Recenzja filmu

Kung Fu Panda (2008)
Mark Osborne
Elżbieta Kopocińska
Jack Black
Dustin Hoffman

Łubu-du!

Fabuła stara jak świat. Nieudacznik lub ten, który pretenduje do tego miana, niespodziewanie dostaje szansę od losu, z którą większość się nie zgadza. I musi pokazać "tym wszystkim", że da radę.
Fabuła stara jak świat. Nieudacznik lub ten, który pretenduje do tego miana, niespodziewanie dostaje szansę od losu, z którą większość się nie zgadza. I musi pokazać "tym wszystkim", że da radę. PO to wielka, optymistycznie patrząca na świat panda z maleńką nadwagą. Jest największym fanem kung-fu w Dolinie Spokoju, gdzie mieszka. Możemy powiedzieć, że jest początkującym nieudacznikiem - pracuje w restauracji swojego ojca, sprzedając zupę z kluskami (przy okazji jego ojciec jest... kaczką?) i nic nie wskazuje na to, by coś mogło się zmienić. Jednak pewnego dnia szczęście się do niego uśmiecha. Przez przypadek (a może nie) dołącza do piątki legendarnych zawodników kung-fu: Tygrysicy, Żurawia, Małpy, Żmii i Modliszki kształcących się pod okiem Mistrza Shifu. Jednak zanim zorientuje się, o co chodzi w tej całej grze, były uczeń Shifu, lampart Tai Lung, wydostaje się z więzienia, by zrobić jatkę, jakiej świat kung-fu jeszcze nie widział... Panda jako mistrz kung-fu? Panda, która potrafi jedynie dobrze zjeść mistrzem kung-fu? Panda, która po 5 pierwszych schodkach mistrzem kung-fu? Odpowiedź brzmi: TAK! Dawno nie oglądałam dobrego filmu animowanego. Podświadomie szukałam i nadal szukam drugiego "Shreka" bajki-przełomu. Może coś na wzór "Epoki lodowcowej"? I w końcu, po niewielkim zastoju, Wytwórnia DreamWorks zaserwowała nam wielkie show z pandą w roli głównej. Spodobał mi fundament tej produkcji: kung-fu. Chociaż w kinematografii filmów osnutych wokół tego tematu nie brakuje, a nawet jest ich troszeczkę za dużo, w animacji, jak widać, pomysł się sprawdza. Twórcy stworzyli bardzo lekką, bezstresową historyjkę, która ma niestety swoje minusy. Przede wszystkim przewidywalność. Odwołując się znowu do "Shreka" i "Epoki lodowcowej", akcja w tych filmach była na tyle dobrze skonstruowana, iż do ostatniego momentu nie wiedzieliśmy, co się stanie. A tu - przecież od razu wiadomo, że takiej fajnej pandzie nic nie może się stać! To oczywiste, że wszystko zakończy się happy endem i jeszcze powstanie kolejna część przygód dzielnego wojownika. Również grafika pozostawia wiele do życzenia. Animatorzy wykorzystali szablony ze "Shreka" (znowu on?!). Zabrakło nowych, świeżych pomysłów. Mówiąc o stronie polskiej, dubbing jak zawsze rewelacyjny, kilka razy uśmiałam się do łez. Cieszę się, że teksty nie były zaczerpnięte od polityków czy gwiazd. Podsumowując: film dla dużych i małych. Każdy znajdzie coś dla siebie. Kasa na seans nie będzie wyrzucona w błoto. Czekając na kolejną część, zadaję sobie pytanie: czy wzrósł odsetek dzieci uczęszczających na zajęcia karate?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy tylko dowiedziałem się, że "Kung Fu Panda" to film twórców "Shreka" i "Madagaskaru", od razu... czytaj więcej
Za każdym razem, gdy oglądam kolejną animację ze studia DreamWorks zastanawiam się, kiedy ich twórcy w... czytaj więcej
Śmiać mi się chce, kiedy sobie pomyślę, że rząd Chin wyraził wielkie oburzenie z powodu tego filmu i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones