Recenzja filmu

Poznań 56 (1996)
Filip Bajon
Olaf Lubaszenko
Maciej Kozłowski

A mogło być tak pięknie

Filmów historycznych w naszym kraju powstaje jak na lekarstwo. Jeśli już się jakieś pojawiają, to są to produkcje niestety głośniej reklamowane niż chwalone. Rzadko kiedy powstają produkcje spoza
Filmów historycznych w naszym kraju powstaje jak na lekarstwo. Jeśli już się jakieś pojawiają, to są to produkcje niestety głośniej reklamowane niż chwalone. Rzadko kiedy powstają produkcje spoza głównego nurtu, których nie cechuje wysoki budżet, ale dobry scenariusz i gra aktorska. Naprzeciw oczekiwaniom narodu wyszedł Filip Bajon, tworząc dzieło, które co prawda ma kilka zalet, ale... no właśnie "ale". Filip Bajon w swym filmie porusza temat strajków poznańskich 1956 roku, kiedy to robotnicy z fabryki Cegielskiego wyszli na ulicę. Reakcja władz była stanowcza: nie wahano się otworzyć ognia do poznaniaków, po stłumieniu protestu (choć zwykliśmy mówić o nim powstanie) wiele osób zostało aresztowanych. Był to pierwszy raz, kiedy władza ludowa wystąpiła przeciwko robotnikom, których interesy miała rzekomo bronić. Poznańskie wydarzenia poznajemy oczami dwóch chłopców, 10-letniego Piotrka, którego ojciec jest jednym z uczestników strajku, oraz 12-letniego Darka, syna wysoko postawionego pracownika SB. Popychani dziecięcą ciekawością plączą się w centrum wydarzeń, odgrywając niemałą rolę w całym zamieszaniu. Mimo rzucających się w oczy szczegółów, takich jak najnowszy tabor PKP pojawiający się w scenie w wagonowni, czy też - że się tak wyrażę - "bezczelnie współczesne" latarnie na większości ulic, film w dość wiarygodny sposób prezentuje nam Poznań A.D. 1956. Oglądamy stare kamienice, podglądamy nastroje społeczeństwa i stosunki międzyludzkie. Niektóre z zachowań bohaterów "Poznania..." wydawać się mogą dziwne czy niezrozumiałe, musimy jednak pamiętać, że działo się to niemal pięćdziesiąt lat temu, a czasy były wtedy zupełnie inne. Na gruzach komunizmu wyrasta nam nowe pokolenie, któremu do głowy by nie przyszło, że kiedyś banan był oznaką luksusu. Reżyserem filmu jest Filip Bajon, który mi kojarzy się przede wszystkim z miernym "Przedwiośniem". Niestety, i tym razem nie zdobył mojego serca - jego dzieło traktujące o jednym z pierwszych protestów przeciwko władzy komunistycznej w Polsce nie zachwyca ani świeżością pomysłów, ani jakością wykonania. Osoby niezbyt obyte z historią PRL-u będą miały sporo problemów ze zrozumieniem wydarzeń na ekranie. Kto nie wiedział wiele o wydarzeniach z Poznania, podczas projekcji dużo więcej się nie dowie. Film wyraźnie rozpada się na połowy. W pierwszej części losy pojedynczych jednostek zdają się tylko pretekstem do ukazania nam wydarzeń ze strajków robotniczych. W tym miejscu "Poznań..." wydaje się fabularyzowanym na siłę dokumentem. Z kolei w drugiej części, kiedy to historia głównych bohaterów wysuwa się na pierwszy plan, trudno w ogólnym zamieszaniu wyłapać z fabuły trochę więcej szczegółów z przebiegu powstania. Podczas, gdy w pierwszej części brakuje jakiegoś tła, komentarza wydarzeń, o tyle w drugiej zrozumieć ciut więcej niż niezbędne minimum jest niezwykle trudno. Film mający mocne tło historyczne nie wykorzystuje nawet dziesiątej części drzemiącego w nim potencjału. Jednak nie to jest według mnie największą wadą "Poznania...". Nie mogę twórcom wybaczyć zaprezentowania owych wydarzeń w sposób prawie wcale nieatrakcyjny dla widza. Dzieje bohaterów poznajemy bez większego przejęcia, podobnie jak losy całego powstania. Jedynie zdjęcia (o nich za chwilę) ratują odrobinę ten wizerunek. W filmie występuje czołówka polskich aktorów. Oprócz Michała Żebrowskiego w jednej z głównych ról, na ekranie ujrzymy m.in. Janusza Gajosa, Daniela Olbrychskiego, Olafa Lubaszenko czy Agatę Kuleszę. W epizodach pojawiają się osobistości znane z emitowanych obecnie seriali. Gra większości obsady przypomina jako żywo filmy sprzed kilku dekad. Z jednej strony bardzo oszczędni w wyrazie, z drugiej niezwykle melodramatyczni (vide: Agata Kulesza jako Zośka, ukochana Zenka) nie zyskują wcale naszej sympatii. "Old school" ustępuje "archaizmowi". Na tle lwiej części obsady pozytywnie wyróżnia się Michał Żebrowski, który wnosi trochę świeżości do tego nieciekawego filmu. Niepodobny jest tu przy tym wcale do żadnej z granych później przez siebie postaci, tym większe należą mu się brawa. Dziecięcy aktorzy wypadli nieźle. Daleko im do naturalności, ale - biorąc poprawkę na wiek chłopców - godni są obaj pochwały. Oglądając "Poznań '56" kilka razy byłem pełen podziwu dla autorów zdjęć. Ujęcia takie jak przy pierwszym pojawieniu się chłopaków wśród tłumu robotników czy moment wyważania bramy więziennej na długo zapadną mi w pamięć. Należy dodać, że film w całości jest czarno-biały. Muzyka autorstwa Michała Lorenca nie jest zła, tylko po prostu... nie pasuje. Momentami zdaje się nie zauważać wydarzeń na ekranie, grając sobie a muzom. Warto zaznaczyć, że bardzo podobna ścieżka dźwiękowa pobrzmiewa w "Symetrii" Niewolskiego (również napisana przez Lorenca). Tam jednak - być może dzięki większemu panowaniu nad projektem przez reżysera - potęgowała wrażenie wywarte przez produkcję. Tutaj wiele dobrego o niej powiedzieć się nie da. "Poznań '56" niesie sobą tyleż emocji, co informacji. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to kolejny zmarnowany pomysł na świetny film. Zamiast wzruszającej, pełnej akcji opowieści o silnym podłożu historycznym, otrzymaliśmy miejscami nudnawy film, który nie przyczyni się do przypomnienia Polakom o wydarzeniach z Poznania, sam też nie zapisze się na długo w naszej pamięci z powodu kiepskiej realizacji.
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones