Recenzja filmu

Historie kuchenne (2003)
Bent Hamer
Reine Brynolfsson
Sverre Anker Ousdal

Żeby pani domu nie musiała już co roku biegać do Kongo...

W latach 50. Szwedzki Instytut Badań Domowych przeprowadził studia nad kuchnią jako miejscem pracy. Szeroko zakrojony program badań na temat domowych nawyków miał na celu zoptymalizowanie
W latach 50. Szwedzki Instytut Badań Domowych przeprowadził studia nad kuchnią jako miejscem pracy. Szeroko zakrojony program badań na temat domowych nawyków miał na celu zoptymalizowanie codziennych czynności domowych i zwiększenie ich efektywności - dokonanie rewolucji na miarę wynalezienia fabrycznych linii produkcyjnych. Ich wynikiem było m.in.. ustanowienie norm dotyczących pojemności szafek, wysokości blatu kuchennego czy też położenia wobec siebie poszczególnych urządzeń kuchennych. W ramach tych badań pewnego październikowego dnia szwedzka delegacja Instytutu, uzbrojona w notatniki i diagramy, przybyła do wiejskiego dystryktu Norwegii z zamiarem zarejestrowania zwyczajów kuchennych tym razem nie pań, a tamtejszych samotnych mężczyzn. Przez sześć tygodni zadaniem obserwatorów, mających swobodny dostęp do kuchni badanych, było zbieranie informacji i zapisywanie ich. Nie wolno im było jednak interweniować w życie podopiecznych, rozmawiać z nimi czy też wchodzić w jakiekolwiek inne interakcje. Z tego absurdalnego eksperymentu postanowił zakpić sobie norweski reżyser Bent Hamer. W swoich "Historiach kuchennych" Hamer skupia się na jednym z badaczy o imieniu Folke, któremu przypisany zostaje wyjątkowo oporny farmer - zrzędliwy, stary Isak, który na początku nie chce Szweda nawet wpuścić do domu. Z wielkim trudem udaje się Folkemu zająć swój punkt obserwacyjny na drewnianej platformie w kącie kuchni, ale - jak się okaże - jeszcze trudniejsze będzie podjęcie decyzji o wyruszeniu w drogę powrotną do Szwecji... Nie mogę zbyt wiele napisać o fabule "Historii kuchennych", by nie zepsuć Wam zabawy wynikającej z obserwacji zachowań głównych bohaterów i mozolnie budowanej między nimi relacji. Nie da się zresztą opisać filmu, w którym większość z tego co najważniejsze pokazuje się bez słów, za pomocą wizualnych detali. Zresztą to właśnie subtelne, momentami niemalże poetyckie zdjęcia stanowią o wyjątkowym klimacie tej produkcji. Film Hamera jest zarówno łagodną, urzekającą komedią jak i lekkim dramatem obyczajowym, poruszającym różne tematy: od nieporozumień pomiędzy sąsiadującymi ze sobą narodami, poprzez absurdalne koncepcje kontrolowania ludzkiego życia, po niespodziewaną przyjaźń, potrzebę porozumiewania się i nieunikniony efekt wszelkich eksperymentów, w których badacz dowiaduje się wiele nie tylko o tych, których obserwuje ale przede wszystkim o sobie samym. Ci, którzy ulegli urokowi kapuścianego poety Ellinga, na pewno nową propozycją Skandynawów się nie zawiodą. Ale i innym, w ramach odpoczynku od kina akcji i głupawych komedii romantycznych, również gorąco polecam.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kino skandynawskie ma w Polsce zagorzałych wielbicieli. Obecne w naszych kinach <a... czytaj więcej
Dominika Wernikowska

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones