A teraz coś z zupełnie innej beczki - pirackiego rumu

Zatem tradycji stało się zadość i doczekaliśmy się sequela "Piratów z Karaibów". Nie ma się też specjalnie i czemu dziwić. To było do przewidzenia, że kontynuacja tak sukcesywnego przeboju z
Zatem tradycji stało się zadość i doczekaliśmy się sequela "Piratów z Karaibów". Nie ma się też specjalnie i czemu dziwić. To było do przewidzenia, że kontynuacja tak sukcesywnego przeboju z łatwością uniesie się na fali ogromnej popularności oryginału. Jak się początkowo wydawało, raczej utopijny pomysł na wskrzeszenie "pirackiego kina" okazał się przysłowiowym strzałem w dziesiątkę. Rozentuzjazmowana widownia chwyciła bakcyla morskiej opowieści, a "dobroduszni" producenci nie mogli oczywiście pozostać obojętni. Rzucili, więc "na pożarcie" kolejny smakowity kąsek - ku zaspokojeniu naszego głodu na nowe ekscytujące przygody bohaterów filmu. Chociaż "Skrzynia umarlaka" jest kontynuacją "Klątwy Czarnej Perły", to jednak ma się nieodparte wrażenie, że ta "beczka rumu" smakuje zupełnie inaczej. Przede wszystkim różnica ta objawia się w zasadniczej zmianie klimatu opowieści. Jest, więc zdecydowanie mroczniej, straszniej a nawet momentami i brutalnie (sceny uśmiercenia niewygodnych jeńców). To dość nietypowy i odważny eksperyment w manewrowaniu stylistyką obrazu, tym bardziej, że obie części wyreżyserował ten sam człowiek - Gore Verbinski. Zabieg ten na pewno mocno zaakcentował kontrast, który zapewne podzieli widownie na zwolenników części pierwszej a także tych, którym bardziej przypadła do gustu część druga. Niewykluczone, że znajdą się też widzowie skłonni przyklasnąć obu wersjom. Kapitan Jack Sparrow znów ma kłopoty. Ciąży na nim piętno wiecznego potępienia, jeżeli nie spłaci długu zaciągniętego u niejakiego Davy'go Jonesa. Tymczasem długo oczekiwana ceremonia zaślubin Elizabeth Swann i Willa Turnera zostaje brutalnie przerwana, a niedoszli małżonkowie trafiają do więzienia za udzielenie pomocy piratom. Will dostaje jednak propozycje ułaskawienia, w zamian za zdobycie busoli Sparrowa. Z pozoru bezwartościowa zepsuta busola posiada jednak bardzo oryginalną właściwość, potrafi wskazać drogę do tajemniczej skrzyni umarlaka. Wkrótce losy bohaterów ponownie się skrzyżują, czy uda im się pogodzić sprzeczne dążenia i cele, czy potrafią zdobyć się na kompromis czy może każdy z nich prowadzi grę na swoich własnych zasadach? To, co od razu zwraca uwagę w tym filmie, to niesamowicie klimatyczne, "ponure" zdjęcia Dariusza Wolskiego, momentami przywodzą one na myśl obrazy rodem z horroru. Znaczna część akcji dzieje się w nocy, co dodatkowo umożliwia wprowadzenie efektu niesamowitości i odrealnienia. Doskonale sprawdza się to w przedstawieniu charakteru "Latającego Holendra" wraz z całą jego przeklętą załogą. Specyfika tych ujęć różni się od tych zastosowanych w "Klątwie Czarnej Perły", gdzie mieliśmy też do czynienia ze sporą ilością "pogodnych", rozświetlonych ujęć. Główne role powierzono aktorom znanym z części pierwszej. Widownia zdążyła już się z nimi zaprzyjaźnić, więc jakakolwiek zmiana w obsadzie mogłaby się okazać zbyt niebezpiecznym przedsięwzięciem. Lepiej nie ryzykować, tym bardziej, że wcielający się w postać Sparrowa - Johnny Depp zdążył już zaskarbić sobie na tyle pokaźną rzeszę sympatyków, że można by chyba śmiało stwierdzić, że stał się niepowtarzalną wizytówką całego filmu. Ekscentryczny sposób bycia Jacka wnosił sporą dawkę humoru do pierwszej części, aktor postanowił, więc trzymać się swej trafionej koncepcji i niejako kontynuuje już starannie wypracowany styl. Zmienił się natomiast charakter pozostałych postaci - delikatna i wrażliwa panna Swann (Keira Knightley) przeobraża się w twardą babę, która bez problemu radzi sobie ze szpadą, a i przyłożyć potrafi, kiedy trzeba. Jednak największą metamorfozę przechodzi chyba Norrington (Jack Davenport), który z honorowego komodora zmienia się w cynicznego awanturnika. Główny czarny charakter - Davy Jones (Bill Nighy) nie posiada już niestety charyzmy i wdzięku Barbossy (Geoffrey Rush), jednak jako przerażający kapitan "Latającego Holendra" prezentuje się całkiem przekonywająco. Samej muzyce także udzielił się mroczny klimat - wzbogacona o nowe organowe brzmienia wydaje się znacznie "cięższa". Na koniec warto też wspomnieć o jeszcze kilku "bohaterach" tej opowieści, a mianowicie o efektach specjalnych. To dzięki nim została powołana do życia przerażająca morska bestia - Kraken. Z ich pomocą wykreowano załogę przeklętego okrętu. To w końcu dzięki efektom specjalnym twarz ojca Willa - Billa Turnera, mimo że oszpecona, przybiera tak ludzki wyraz, że gotowi jesteśmy szczerze współczuć temu nieszczęśnikowi. Przyczyniły się one także do powstania wielu widowiskowych sekwencji bitewnych i za to specom od tej "magicznej roboty" należą się niewątpliwe zasłużone brawa. Może z małym tylko wyjątkiem, kiedy zupełnie niepotrzebnie postarano się o upiększenie momentu, w którym Jack strzela do Krakena - miało być wyjątkowo, a wyszło niestety dość kiczowato. Niezależnie od tego, czy zaliczamy się do grupy fanów tego rodzaju kina, czy też wręcz przeciwnie, warto na własne oczy przekonać się, czy "Skrzynia umarlaka" słusznie pretenduje do skądinąd bardzo zobowiązującego miana "premiery roku". Czy zatem owa "beczka pirackiego rumu" przypadnie Wam do gustu, to zależy już tylko od Waszego indywidualnego poczucia smaku.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kontynuacja "Piratów z Karaibów" była przeze mnie najbardziej oczekiwaną premierą roku. Muszę przyznać,... czytaj więcej
Każdy jako dziecko chociaż raz bawił się w piratów. Był albo dzielnym kapitanem zdobywcą skarbów i... czytaj więcej
Wróżono spektakularną klapę, a tymczasem poprzednia część "Piratów z Karaibów" – "Klątwa Czarnej Perły"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones