Recenzja filmu

Wałęsa. Człowiek z nadziei (2013)
Andrzej Wajda
Robert Więckiewicz
Agnieszka Grochowska

(Nie)zwykły elektryk

Na zajęciach z metodologii historii jeden z tematów poświęcony jest tzw. jednostkom wybitnym. Są różne teorie na temat ich pojawiania się i działalności jednak można wyłonić pewną grupę cech
Na zajęciach z metodologii historii jeden z tematów poświęcony jest tzw. jednostkom wybitnym. Są różne teorie na temat ich pojawiania się i działalności jednak można wyłonić pewną grupę cech wspólnych. Nie może ona zaistnieć bez odpowiedniego procesu historycznego, który skłoni ją do działania. Nie mogła by też istnieć bez społeczeństwa w ogóle. Każda jednostka wybitna wywodzi się przecież z szeregu "szarych" obywateli. Musi mieć też zdolność porywania mas do działania. Musi rozumieć ich potrzeby, operować dla nich zrozumiałym językiem, skłonić do podążenia za jej działaniami. Konieczny jest też dobór odpowiednich współpracowników, którzy pomogą w koordynacji działań. Jednostki wybitne można stopniować, więc i oni mogą zasłużyć na takie miano, choć wkład ich lidera jest niepodważalnie większy. Nieodłączną cechą największych osobowości jest też zdolność przewidywania. Jest ono tym bardziej długodystansowe i skuteczne, im jednostka jest bardziej ponadprzeciętna. Czy Lecha Wałęsę można uznać za jednostkę wybitną? Odpowiedź pewnie zależy od upodobań politycznych. Niepodważalnym jest jednak fakt, że nie można uznać go za przysłowiowego "Kowalskiego". Czy nam się to podoba, czy nie, Lech Wałęsa ma trwale zapewnione miejsce w polskiej historii i jest też jednym z najbardziej znanych Polaków w świecie. Z tego choćby powodu powstanie filmu o tej postaci jest jak najbardziej uzasadnione.

Ciężko jest w kontekście "Człowieka z nadziei" stworzyć kilkuzdaniowy opis fabularny. Najnowszy film Wajdy zaczyna się w 1981 roku od wywiadu, którego lider Solidarności udziela Orianie Fallaci. Jest to też swego rodzaju klamra tworząca spoiwo całej opowieści. W międzyczasie śledzimy najważniejsze wydarzenia z historii Polski lat '70 i '80. Obserwujemy strajk w stoczni gdańskiej, pielgrzymkę Jana Pawła II, ponowny strajk w stoczni w roku 80., stan wojenny, internowanie i wreszcie Okrągły Stół. Dostajemy zatem przegląd kluczowych wydarzeń, które kształtowały Lecha Wałęsę na przywódcę Solidarności. Jednak tak naprawdę tło historyczne nie jest dla Wajdy najważniejsze.

Zdecydowana większość polskich produkcji historycznych powiela kluczowy błąd. Mianowicie przedstawieni w nich bohaterowie są wręcz papierowi i często giną za ojczyznę z uśmiechem, gdyż jest to największy z możliwych zaszczytów. Tego typu martyrologia z reguły nie wychodzi produkcji na dobre. Oczywiście znajdą się odbiorcy, którzy kupują taką konwencję, ale mówiąc szczerze jest to sztuczne i łzawe. Wyjątkiem był ostatnio "Czarny czwartek". Tam Krauze wprost pokazał, że robotnicy byli głodni. Nie trzeba mydlić oczu wielką miłością do kraju. Czyny ludzi powinny być pokazane w sposób autentyczny, a to często się wiąże z przyziemnymi (przy naszej martyrologii) sprawami. "Wałęsa" również pokazuje czysto ludzką stronę strajku w stoczni. Wajda nie czyni może tego tak mocno jak Krauze, ale już samo nakreślenie takiego stanu rzeczy powoduje, że "Człowiek z nadziei" plasuje się w czołówce naszego kina historycznego.

Największym atutem "Wałęsy" jest oczywiście Robert Więckiewicz. Jego kreacja jest popisowa i tylko ponownie udowadnia, że to obecnie bezdyskusyjnie najlepszy polski aktor. Więckiewicz odnajduje się w każdym gatunku i roli. Wałęsa w jego wykonaniu jest dobrym liderem, ale też nie jest pozbawiony wad. Takie połączenie wypada niezwykle autentycznie. Sam zainteresowany określił jednak swój wizerunek jako "bufonadę". Jak to odbierać? Jako dodatkową ciekawostkę, która tylko dodatkowo powinna zachęcić do obejrzenia.

Więckiewiczowi  kroku dotrzymuje Agnieszka Grochowska. Jej Danuta Wałęsa wiernie wspiera męża, lecz przede wszystkim jest zwyczajną kobietą i matką, dla której największym priorytetem jest utrzymanie rodziny. Dzięki temu kilka scen przedstawiających życie codzienne Wałęsów to największe perełki całej opowieści.

Wałęsa w dziele Wajdy nie jest krystaliczny. Pokazane są jego wady w życiu codziennym, wspomniane są też dokumenty mówiące o współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa. Nie można zatem powiedzieć, że jest kręcona na zamówienie, bezgraniczna laurka. Oczywiście zdecydowanie więcej jest momentów ukazujących przywódcę Solidarności w jasnym świetle, a w pewnym momencie przeskoki między kolejnymi wydarzeniami historycznymi zaczynają następować wręcz machinalnie, nie dając możliwości na ich głębszą analizę. Trzeba jednak pamiętać, że następujące wówczas przemiany były niezwykle skomplikowane. Dokładne ich opowiedzenie wymagałoby nakręcenia filmu przynajmniej 4-godzinnego. Wówczas natomiast krytyka zarzucałaby nudziarstwo. I miałaby rację. Wajda starał się znaleźć złoty środek. Może nie wyszło to idealnie, ale było bardzo blisko.

"Wałęsa" już osiągnął swój cel. Rozpoczął kolejną debatę, w której ścierają się dwa skrajne obozy polityczne. Jedni dostali zatem kolejną sposobność, by porzucać w siebie mięsem (i rozgrzać się przed przyszłorocznym "Smoleńskiem"), drudzy szansę, by być może wyrobić sobie w końcu własne zdanie. Tak czy owak Wajda już jest wygranym, gdyż "Człowieka z nadziei" do obu tych celów trzeba zobaczyć.

Czy "Wałęsa" ma szansę na Oscara? Sądzę, że nie. Nie chodzi nawet o poziom jego wykonania. Po prostu znaczna część dialogów (a więc i scen) zatraci swój urok i wymowę po przetłumaczeniu. To "okaleczenie" może okazać się czynnikiem decydującym.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmowa biografia Lecha Wałęsy przez długi czas nie chciała powstać, a z oczywistych względów powstać... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones