Recenzja filmu

W stronę morza (2004)
Alejandro Amenábar
Javier Bardem
Belén Rueda

Życie to prawo, nie obowiązek

Film z powodzeniem udowadnia to twierdzenie... Jest to wspaniały obraz wysoce i ze smakiem oddziałujący na emocje i głębokie przemyślenia o życiu i śmierci, o przyjaźni, o wielopoziomowości
Film z powodzeniem udowadnia to twierdzenie... Jest to wspaniały obraz wysoce i ze smakiem oddziałujący na emocje i głębokie przemyślenia o życiu i śmierci, o przyjaźni, o wielopoziomowości miłości, o przemijaniu, niemożności pogodzenia się z brakiem intymności, o niespełnionych ambicjach, straconej nadziei... a mimo wszystko z optymistycznym wydźwiękiem. Wprawdzie głównym tematem jest problem eutanazji, jednak dzięki temu filmowi wszyscy zawzięci przeciwnicy mogą zobaczyć, że ludzie pragnący swojej śmierci nie są malkontentami pogrążonymi w głębokiej depresji, tylko zwykłymi ludźmi, którzy potrafią dokonywać racjonalnych i przemyślanych wyborów. Nie jest to zwykły, melancholijny obraz o nieszczęśliwym człowieku. Ramón nie chce udowodnić wszystkim, że jego życie nie ma sensu - on próbuje pogodzić otoczenie ze swoją decyzją. Na początku nikt go nie rozumie, każdy próbuje znaleźć mu powód do życia. Do jego domu przychodzi obca kobieta, która powzięła próbę odwiedzenia go od decyzji, również - co zrozumiałe - rodzina walczy wszelkimi możliwymi środkami, by tego nie robił. Jednak do pewnych spraw dojrzewa przez wiele lat, nikt nie jest więc w stanie wpłynąć na odwrócenie nieuchronnego końca... To jest film dla każdego, bo wszyscy mamy marzenia i lęki, bo każdy chce przeżyć swoje życie po swojemu, dokonując własnych wyborów, a metoda i przebieg realizacji naszych życiowych celów to całkowicie autonomiczny ciąg decyzji, na który nikt poza nami nie powinien mieć wpływu. Film udowadnia nam, że to my zdecydujemy o kształcie naszego życia i śmierci, nawet jeśli będą to postanowienia niezgodne z prawem. Nie jest to jednak próba przedstawienia buntowniczej postawy nastolatka, gdyż tę decyzję podejmuje już dojrzały człowiek. Leżąc w łóżku przez całą wieczność - jak z pewnością to odbierał - doszedł do tego, że w jego życiu już nic się nie zmieni, że nawet miłość nie jest w stanie zachęcić do pozostania przy życiu. Konkluzja z tej historii płynie jedna: że tak jak nie można nikogo zachęcić racjonalnymi argumentami do pragnienia własnej śmierci, tak nie można też sprawić, by nagle zechciał żyć dalej, gdy tego nie chce. Jeśli ktoś zdecyduje się iść "w stronę morza", wcześniej czy później tam dotrze, bo jak krzyczeli w filmie Alejandro Amenábara zwolennicy pozwolenia Ramónowi decydowania o swoim życiu - "Życie to prawo, nie obowiązek".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wyobraźcie sobie człowieka nieskończenie kochającego swoją wolność, niezależność, ludzi i świat go... czytaj więcej
Trzeba umrzeć dumnie, skoro żyć dumnie już dłużej nie można. F. Nietzsche To jeden z najbardziej... czytaj więcej
Dyskusja o eutanazji i związanym z nią prawie decydowania człowieka o swoim losie praktycznie nigdy nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones