Recenzja filmu

W stronę słońca (2007)
Danny Boyle
Chris Evans
Cillian Murphy

2007: Odyseja Słoneczna

Twórca kultowego "Trainspotting" Danny Boyle tym razem sięgnął po science fiction odwołujące się do klasyków gatunku. Zamysł miał całkiem ambitny, ale niestety efekt finalny nie do końca spełnia
Twórca kultowego "Trainspotting" Danny Boyle tym razem sięgnął po science fiction odwołujące się do klasyków gatunku. Zamysł miał całkiem ambitny, ale niestety efekt finalny nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania. Akcja toczy się w 2057 roku. Ziemi grozi wymarcie zamieszkujących na niej gatunków. Wszystko z powodu umierającego Słońca. Ludzkość postanawia zapobiec zagładzie ziemskiego życia i w tym celu wysyła w stronę gasnącej gwiazdy wyprawę, która ma odpalić ładunek, który "pobudzi" ją do "życia". Poprzednia wyprawa zaginęła w trakcie wykonywania swej misji w tajemniczych okolicznościach. Teraz załoga Icarusa II jest ostatnia nadzieją dla całej planety. Po drodze otrzymują jednak sygnał pochodzący z pokładu wysłanego w tym samym celu siedem lat wcześniej statku i zbaczają z obranego kursu. Wtedy też zaczynają się kłopoty, na drodze Icarusa II stają kolejne przeciwności i powodzenie misji ponownie staje pod znakiem zapytania. "W stronę słońca" to widowisko zrealizowane z rozmachem, pełne imponujących efektów specjalnych, ale niestety niewolne od licznych mankamentów. Główny zarzut to chaotyczność poszczególnych elementów całej historii, która miejscami staje się zbyt zawiła, pomimo, że sam szkielet fabularny nie należy do specjalnie skomplikowanych. Podobnych opowieści było już wiele: grupa śmiałków w przestrzeni kosmicznej jako wybawcy całej ludzkości. Na szczęście, poza dość nużącym wprowadzeniem, film Boyle'a odznacza się niezłym tempem i bywa całkiem emocjonujący. Gorzej że dzieje się to kosztem prawdopodobieństwa i zasad logiki, z którymi twórcy poczynają sobie dość dowolnie. Kilka scen zapada w pamięć, podobnie jak pomysłowa scenografia i strona wizualna - to na pewno największe plusy tej produkcji. Pomimo tego, całość pozostawia po sobie uczucie niedosytu. Po reżyserze "Płytkiego grobu" można się było spodziewać znacznie więcej. Dobre pomysły zostają przyćmione przez nie do końca przemyślane koncepcje i naciągane sytuacje. Niektóre wątki można było bardziej rozbudować, a niektóre znacznie skrócić. Niezbyt wiarygodnie brzmią również pojawiające się tu i ówdzie wtręty z półki z metafizyką, jakby Boyle chciał się zabawić w nową "Odyseję kosmiczną". Zabrakło niestety odwagi, aby pójść "na całość". Szkoda, może wyszłoby z tego coś ciekawszego. Wielbiciele gatunku mogą sięgnąć po ten obraz i zapewne wielu spośród nich przypadnie on do gustu. Na szczęście nie uświadczymy tutaj takiej dawki patosu, jak choćby w podobnym w tematyce "Armageddonie" - "W stronę słońca" mimo wszystko jest nieco bardziej wyrafinowaną rozrywką niż film Michaela Baya, nie jest też tak naładowany typowo hollywoodzkimi kliszami. Dla wizualnych popisów czy choćby pysznych "złotych" kostiumów astronautów, które przywodzą na myśl klasyczne produkcje z lat 50. i 60. można się zapoznać z najnowszym dziełem Brytyjczyka, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że tkwiący w nim potencjał mógłby zaowocować czymś znacznie ciekawszym.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Słońce umiera. Na Ziemi panują lodowate mrozy i czas ludzkości wydaje się dobiegać końca. Ostatnią szansą... czytaj więcej
Brytyjski reżyser, Danny Boyle, znany jest z niezwykłej umiejętności nabijania listy kultowych filmów... czytaj więcej
Nie lubię filmów science fiction. Nie wciąga mnie ani fabuła "Diuny", ani postacie i światowy fenomen... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones