Recenzja filmu

Halloween - 20 lat później (1998)
Steve Miner
Jamie Lee Curtis
Adam Arkin

Rodzinne spotkanie po latach

Kiedy seria "Halloween" niebezpiecznie zmierzała w opary absurdu, a podupadający w latach 90-tych slasher złapał drugi oddech za sprawą "Krzyku" Wesa Cravena, po śmierci Donalda
Kiedy seria "Halloween" niebezpiecznie zmierzała w opary absurdu, a podupadający w latach 90-tych slasher złapał drugi oddech za sprawą "Krzyku" Wesa Cravena, po śmierci Donalda Pleasence'a jedynym rozsądnym pomysłem na kontynuację losów Michaela Myersa mógł być tylko ponowny angaż Jamie Lee Curtis. Aktorka wyraziła zainteresowanie powrotem do roli, która zapoczątkowała jej karierę. Co więcej, sama dążyła do powstania tej kontynuacji, chcąc jednocześnie skompletować na planie obsadę oryginału. Niestety ze względów finansowych John Carpenter nie objął funkcji reżysera, a miejsce to zajął Steve Miner. Postać zasługująca na kredyt zaufania, fanom gatunku najpewniej kojarząca się jako reżyser dwóch pierwszych sequeli słynnego "Piątku trzynastego". Akcja filmu, jak wskazuje tytuł, rozgrywa się 20 lat po wydarzeniach z oryginału. Laurie Strode (Jamie Lee Curtis) wyprowadziła się do kalifornijskiego miasteczka Summer Glen, zmieniając nazwisko na Keri Tate. Jest rozwódką, samotnie wychowującą 17-letniego syna Johna (Josh Hartnett). Pracuje jako dyrektor w szkole średniej i romansuje z kolegą z pracy, Willem (Adam Arkin). Mimo upływu lat, nie opuszczają jej koszmary, w których wciąż nawiedza ją Michael Myers. Pogłębiające się stany lękowe sprawiają, że coraz częściej zagląda też do kieliszka. Od momentu masakry ze szpitala w Haddonfield, gdzie psychopata rzekomo spłonął w pożarze, a jego ciała nigdy nie odnaleziono, Michael nie dawał oznak życia. Nic nie wskazuje na to, aby chciał teraz wyjść z ukrycia, jednak Laurie przeczuwa, że w nadchodzące Halloween, jej brat może mieć ochotę na rodzinne spotkanie po latach.   Trudny do posprzątania bałagan scenariuszowy, jaki pozostawiło po sobie "Przekleństwo Michaela Myersa", najprościej było po prostu zamieść pod dywan i ponownie skupić się na wątku Laurie Strode. Dlatego "H20" można oglądać od razu po dwóch pierwszych filmach, bez znajomości części III-VI, bo scenariusz całkowicie ignoruje wątki Jamie Lloyd i znaku Thorne'a. W "Halloween" Carpenter skupiał się na budowaniu odpowiedniej dla dreszczowca atmosfery. W "Halloween 2", kosztem napięcia, podkręcono tempo akcji i zwiększono ilość ofiar. "Halloween - 20 lat później" natomiast nie było po drodze z żadną z tych koncepcji. W filmie nie uświadczymy ani odważnych scen zabójstw, ani co gorsza charakterystycznego dla oryginału klimatu. Miner konstrukcję fabuły opiera w dużej mierze właśnie na pierwowzorze, bo na rozwój akcji i wyjście z mroku Myersa trzeba poczekać około godziny. W tym przypadku, biorąc pod uwagę długość filmu, wydaje się to nieco przeciągnięte, ponieważ na właściwą akcję pozostaje już jedynie około 20 minut seansu.  O ile finałowa konfrontacja Laurie z Michaelem, jak i jej zwieńczenie, są naprawdę satysfakcjonujące, o tyle atmosfera filmu zdecydowanie odstaje na tle serii. "H20" bardziej przypomina coś na kształt "Krzyku" (niczego nie ujmując filmom Cravena, ale to jednak inna konwencja). Nawet Michael Myers wydaje się być nad wyraz apatyczny i znudzony ciągłą pogonią za siostrą, przez co nie potrafi wzbudzić odpowiedniego respektu. Za to Jamie Lee Curtis, dystansując pozostałych członków obsady, dwoi się i troi, aby godnie pożegnać się z cyklem. Chyba najbardziej pamiętną sceną całego filmu, będzie pierwsze spotkanie Laurie z bratem po latach, kiedy spoglądają na siebie przez szybę drzwi. Dodatkowym smaczkiem, który może umilić czas, będzie zabawa w wyłapywanie cytatów z "Halloween", bądź subtelnych nawiązań do "PsychozyHitchcocka (nie bez przypadku pojawia się tutaj Janet Leigh, prywatnie matka Jamie Lee Curtis), bo film co chwilę puszcza oko do widza. Powrót Laurie Strode zapewnił producentom świetny wynik box office'owy, ale nie sprawił, że poziom serii poszybował gwałtownie do góry. "H20", choć pozbawiony bzdurnych rozwiązań poprzedników, nie był w stanie oddać klimatu właściwego dla serii, całkowicie zatracając suspens. Jednocześnie filmowi trzeba oddać, że zgrabnie próbował zamknąć cykl, bo jak wiadomo, odpowiednia ilość dolarów była w stanie skłonić twórców, żeby dopisać kolejny, niekoniecznie potrzebny rozdział do historii Michaela Myersa. Tak czy inaczej, film w zasadzie można polecić głównie fanom serii. Miner nakręcił obraz na przyzwoitym poziomie, ale trzeba zaznaczyć, że są to dalekie echa pierwowzoru, a potencjał na finałowe starcie Laurie i Michaela był znacznie większy.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Halloween - 20 lat później" jest już siódmą odsłoną słynnej serii. Film ten można też nazwać jej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones