Recenzja filmu

Więzy krwi (2013)
Guillaume Canet
Clive Owen
Billy Crudup

Życie rodzinne

Zamiast dramatu gangsterskiego otrzymujemy trochę sentymentalną i momentami melodramatyczną historię z drobnymi elementami kryminału.
James Gray, współautor scenariusza, już po raz drugi bierze na tapetę braterskie relacje. Podobnie jak  poprzednim razem ("Królowie nocy") bracia znajdą się po dwóch stronach barykady, ale na tym podobieństwa się kończą. Reżyser, Guillaume Canet ("Nie mów nikomu"), w swoim hollywoodzkim debiucie skupia się przede wszystkim na skomplikowanej relacji  między bohaterami. Sensacyjna intryga schodzi na dalszy plan.

Kiedy po dwunastu latach Chris(Clive Owen) wychodzi z więzienia jego brat Frank(Billy Crudup) postanawia mu pomóc. Praca w nowojorskiej policji i mieszkanie z recydywistą stawiają go jednak w nieco kłopotliwej sytuacji. Choć z początku Chris wydaje się zresocjalizowany i próbuje wieść życie w zgodzie z prawem, kryminalne przyzwyczajenia w końcu dają o sobie znać.  Wkrótce okazuje się, że Frank również nie jest wzorem idealnego stróża prawa, co sprawia, że kontrast między braćmi nie jest do końca oczywisty.

"Więzy krwi" są przede wszystkim portretem problemów osobistych i skomplikowanej relacji między braćmi, do której kluczem okazują się być wydarzenia z przeszłości. Cała historia jest nieco przekombinowana i na siłę sentymentalna, a jej bohaterowie podążają po dobrze znanych torach.

Pomimo doborowej obsady aktorstwo pierwszoplanowe jest co najwyżej przyzwoite. Ponad przeciętność zdecydowanie wybija się na drugim planie leciwy James Caan w roli ojca skłóconych braci. Spośród pań najwięcej do zagrania ma Marion Cotillard, której kreacja wydaje się najdojrzalsza. Postacie kobiece kreowane przez Milę Kunis i Zoe Saldanę okazują się z kolei zaskakująco bierne w stosunku do napotykanych wydarzeń. Choć Owen i Crudup dają z siebie naprawdę wiele, ich konflikt w moim odczuciu jest mało autentyczny.

Wątek sensacyjny nie grzeszy specjalną oryginalnością. Scenom strzelanin zdecydowanie brakuje tempa i dramaturgii, a jedyny pościg wydaje się zaskakująco stateczny i niemrawy. Zamiast dramatu gangsterskiego otrzymujemy trochę sentymentalną i momentami melodramatyczną historię z drobnymi elementami kryminału.

Na duże uznanie zasługuje ścieżka dźwiękowa w klimacie lat 70., która stanowi największy atut "Więzów krwi". Ponieważ akcji jest niewiele, atmosfera nieco senna, a miejsce wątku kryminalnego wypełniają scenki rodzajowe pełne kłótni i melodramatycznych uniesień, słabo odczułem atmosferę Brooklynu tamtego okresu.

Pierwszy anglojęzyczny film w reżyserii Guillauma Caneta, choć osadzony jest w nowojorskich realiach, próbuje być na siłę europejski, zupełnie niepotrzebnie. Wizyta w kinie jest w tym przypadku zdecydowanie nieobowiązkowa.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Niejaki Guillaume Canet jest zdecydowanie bardziej rozchwytywanym aktorem niźli reżyserem. Zaledwie parę... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones