Recenzja filmu

Numer 23 (2007)
Joel Schumacher
Jim Carrey
Virginia Madsen

A miało być tak pięknie

Joel Schumacher to dziwny człowiek. Z jednej strony tworzy filmy będące kamieniem milowym, klasyki takie jak "Upadek", a z drugiej potrafi zepsuć materiał na niezły film ("Batman Forever", czy
Joel Schumacher to dziwny człowiek. Z jednej strony tworzy filmy będące kamieniem milowym, klasyki takie jak "Upadek", a z drugiej potrafi zepsuć materiał na niezły film ("Batman Forever", czy "Batman i Robin"). Jak to bywa w show biznesie, bywają wzloty i upadki. "Numer 23" nie należy jednak ani do jednego, ani do drugiego. Czym więc jest? Najlepszym określeniem będzie stwierdzenie: zaprzepaszczoną szansą. Fabuła przedstawia się dość ciekawie. Walter Sparrow wiedzie życie znudzonego życiem hycla. Mimo, iż ma kochającą żonę i syna, w jego życie nie dzieje się nic ciekawego. Jego żona - Agatha kupuje mu podejrzaną książkę pt. "Number 23". Walter, wciągając się w lekturę, odnajduje w niej wiele analogii do swojego życia. Bohater namiętnie wciąga się w przedstawiony w książce świat, a gdy jej główny bohater popełnia morderstwo, Walter zaczyna się zastanawiać nad tym, czy i on jest do tego skłonny. Historia przedstawiona w filmie jest dość ciekawa i oryginalna. Jednakże fabuła wciągnie nas dopiero po przydługawym, obowiązkowym wstępie do życia Waltera Sparrowa. Lektura, jaką raczy się główny bohater filmu, jest smaczkiem i dodaje mu stylu. Sceny w stylu filmów noir i Jim Carrey jako prywatny detektyw nie były złym posunięciem. Jednakże czegoś w tym filmie brakuje. Czego? Już spieszę z pomocą, otóż logiki, spójności. Niektóre sceny bywają niedopracowane i nieprzemyślane. Nie powinienem szczegółowo wypisywać scen, w których to się zdarzyło, by nie zdradzać dokładnie fabuły filmu, jednak ciężko jest przed tym się powstrzymać. Czasami błędy lub niedomówienia, które mogą za nie uchodzić naprawdę rażą widza. Aktorzy zrobili swoje. To nie pierwszy raz, kiedy Schumacher pracował z Carreyem ("Batman Forever") i muszę przyznać, że widocznie nie przynosi im to korzyści. Jim nie zagrał źle. Rola Waltera, jak i detektywa Fingerlinga (a właściwie jego w szczególności) zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Szkoda, że tak rzadko widujemy Carreya w filmach, które nie nadają mu etykietki durnego pajaca. Postacie Agathy Sparrow i Fabrizii, grane przez Virginię Madsen, nie powalają, ale też nie irytują. Należy też wspomnieć nieco o muzyce i zdjęciach - zdecydowanych plusach filmu. Harry Gregson-Williams, który komponował muzykę do takich filmów jak "Shrek", czy "Deja Vu" i ściśle współpracował z Schumacherem w trakcie innych produkcji, spisał się naprawdę dobrze. Jego utwory, oraz naprawdę dobre zdjęcia Matthew Libatique'a , stworzyły niepowtarzalny klimat. Gdy spojrzy się na "Numer 23" z lekkim przymrużeniem oka można stwierdzić, że to całkiem dobry film. Niestety, nie nawykłem do mrużenia oczu. Schumacher zaprzepaścił szansę na stworzenie bardzo dobrej produkcji i nie dokończył dzieła. Po obejrzeniu filmu poczułem niesmak. Może nie taki, jak przy "Batmanach", wyreżyserowanych przez Joela, ale jednak. Cały czas do głowy przychodziła mi jedna myśl. Dlaczego tak wiele niedoróbek? Czy to był specjalny zabieg reżysera? Z pewnością nie. Luki i błędy w fabule to zbyt rażące wady, by uszło to Schumacherowi płazem. Pozostaje jedynie płacz i żałoba. Trochę więcej wysiłku i chęci, a byłby dobry film. W tym wypadku pozostaje jednak pospolity.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
System heksadecymalny popularny jest w systemach komputerowych. Cztery podniesione do kwadratu daje 16.... czytaj więcej
Jedyne, na co nie możemy na pewno narzekać, to na brak thrillerów w ostatnich latach, no ale cóż z tego,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones