryby" Jacka Bromskiego z 1996 r. Zadrzyński poszedł jednak o krok dalej i bezlitośnie obnażył realia kapitalizmu i kult
Z jednej strony polska kinematografia dba o miłośników sensacji, historii Polski czy wielowątkowych perypetii miłosnych, z drugiej jednak ze święcą szukać thrillera z prawdziwego zdarzenia. Chlubnym wyjątkiem jest "Billboard" Łukasza Zadrzyńskiego z roku 1998. Film stosunkowo mało znany a reprezentujący warsztat najwyższych lotów.

Głównym bohaterem jest Kuba Alchimowicz (w tej roli Rafał Maćkowiak), młody pracownik warszawskiej agencji reklamowej. Pewnego dnia dyrektor firmy (Andrzej Seweryn) zleca mu odnalezienie rosyjskiej modelki, której twarz zdobi billboardy w mieście. Kuba nie jest zachwycony poleceniem szefa, nie ma jednak wyjścia. Rozpoczyna poszukiwania Maszy, nie przeczuwając, że wkracza tym samym w świat prostytucji, mafii, wreszcie – handlu żywym towarem.

Oś filmu stanowi nie tyle tytułowy billboard, co biznes zwany reklamą. Poznajemy mechanizmy panujące w świecie, w którym liczy się tylko końcowy produkt. Bezwzględny marketing, w którym po trupach dochodzi się do celu, czyli ładnie wyglądającej dziewczyny wychwalającej na przykład zalety proszku do prania. Statyści traktowani jako elementy wystawy. Kobiety odarte z intymności, stojące półnago na planie i wyszydzane, jak to ma miejsce w jednej ze scen. W innej kolega Kuby z pracy testuje nowy płyn do płukania ust na prośbę przedstawiciela handlowego. Po spróbowaniu mężczyzna od razu wypluwa z obrzydzeniem płyn do umywalki. Tego oczywiście nie ujrzymy w samej reklamie, bo produkt nie ma być dobry, tylko musi się sprzedać. Czy nie mówi się, że dobry handlowiec potrafi łysemu sprzedać grzebień?

Zalążek kulis branży reklamowej mogliśmy obejrzeć już w produkcji "Dzieci i ryby" Jacka Bromskiego z 1996 r. Zadrzyński poszedł jednak o krok dalej i bezlitośnie obnażył realia kapitalizmu i kult pieniądza. Jeżeli ktoś z was jeszcze myśli, że kręcenie reklam to proces lekki, łatwy i przyjemny, po obejrzeniu filmu zmieni zdanie. To, co widać na ekranach telewizorów, bardzo często rodzi się w bólach. Dosłownie.

W "Billboardzie" wystąpiła śmietanka polskich aktorów starego i młodego pokolenia. Obok Piotra Fronczewskiego, Bogusława Lindy czy Piotra Grabowskiego pojawili się również Piotr Gąsowski, Justyna Steczkowska i Paweł Kukiz. Moim zdaniem wszyscy oni spisali się bardzo dobrze, chociaż miałbym pewne zastrzeżenia do niektórych scen z udziałem Andrzeja Seweryna, w których wypadł nieco sztucznie. Największe pochwały należą się za to zaledwie 23-letniemu Rafałowi Maćkowiakowi. Młody aktor pojawił się zresztą w epizodycznej roli we wspomnianych wcześniej "Dzieciach i rybach", by rok później dostać drugoplanową rolę brata Artura Żmijewskiego w "Gniewie" Marcina Ziębińskiego. U Zadrzyńskiego gra już pierwsze skrzypce i czyni to doskonale. Pozostałe postaci zostały rozpisane bardzo starannie, wzajemnie się uzupełniając.

Film zaskakuje nie tylko świetnym scenariuszem (wyciąłbym jedynie kilka scen z udziałem Żyły i Serdla, czyli odpowiednio Pawła Kukiza i Henryka Redosza, które uważam za zbyt groteskowe, jak scena pochłaniania kiełbasy), ale i mroczną klimatyczną muzyką oraz nowatorskim jak na polskie realia montażem, autorstwa Marcina Piątkowskiego. Na ścieżce dźwiękowej znalazły się utwory takich wykonawców jak The Ramones, Tones On Tail, Public Image Ltd czy The Wolfgang Press. Muzyka, wspomagana rozmaitymi dźwiękami (ludzki krzyk, efekt echa, niskie tony), wzbudzi poczucie zagrożenia w najodporniejszym widzu. Dodatkowo, wiele scen rozgrywa się w zamkniętych pomieszczeniach, na klatach schodowych, w starych magazynach itp. Obraz niby typowy dla nawet wielkich miast lat dziewięćdziesiątych, wymaga jednak sporych umiejętności, by pokazać go nie tylko jako siedlisko szczurów, ale ludzkich zbrodni.

Wiele ujęć zostało nakręconych z tzw. "ręki", co przed rokiem ’98 nie należało do standardów w polskim kinie. Zdjęcia są krótkie, ale nie – chaotyczne. Operator Łukasz Kośmicki, członek Polskiej Akademii Filmowej, obecnie wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Twórców Obrazu Filmu Fabularnego, wcześniej pracował przy kręceniu – nomen omen – reklam, współtworzył etiudy szkolne i spektakle telewizyjne, aż wreszcie skupił się na filmach fabularnych. Po "Poznaniu '56" czy "Grach ulicznych" mógł zaprezentować swój kunszt u Zadrzyńskiego.

Uważam "Billboard" za jeden z najlepszych polskich obrazów lat dziewięćdziesiątych, obok "Psów" (1992), "Taty" (1995) czy "Długu" (1999), a także bezwzględnie jeden z czołowych thrillerów. W skali od 1-10 daję mu 9, co dla rodzimych produkcji w mojej ocenie jest jak "dycha". Film, po początkowych zachwytach, popadł w niełaskę, lub – w najlepszym przypadku – w zapomnienie. W premierowej edycji rozdania nagród Polskiej Nagrody Filmowej 1999 otrzymał on jedynie nominację do Orła dla Janusza Sosnowskiego za scenografię. Zaskakuje brak choćby nominacji za zdjęcia (a takową otrzymał wspomniany wcześniej, zaledwie przeciętny "Gniew") czy montaż (za to znalazło się miejsce dla "Złota dezerterów" czy "Demonów wojny według Goi", z którymi "Billboard" może śmiało konkurować). Szkoda, że nie udało się zmontować obrazu przed 23. Festiwalem Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Patrząc na listę filmów konkursowych, tj. "Młode wilki 1/2" czy "Poniedziałek", zaryzykuję stwierdzenie, że umieszczenie wśród nich (albo kosztem któregoś z nich) "Billboardu" nie zostałoby uznane za skandal.

W 1998 roku Łukasz Zadrzyński miał 32 lata i 3 etiudy filmowe na koncie. Tym bardziej należy docenić jego debiut pełnometrażowy. Miejmy nadzieję, że jeśli nie sam pan Łukasz, to inni reżyserzy uraczą nas podobnym dziełem. Myślę, że miłośnicy "Lejdisów", "Testosteronów" czy "Bitew warszawskich pod wiedeńskim Westerplatte" nie będą kręcić nosem na taką odmianę.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones